Odnaleźć siebie - Rozdział 14 REWRITE
pov Justin
Wychodziliśmy właśnie z domu, trzymając się za ręce i czułem się trochę jak przedszkolak, który jest prowadzony przez starszego brata, jednak jakimś cudem w cale mi to nie przeszkadzało. Jakimś cudem, bo z reguły wkurzałem się o wszystko, co sprawiało, że czułem się jak dzieciak. Jednak Nicholas nagle stanął jak wryty i zmarszczył brwi, odwracając się w stronę podjazdu, więc sam również tam spojrzałem, nie mając pojęcia, o co mu chodzi.
-Najwyraźniej oni również nie chcą już dłużej czekać.
Mruknął pod nosem a ja nie do końca wiedziałem, o czym on w ogóle mówi. Czekaliśmy tak chwilę, chociaż ja sam nie wiedziałem, na co aż w końcu zauważyłem zmierzającą w naszą stronę grupę starszych ludzi - wszyscy ubrani jak biznesmani, jednak o dziwo każdy z nich mial biały garnitur. Spojrzałem więc pytająco na swojego partnera, jednak nie zdążyłem nawet się odezwać.
-Starszyzna również chce wiedzieć, jakim wilkiem jesteś. Przyszli namówić cię do przemiany. Nie wiedzą, że już się zgodziłeś i właśnie idziemy to zrobić.
Odpowiedział na niezadane pytanie, uśmiechając się delikatnie i gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni. Westchnąłem ciężko, próbując się uspokoić. Nie pocieszała mnie myśl, że więcej osób będzie oglądać moją przemianę.
-Nigdy nie słyszeliśmy, żeby ktoś przeszedł podwójną Przemianę. Chyba nam się nie dziwisz, że chcemy dowiedzieć się, kim jest, prawda?
Odezwał się jeden z mężczyzn, uśmiechając się do nas lekko ale wszyscy przyglądali nam się z uwagą i niejakim zaciekawieniem. Mimo iż wiedziałem, że nie mam się czego bać, stresowała mnie ich obecność. Nie do końca wiedziałem, co powinienem teraz zrobić, bo wątpiłem, żeby będąc obserwowanym przez tyle osób mógł się przemienić. Nienawidziłem być obserwowanym, dlatego zawsze unikałem publicznych wystąpień.
-Nie, absolutnie. Właśnie wybieramy się nad jezioro, gdzie Justin ma się przemienić.
-Wspaniale! W takim razie idziemy z wami.
-Riki, proszę, nie stresujcie go bardziej, niż już jest zestresowany.
-Znasz mnie, Nicholas, będzie dobrze. Justin, jesteś gotowy?
Mężczyzna o białych włosach ubarwionych gdzie niegdzie jeszcze ich dawną, czarną barwą i złotych oczach zwrócił się niespodziewanie do mnie, uśmiechając się lekko i puszczając mi oczko. Ścisnąłem mocniej dłoń swojego partnera i skinąłem powoli głową. Peszył mnie fakt, że wszystko obraca się wokół mojej osoby. Do tego stopnia się tym stresowałem, że nawet nie zauważyłem, gdy znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu. Rozejrzałem się dookoła i spojrzałem z niepewnością na Nicholasa i pozostałych. Mój partner podszedł do mnie, zasłaniając mi widok na pozostałych i położył mi dłonie na ramionach, obdarzając mnie delikatnym uśmiechem.
-W porządku. Musisz tylko zamknąć oczy i skupić się na swoim wnętrzu. Skup się i rozkarz sobie przemianę. Będzie dobrze. Dasz sobie radę.
Poinstruował mnie po czym pochylił się i złożył delikatny pocałunel na moim czole. Gdy tylko zamknąłem oczy, odsunął się ode mnie, zostawiając mnie całkiem samego a ja postarałem się zrobić to, o co prosił. W końcu poczułem dziwne ale całkiem przyjemne mrowienie w stawach aż w końcu poczułem, jak rosnę. Gdy znów otworzyłem oczy, zauważyłem zszokowane spojrzenia wszystkich zebranych na sobie i Nicholasa, który otwierał i zamykał usta niczym rybka. O co im chodzi?
pov Nicholas
Ze spokojem czekałem, aż mój partner się przemieni, nie ponaglając go. Wiedziałem, że sobie poradzi - byłem tego bardziej niż pewien. W końcu zauważyłem, że zaczął się przemieniać, jednak tego, co za chwilę zobaczyłem, nie spodziewałem się zobaczyć nigdy w życiu. Przed nami stał piękny wilk o śnieżnobiałym umaszczeniu i czarnymi ślepiami, wpatrzonymi prosto we mnie. Chyba się zapowietrzyłem, bo nie byłem w stanie wykrztusić z siebie ani słowa.
Gdy już pierwszy szok minął, podszedłem do wilka i pogłaskałem go po pysku, uśmiechając się do niego lekko i słysząc poruszenie wśród stojącej za moimi plecami starszyzny. Wiedziałem, że czeka nas jeszcze ciężkie popołudnie, ale chciałem najpierw zadbać o Justina.
-Wróć do mnie. Rozkarz sobie powrót do ludzkiej postaci.
Poprosiłem cicho, drapiąc go za uchem, co zdecydowanie mu się podobało. Jednak po kilku kolejnych chwilach trzymałem w swoich ramionach nagie ciało mojego partnera, przytulając go do siebie.
-Zrobiłem coś nie tak?
Zapytał, gdy podawałem mu ubrania z plecaka a Starszyzna coraz bardziej się eksctyowała i nie było im się co dziwić. Pokręciłem głową i przyciągnąłem go za podbródek do krótkiego pocałunku.
-Nie, wszystko w porządku. Po prostu trochę nas zaskoczyłeś.
-Co masz na...
-Najwyraźniej to prawda, Anthon! Nie ma co zaprzeczać, sam widziałeś!
-CZY KTOŚ MI POWIE, O CO CHODZI?!
Spojrzałem zaskoczony na ubranego jedynie w bokserki i T-shirt chłopaka, który z gniewnym wyrazem twarzy i spodniach w ręce wpatrywał się w przerażoną Starszyznę. Nie powiem, sam się trochę wystraszyłem, bo nigdy tak nie wybuchał a tu proszę. Najwyraźniej jego krew dała mu się we znaki.
-Kochanie, spokojnie.
Spróbowałem, jednak zostałem obdarzony ciskającym piorunami spojrzeniem i zawahałem się przed zbliżeniem się do niego.
-NIE! Nie będę spokojny, macie mi w tym momencie odpowiedzieć, o co to całe zamieszanie!
Nie spodziewałem się tak ostrego tonu głosu z jego strony ale oprócz respektu czułem swego rodzaju dumę, że umie się tak zachować i walczyć o swoje.
-Zaskoczyłeś nas, bo umaszczenie, jakie masz, jest niespotykane. Szczerze mówiąc od kilkudziesięciu lat nikt, i tu zaznaczam, NIKT, nie widział takiego umaszczenia u jakiegokolwiek wilka. Biały wilk, jakim zdecydowanie jesteś, jest bardzo ważną informacją i niezwykle wielką zmianą dla wszystkich wilków na świecie.
Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo uprzedził mnie Riki, najwyraźniej nie bojąc się kompletnie relacji mojego partnera, chociaż ja widziałem zaskoczenie przeplatające się ze złością.
-Niby dlaczego?
-Białe futro jest znakiem tylko jednej rodziny. Rodu królewskiego.
-Co?
-Jesteś księciem, Justin. Długo na ciebie czekaliśmy.
Komentarze
Prześlij komentarz