Odnaleźć siebie - Rozdział 21 REWRITE
pov Nicholas
Minęło jeszcze kilka dni, nim będąc w pracy otrzymałem telefon od Justina, że nasza znajda się obudziła i teraz może być już tylko lepiej. Jako wampirzyca szybko wracała do zdrowia i była to bardzo dobra wiadomość a za przyczynę jej niemal trzy tygodniowej śpiączki uznano zatrucie ją przez inne wampiry - istnieją trucizny, które są powszechnie znane dla konkretnego rodzaju ale istniały również takie, które były znane jedynie w danej społeczności. Niestety właśnie taką z tej drugiej kategorii zatruto naszą znajdę i stąd pojawiły się problemy z wybudzeniem jej. Gdy jednak w końcu nam się to udało, Marc nie posiadał się z radości - i byłem w stanie to sobie wyobrazić. Zamknąłem więc wszystkie niecierpiące zwłoki sprawy i jak najszybciej wróciłem do domu, gdzie w kuchni zastałem przyklejonych do siebie Marc'a i Anabelle z siedzącym naprzeciwko nich Justinem. Od razu skradłem pocałunek z ust swojego ukochanego, wywołując szeroki uśmiech na jego twarzy i usiadłem tuż obok, splatając ze sobą palce naszych dłoni.
-Widzę, że już się lepiej czujesz, Anabelle. Bardzo mnie to cieszy.
Oczywiście od razu zauważyłem, jak Justin przewrócił swoimi błękitnymi oczami, Domyśliłem się, że według niego znowu używałem "oficjalnego" tonu. Zawsze się śmiał, że mam kilka różnych tonów.
-Tak. Dziękuję wam bardzo za pomoc, nie wiem, jak ja się odwdzięczę.
-Ja wiem.
Nawet nie zdążyłem otworzyć ust, gdy Justin zabrał głos w naszej początkującej rozmowie i spojrzałem na niego z zaskoczeniem. Co też siedziało mu w tej jego pięknej główce?
-Kochasz Marc'a, prawda?
-Oczywiście. Jesteśmy całością tej samej duszy.
-Chcecie być razem?
-Mimo wszystko.
-Więc dostosuj się do naszego stada i przyjmij warunki, które przygotował dla ciebie Nick.
Bez owijania w bawełnę, szybko i na temat - takiego Justina rzadko miałem okazję oglądać ale za każdym razem byłem z niego niezwykle dumny. Może sam tego nie zauważał, ale wtedy pokazywała się jego królewska krew. Spojrzałem na siedzącą przy drugim końcu stołu parę i zastanawiałem się, co teraz postanowią.
-W porządku. Spróbuję.
pov Justin
Byłem zadowolony z przebiegu tego dnia. Najpierw miałem okazję trochę lepiej poznać wybrankę losu naszego bety a potem szybko i sprawnie załatwiliśmy kwestię ich zamieszkania tutaj. Był to krok w dobrą stronę i dzięki temu mogłem spać spokojnie, chociaż o spaniu zaraz po powrocie do sypialni nie było oczywiście mowy. Najpierw wtuliłem się w swojego partenra, który od razu oplótł mnie swoimi silnymi ramionami i pocałował mnie w czubek głowy.
-Świetnie sobie dzisiaj poradziłeś.
Pochwalił mnie cicho, wyciągając z szafki nocnej książkę, którą zaraz zaczął czytać. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na niego od dołu.
-Zwolniłem się z pracy.
Wypaliłem nagle, nie znajdując absolutnie żadnego sposobu, żeby powiedzieć mu to w jakikolwiek inny sposób. Spojrzał na mnie zaskoczony i odłożył lekturę. Najwyraźniej czekała mnie poważna rozmowa.
-Dlaczego?
Westchnąłem ciężko i podniosłem się do siadu, spuszczając uszy po sobie.
-Wiesz... jest tam taki jeden chłopak, z którym kilka razy się pokłóciłem. Doszło nawet do tego, że się dzisiaj pobiliśmy a szef stanął po jego stronie i kazał mi przepraszać. Nie chciałem, bo nie zrobiłem nic złego... więc zrezygnowałem.
Kątem oka widziałem wypełniający go gniew, ale po chwili Nick wypuścił cicho powietrze z płuc, przyciągając mnie do siebie i przytulając do swojej piersi.
-Dobrze zrobiłeś, ale następnym razem powinieneś mi o wszystkim powiedzieć od razu. Przyjechałbym i wyjaśnił to wszystko.
-Nie trzeba było, to nic takiego... do świąt poszukam sobie nowej pracy.
-Spokojnie. Masz tyle czasu, ile chcesz.
Przez resztę wieczora nie rozmawialiśmy ale nie była to niezręczna cisza - nie byliśmy na siebie źli. Po prostu rozkoszowaliśmy się wszechogarniającym spokojem i naszą wzajemną obecnością. Z takimi myślami nawet nie zorientowałem się, kiedy zasnąłem.
Komentarze
Prześlij komentarz