My wonderful nightmare - Rozdział 15
Przez kolejne kilka dni wciąż czułem się źle jednak o wiele lepiej, niż jeszcze w niedzielę wieczorem - wsparcie przyjaciół, nie tylko tych z Karasuno ale również tych z Uniwersytetu Tokijskiego okazało się być ogromnie pomocne i z każdym dniem coraz lepiej funkcjonowałem i czułem się coraz bardziej sobą. Pomagali mi na tyle, że do czasu wyjazdu integracyjno-treningowego z innymi uniwersytetami byłem już niemal w dawnej formie i znowu grałem jak dawniej - na ostatnie kilka dni przed wyjazdem nawet udało mi się kilka razy wykonać super szybki atak wraz z głównym rozgrywających naszej drużyny, co jakby dodało mi skrzydeł. Było w porządku, póki nikt nie wspominał o Kageyamie albo ja o nim nie myślałem - gdy tylko tak się działo, od razu łapałem doła i byłem nie do życia już do następnego dnia. Nic nie mogłem poradzić na fakt, że wciąż mnie to męczyło i denerwowało.
-Wczoraj graliśmy mecz spairingowy z drużyną z Kioto, muszę przyznać, że kilku graczy mają na prawdę silnych ale powinni trochę zmienić pierwszy skład, są tam dość ostre spory przez które nie umieją się zgrać.
Siedziałem właśnie na telefonie z Sugą słuchając jego relacji z ostatnich kilku dni - umówiliśmy się, że oprócz naszego grupowego i prywatnego czatu i telefonów w razie nagłego wypadku będziemy dzwonić do siebie przynajmniej raz w tygodni i właśnie dzisiaj był ten dzień. Sugawara chciał mieć na bieżąco kontakt z jego wszystkimi "dziećmi".
-Brzmi fajnie. Też chciałbym kiedyś zagrać z inną prefekturą.
Odpowiedziałem lekko rozmarzony, na co odpowiedział mi śmiech drużynowej mamy, któremu wtórował śmiech najwyraźniej siedzącego tuż obok i przysłuchującego się nam Daichi'ego.
-Ej, Daichi, nie czaj się tak tylko dołącz do rozmowy!
Ochrzaniłem go, śmiejąc się przy tym, bo przecież dokładnie tak było. Potrafiłem nawet przewidzieć, co odpowie, bo co tydzień odpowiadał to samo - co tydzień od ponad 2 lat.
-Nie będę wchodzić Sugawarze w zdanie, jak będę miał coś do dodania to to zrobię. Dobrze słyszeć twój śmiech, widać że jesteś w dobrej formie. Stało się coś dobrego?
-TAK! Razem z Hitoshim udało nam się dzisiaj aż trzy razy wykonać nasz super szybki atak i mamy go dopracować na wyjeździe treningowym, na który jedziemy za tydzień! Podobno trenerzy z innych uniwersytetów też mają nas poobserwować i w połowie wyliczą każdemu swoją opinię i powiedzą, co i jak a przez resztę czasu mamy trenować właśnie według tych porad. Mam przeczucie, że będzie super, nie mogę się już doczekać! Podobno będą tam Ennoshita, Yamaguchi i Tsukki!
Ekscytowałem się, niemal skacząc po pokoju ze szczęścia i nie mogąc się doczekać tego wyjazdu, chociaż zostało do niego jeszcze całe 7 dni, co wydawało się być najgorszą udręką, jaka mogła w ogóle być dla mnie w tym momencie. Zupełnie, jakbym dostał niezasłużoną karę!
-Świetnie! Tsukki stał się świetnym obrońcą ale dawno nie widziałem Ennoshity, musisz nam koniecznie opowiedzieć, co u niego!
-No jasne, będę do was dzwonić z obozu!
-I nie zapomnij wysyłać zdjęć, bo się pogniewamy.
Dodał Daichi, zaczynając się śmiać i sprawiając, że pokój wypełnił się śmiechem naszej trójki.
-Ej, będziecie mieć czas pod koniec ferii? Wracamy na tydzień przed ich zakończeniem i fajnie byłoby się z wami spotkać.
-Jasne, pomyślimy coś, nie martw się. A teraz zmykaj do łóżka, bo już późno a jutro zajęcia.
-A wy to co, nie musicie spać?
-Suga jest już gotowy do snu, tylko rozmawia jeszcze z tobą, ja mam jeszcze trochę nauki.
-Ale nie przemęczasz się?
-Myślisz, że ten białowłosy demon by mi na to pozwolił? Uwierz mi, jak się wkurzy jest bardziej przerażający niż ktokolwiek, kogo znam!
-Ty mnie to mówisz? Obrywałem od niego nie jeden raz!
-W sumie racja.
-Dobra, koniec obgadywania mnie, ty idziesz jak najszybciej skończyć się uczyć, ja idę spać a Hinata idzie się przygotowywać do snu, tak?
-Tak jest, mamo.
Mogłem sobie tylko wyobrazić, jak Suga wywraca oczami, słysząc jak go nazwałem ale w rzeczywistości mógłbym założyć się o to, że się lekko uśmiechnął - zawsze tak było, w każdej rodzinie jest swoista mama i swoisty tata a oni byli właśnie naszymi rodzicami. Szybko się pożegnaliśmy i opadłem na łóżko, rozkoszując się dzwoniącą mi wręcz w uszach ciszą z wielkim uśmiechem na twarzy. Mam wrażenie, że wszystko może być już tylko lepiej.
Komentarze
Prześlij komentarz