Blackie - Rozdział 3
Bill pojawił się tego dnia w szkole wyjątkowo wcześnie. Jego matka z pełną premedytacją nie pozwalała mu zasnąć w nocy robiąc tyle hałasu, ile tylko mogła, więc w końcu zmęczony zwlókł się z łóżka i zebrał się jednocześnie prosząc niebiosa, aby ten dzień minął jak najszybciej. Nie liczył na to ale prosić mógł, prawda? Opuścił torbę na podłogę i sam osunął się po ścianie, przymykając oczy. Nie wiedział, czy jego słabość spowodowana była brakiem snu czy też tym, że od wczorajszego obiadu nic nie zjadł ale w cale go to w tym momencie nie obchodziło. Skulił się pod ścianą i naciągnął mocniej rękawy bluzy na dłonie, próbując w jakikolwiek sposób dać sobie chociaż odrobinę ciepła, co w cale nie było proste. Westchnął zrezygnowany i objął się ramionami. Miał wielką ochotę zasnąć ale powstrzymywał się siłą woli.
-Hej... wszystko dobrze?
Uniósł lekko nieprzytomny wzrok na nachylającą się nad nim postać, zauważając zmartwione, brązowe oczy i blond dredy ukryte pod szarą czapką z daszkiem. Uniósł lekko kąciki ust, chociaż ten uśmiech kompletnie mu nie wyszedł i skinął delikatnie głową.
-Tak.
Wychrypiał i niemal od razu zobaczył powiątpiewanie na twarzy kolegi. Tom westchnął cicho i pokręcił głową, nie wierząc w to, co widzi. Westchnął cicho i wyciągnął rękę do skulonej postaci.
-Chodź ze mną.
Poprosił miękko. Czarny przez moment się zawahał ale w końcu ujął silną dłoń, pozwalając pomóc się podnieść. Kaulitz z zaskoczeniem zauważył, że skóra czarnowłosego chłopaka była nienaturalnie zimna i zdecydowanie bladsza w porównaniu do jego własnej. Podświadomie odnotował to sobie w pamięci i z lekkim uśmiechem poprowadził Billa do stołówki, gdzie pomógł mu usiąść i zamówił kawę dla nich obu. Przez chwilę zastanawiał się nad herbatą ale coś mu mówiło, że jego towarzysz potrzebuje kawy. Usiadł przy stoliku obok Czarnego, który niemal przysypiał na siedząco, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w cukierniczkę. Nawet nie zauważył postawionego przed nim kubka z kawą. Dopiero lekki dotyk na ramieniu wyrwał go z tego dziwnego stanu otępienia. Wzdrygnął się i spojrzał z zaskoczeniem najpierw na swojego kolegę z klasy a potem na ciemny, parujący napój i objął papierowy kubeczek dłońmi, ogrzewając je.
Dredziarz z kolei wpatrywał się w niego z rosnącym niepokojem. Cienie pod zmęczonymi oczami czarnowłosego były aż nadto widoczne na zdecydowanie potrzebującej snu twarzy, bandaż wciąż przyozdabiał jego łabędzią szyję a ponadto zauważył kolejny, wyglądający zza rękawa czarnej bluzy. Zastanawiało go, co też dzieje się z tym chłopakiem w wolnym czasie, skoro ma takie obrażenia ale wiedział, że nie zmusi go do zwierzeń. Westchnął ciężko i wrócił wzrokiem do twarzy czarnowłosego, uśmiechając się delikatnie.
-Nie wyspałeś się?
Zagadał lekko, chcąc jakoś przerwać panujące między nimi milczenie. Brązowe oczy, tak bardzo podobne do jego własnych, spojrzały na niego pustym wzrokiem. Dopiero po chwili błysnęło w nich coś na kształt zrozumienia, jakby dopiero co zorientował się, że pytanie zostało zadane właśnie jemu.
-Nie zmrużyłem oka.
Przyznał niezwykle cicho zachrypniętym głosem. Uniósł kubek do bladych ust i upił niewielkiego łyka czarnego napoju. Jego powieki opadły na moment, gdy rozkoszował się smakiem gorzkiego płynu. Wypuścił z płuc powietrze i spuścił delikatnie głowę, pozwalając włosom zasłonić częściowo jego twarz, jakby chciał się schować przed całym światem. Cała jego postawa w ogóle sprawiała wrażenie, jakby chłopak chciał stać się niewidoczny.
-Co ci się stało? Te bandaże mnie niepokoją.
-Wypadek... nic groźnego. Kilka zadrapań.
Czarny wzruszył ramionami sprawiając wrażenie, jakby takie sytuacje były dla niego codziennością. Drgnął, gdy usłyszał dzwonek na lekcje i już chciał wstawać, ale zatrzymała go dłoń Dredziarza na jego ramieniu. Dosłownie znieruchomiał w momencie, gdy poczuł rękę chłopaka na swoim ciele. Zdawało się, że nawet zaprzestał oddychać. Jeśli blondyna zdziwiła jego reakcja, nie dał tego po sobie poznać.
