Zatańczysz? - Rozdział 10


 Najpierw zaczęły docierać do niego dźwięki. Słyszał odległy świergot ptaków i ciche tykanie zegara. Dopiero po chwilu poczuł się na tyle świadomy swojego ciała, że mógł zacząć się ruszać i przekręcił się na drugi bok, chcąc jeszcze trochę pospać. Czuł nadchodzący ból głowy i niespecjalnie uśmiechało mu się wstawanie. Jednak gdy poczuł czyiś dotyk na ramieniu wiedział, że musi chociaż na moment unieść powieki, żeby skonfrontować się z uniemożliwiającą mu spoczynek osobą. Spojrzał więc na siedzącą przy łóżku postać zamglonymi, błękitnymi oczai i po pewnym czasie zrozumiał, że patrzy na swojego już męża. Na jego usta wpłynął delikatny uśmiech i zamruczał cicho, czując ciepłe palce na swoim policzku.

-Jak się czujesz?

To pytanie wydawało mu się bądź co bądź dziwne, bo niby dlaczego miał je mu zadawać, jednak kompletnie zignorował to dziwne uczucie w żołądku.

-Trochę boli mnie głowa.

-Nie dziwię się, ciężko to przechorowałeś. 

Jego wciąż zamglony snem umysł nie do końca potrafił to przetrawić, jednak zrozumiał, że najwyraźniej jakiś okres czasu umknął jego uwadze. Prawdopodobnie był wtedy ledwo przytomny ale dlaczego?

-O czym ty mówisz?

-Ktoś zatruł szampana w twoim kieliszku. Na naszym weselu dosłownie ścięło cię z nóg. Na początku wszyscy myśleli, że może za dużo wypiłeś ale miałeś ledwie 0,2 promila we krwi. Dwa dni na przemian traciłeś przytomność i odzyskiwałeś ją tylko po to, by zwymiotować. Nie pamiętasz?

Jurij zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym, co właśnie usłyszał od swojego partnera. Coś sobie przypominał na ten temat ale nie na tyle dokładnie, by ułożyć to w logiczną całość. Pokręcił głową, nie mogąc w to uwierzyć.

-Policja już znalazła winnych?

Zapytał, od razu widząc w myślach tych, którzy mogli to zrobić. Przede wszystkim nasuwały mu się dwie osoby. 

-Tak, twoja matka przekupiła jednego z kelnerów. Aktualnie przebywa w więzieniu, detektywi czekają, aż się obudzisz, żeby móc wnieść sprawę do sądu.

-No tak, to ma sens.

Odpowiedział blondyn, przekręcając się na plecy i zamykając oczy. Poczuł ciepłą dłoń na czole i uśmiechnął się lekko. Po raz pierwszy od długiego czasu nie czuł się aż tak samotny.

-Nie zasypiaj, lekarz zaraz przyjdzie cię zbadać. 

***

Jakiś czas później było już po badaniach, całe szczęście, i okazało się, że za dwa dni będzie mógł wrócić do domu. Mimo bycia jego mężem, Otabek wyszedł z pokoju na ten czas. Oznajmił, że niespecjalnie lubi widok krwi a boi się, że będą mu ją pobierać. 

-Pana mąż musi pana bardzo kochać. Dawno nie widziałem już, żeby małżonek tak się przejmował swoim partnerem.

Powiedział lekarz, sprawdzając wszystkie wyniki i zapisując coś na kartce.

-Tak, Beka jest bardzo kochany.

Uśmiechnął się na samą myśl o tym i wyciągnął rękę, pozwalając lekarzowi na wbicie igły do pobrania krwi. 

-Pielęgniarki proponowały mu łóżko w sali obok ale odmówił.

-Przecież on nie był chory, prawda?

-Nie ale nie odstępował pana na krok. Nie dało się go wygonić do domu. Kierowca przywiózł mu ubranie i na tym się skończyło.

Stwierdził mężczyzna, wyciągając igłę z jego ciała i zbierając swoje rzeczy.

-Naprawdę?

-Tak. 

 Yurij nigdy nie sądził, że jakakolwiek wiadomość w życiu tak go ucieszy. Słowa lekarza pozostały jednak w jego głowie do końca życia.

Komentarze

Popularne posty