Lodowy książę - Rozdział 18
Jeśli król sądził, że męcząc młodych narzeczonych przygotowaniami do ślubu zniechęci ich do tego pomysłu, to z pewnością dostawał białej gorączki widząc, że jego plan nie przynosi zamierzonych skutków. Z niesmakiem i nieskrywaną wściekłością obserwował, jak kolejne punkty z listy zostają odhaczane i nieuchronnie zbliża się nie tylko dzień ich zaślubin ale również koronacji jego syna. Zastanawiał się, jak do tego wszystkiego doszło ale nie potrafił nic wymyślić, mimo uporczywego wpatrywania się w stary portret swojej rodziny. Toya, jego najstaszy syn, zginął lata temu w wyniku nieszczęśliwego wypadku w trakcie treningu. Natsuo, kompletnie niekompetentny do zarządzania krajem, przynajmniej w mniemaniu Enji'ego, został zmuszony do dołączenia do armii królewskiej, żeby był chociaż trochę przydatny i nie przyniósł wstydu rodzinie. Posłuszna i potulna Fuyumi czekała na oficjalne oświadczyny księcia jednego z sąsiednich królestw - małżeństwa czysto politycznego, które miało zapewnić im unię. Zmarła Rei wpatrywała się w niego z obrazu z delikatnym uśmiechem, trzymając w ramionach dopiero kilkudniowego Shoto. Nawet jednak jej ciepły uśmiech nie przynosił mu tym razem ukojenia ani odpowiedzi na dręczące go pytania.
Westchnął ciężko i po kilku minutach wędrówki wszedł do jadalni, gdzie Fuyumi, Shoto i Bakugo w najlepsze zaśmiewali się, prowadząc ożywioną dyskusję i kompletnie nie zwracając uwagi na pojawienie się króla w pomieszczeniu. Dopiero, gdy zajął swoje miesjce, cała trójka nastolatków ucichła i zajęła się samymi sobą - księżniczka nagle bardzo zainteresowała się swoimi idealnie zadbanymi paznokciami, blondyn udawał, że kontempluje znaczenie każdej z rys upiększającej kawałek stołu przed nim a Shoto wpatrywał się tempym wzrokiem w wypełniony winem kieliszek. Endevador zmierzył ich wszystkich spojrzeniem i bez słowa nakazał służbie przynieść posiłek, oznajmiając tym samym rozpoczęcie kolacji.
Czas minął im w ciszy, nie licząc stukotu naczyń i odgłosów przełykania. Czekali właśnie na deser, gdy biało-czerwony chłopiec postanowił przerwać milczenie.
-Oczekuję, że na naszym ślubie pojawi się Natsuo. Nie wiem, jakie ani gdzie dałeś mu zadania, ale ma się pojawić zarówno na ceremonii zaślubin jak i koronacji. Jeśli go nie zobaczę, nie chcę być w twojej skórze, gdy już utracisz tytuł króla.
Shoto nie silił się nawet na bycie miłym. Otwarcie groził swojemu ojcu, wywołując szok na twarzy białowłosej, jednak jego ochroniarz siedział niewzruszony, popijając słodkie choć zbyt cierpkie jak na jego gust wino. Najwyraźniej doskonale wiedział o planie swojego narzeczonego.
-Jak śmiesz się tak do mnie odzywać?!
Endevador wybuchł w jednej chwili, jendak nie zrobiło to na nikim większego wrażenia. Nawet służba zdążyła się już przyzwyczaić do napadów złości w jego wykonaniu.
-Odzywam się tak, jak na to zasłużyłeś. Ściągnij tu Natsuo jak najszybciej. Koniec i kropka. To twoje ostatnie zadanie jako władcy tego kraju, więc oczekuję, że wykonasz je wzorowo. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia. Dziękuję za posiłek.
Bakugo i Shoto wstali spokojnie od stołu, rezygnując z deseru i obaj zgodnym krokiem wyszli z jadalni, zostawiając osłupiałego króla i przerażoną księżniczkę sam na sam, otoczonych jedynie bezradną wobec gniewu mężczyzny służbą. Nawet nie zdawali sobie sprawy, jak bardzo zamieszali w umyśle króla.
Komentarze
Prześlij komentarz