My wonderful nightmare - Rozdział 16
Wyjazd treningowo-integracyjny nadszedł o wiele zbyt późno, bo dni strasznie mi się dłużyły, jednak w końcu nadszedł ten wyczekany przeze mnie dzień - i wspólnie z Noyą byliśmy niczym wulkany energii od samego rana, nie mogąc się doczekać aż nasza przygoda w końcu się zacznie. Trener już nam zapowiedział, że mimo morderczych treningów będziemy też zmuszeni do odpowiedniego odpoczynku, co niezbyt mnie cieszyło, bo ja bym wolał grać do upadłego ale groźba tego, że jeśli nie posłucham to mnie wykluczy z gry na miesiąc, skuteczie na mnie podziałała i z tyłu głowy miałem zapisany fakt, żeby nie wykłócać się z trenerem za bardzo o to, czy mogę jeszcze grać czy nie, tylko raczej częściej mu się w tej kwestii podporządkować. Miało to potrwać przecież tylko dwa tygodnie, więc dlaczego by nie?
W końcu jednak dojechaliśmy na miejsce - niewielka miejscowość pod Tokio okazała się być naszym domem na kolejne dwa tygodnie. Mimo obaw co po niektórych, zarówno akademik, w którym mieliśmy zamieszkać, jak i hale treningowe i okolica zapierały wręcz dech w piersiach, dając nam dość radości, by większość z nas znowu poczuła się jak dzieci.
Porozdzielaliśmy się po pokojach i zebraliśmy się na sali gimnastycznej, gdzie mieliśmy czekać na pozostałe drużyny. Całe szczęście trener nie miał nic przeciwko, żebyśmy w trakcie czekania luźno poodbijali sobie piłki, więc razem z Noyą lataliśmy po całym boisku, chociaż staraliśmy się nie przesadzać, żeby trener się nie zdenerwował.
-Widzę, że Krewetka jak zawsze pełna energii.
Usłyszałem znajomy głos, gdy odbiłem piłkę i odwróciłem się, chcąc zobaczyć, kto to. To był błąd bo Noya nie zdąrzył zareagować i dostałem piłką w tył głowy, padając na twarz na podłogę - nie ma co, siłę to ma ten nasz libero. Czułem, jakby wszyscy na moment zamarli a ja po prostu poderwałem się z ziemi z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Iwa-senpai! Kunimi-senpai! Nie wiedziałem, że też tu będziecie.
-Nasza szkoła przyjaźni się z waszą, oczywiście, że tu jesteśmy.
-No to wyjaśnia, dlaczego my też tu jesteśmy. Iwaizumi, gdzie zgubiłeś swojego kosmitę?
-Opowiem wam później. Nie poszedłeś do jednej szkoły z Yaku-san, Lev?
-Zaraz przyjdzie, poszedł sobie dolać trochę wody.
-Kto zaraz przyjdzie?
-Bokuto! Nie strasz mnie tak, wiesz, że tego nie lubię.
-No nie denerwuj się tak, bo zaczniesz mieć zmarszczki jak Tsuki.
-Jesteś w drużynie z Tsukim?
-Jestem jego najlepszym kolegą w drużynie.
-Nie pochlebiaj sobie.
-Ale z niego zgrywus, haha!
-Akaashi, mógłbyś go ogarnąć, proszę?
-Eh... Jemu już nic nie pomoże.
-Tsuki! Dawno się nie widzieliśmy.
-Och, Yamaguchi, hej! Hej, hej, jak ci idą te ćwiczenia, które dałem ci ostatnio?
-Są świetne, dziękuję.
-Służę radą, haha! Ej, będzie konkurs na najlepszego atakującego obozu?
-Byłoby fajnie ale nie zapominaj, że Krewetka też tu jest w tym roku. Masz silną konkurencję.
-Huh, Krewetka? Hinata tu jest?
-No tak, na boisku.
-Kenma! Kiedy tu przyszedłeś?
-Stałem tu przez cały czas.
-Przez to, że tak siedzisz z nosem w konsoli ledwo da się ciebie zauważyć.
-Ah, to dlatego ciągle znika mi z oczu.
-Kuro, dalej mu matkujesz?
-Matkujemy sobie na zmianę.
Całą salę gimnastyczną wypełnił gwar rozmów a ja nie mogłem uwierzyć, że znowu widzę ich wszystkich razem - najlepszych graczy, jakich poznałem w liceum. Obóz z takim zbiorem osób nie może się skończyć źle. Po prostu nie może.
Komentarze
Prześlij komentarz