-Zostań. Nie idziemy na lekcje. Jak się czujesz?
Dopiero, gdy opuścił dłoń, Bill powoli znów wrócił na swoje miejsce, kuląc się nim jeszcze bardziej niż wcześniej, chociaż zdawało się to niemal niemożliwe. Przez chwilę jeszcze wyglądał na przerażonego, po czym pokiwał powoli głową.
-Średnio.
Przyznał, jakby wbrew swojej woli i dopiero po chwili zorientował się, co właściwie powiedział.
-Znaczy... uhm... wszystko w porządku. Jestem tylko zmęczony.
Zaczął mącić, wiercąc się na swoim krześle i będąc wyraźnie zdenerwowanym. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktokolwiek zwraca na niego jakąkolwiek uwagę i się nim przejmuje. Przeklinał siebie w duchu, że dał się tak złapać.
-Widzę, że kłamiesz. Spokojnie, nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. Ale jakbyś potrzebował, to jestem, okay?
Bill zmierzył spojrzeniem swojego rozmówcę, zaskoczony tymi słowami. Zupełnie nie mógł uwierzyć w fakt, że ktoś w ogóle się nim interesował. Przez chwilę mierzył Dredziarza niepewnie spojrzeniem brązowych oczu, jakby zastanawiał się, czy i co w ogóle powinien mu odpowiedzieć.
-Okay.
Odpowiedział w końcu ale Kaulitz miał wrażenie, że w tym słowie nie ma ani nuty prawdy. Westchnął ciężko ale nie skomentował tego faktu, wciąż uśmiechając się delikatnie. Z jakiegoś powodu, którego za nic w świecie nie potrafił wyjaśnić, chciał być blisko niego i mu pomagać a jednocześnie nie miał pojęcia, dlaczego tak się dzieje. Sam był zaskoczony swoimi uczuciami i odruchami ale nie przeszkadzało mu to. Czuł, że ten chłopak go potrzebuje i nie miał zamiaru mu tej pomocy odbierać.
-Wypij, póki jest ciepłe. Jesteś głodny? Ominąłem dzisiaj śniadanie.
Bill jednak nic nie odpowiedział, więc Dredziarz podszedł do kasy i zamówił dla nich śniadanie. Nie wiedział, skąd wzięło się u niego przeczucie, że najlepszym wyborem dla Czarnego będzie coś słodkiego. Coś podpowiadało mu, że jeśli ma wmusić w niego coś do jedzenia, musi to być coś z cukrem. Idąc za tym przeczuciem zamówił sobie pół bułki z serem, pomidorem i sałatą a dla kolegi wziął sporych rozmiarów rogalika z czekoladą. Zapłacił szybko i wrócił do stolika, kładąc przed czarnowłosym talerz ze śniadaniem. Ten ze zdziwieniem spojrzał na niego i uniósł delikatnie jedną brew, zadając nieme pytanie.
-Śniadanie. Powinieneś coś zjeść, bo jeszcze mi tu padniesz.
Odpowiedział z uśmiechem. Jakimś cudem w cale nie przeszkadzał mu fakt, że Bill tak rzadko mu odpowiada. Wiedział, że musi być wytrwały, jeśli chciał nawiązać z nim jakąkolwiek relację. Sam szybko zabrał się za swoją bułkę, jedząc ją ze smakiem. Po kilku chwilach Czarny również zabrał się za swój posiłek, więc jedli w milczeniu.
-Dziękuję.
Blondyn myślał, że się przesłyszał ale miał świadomość, że w cale tak nie było. Czarnowłosy na prawdę mu podziękował, wpatrując się w niemal już pusty kubek z kawą. Uśmiechnął się szerzej.
-Nie ma za co. W sumie powinieneś więcej jeść. Jesteś strasznie chudy, wiesz?
Wydawało mu się, że na częściowo skrytej za woalem włosów twarzy mignęło coś na kształt smutku, jednak nawet jeśli to to uczucie minęło zbyt szybko, by móc być pewnym, że w ogóle się pojawiło. Miał wrażenie, że powiedział coś niewłaściwego ale nie rozumiał, dlaczego. Słysząc dzwonek oznaczający koniec lekcji wstał, zarzucając sobie plecak na ramię.
-Zaraz mamy teorię muzyki, prawda? Powinniśmy się zbierać.
Bill pokiwał głową i wstał ze swojego miejsca, jednak wtedy zdarzyło się coś, czego Dredziarz kompletnie się nie spodziewał. Czarny zatoczył się w miejscu, jęknął głucho z bólu i osunął się na ziemię.
Komentarze
Prześlij komentarz