Doki-Doki - rozdział 20
Czekaliśmy na szkolnym
korytarzu już od ponad dwóch godzin. Jak tylko się pojawiłem, Suga
porwał mnie w uścisk i płakał razem ze mną. Tsukki opowiedział, jak
mnie znalazł a potem czekaliśmy. Chyba na jakiś cud. Kompletnie
ignorowałem telefony i wiadomości od Kenmy i Kuuro, którzy musieli się
martwic moim zniknięciem. Teraz liczyło się tylko, żeby Noya przeżył.
On nie może umrzeć, obiecał mi, ze zawsze będzie przy mnie i że zawsze
będzie mnie wspierać. Dlatego nie może umrzeć. Zabraniam mu!
Po pewnym czasie, czyli po prawie trzech godzinach, z sali wyszedł lekarz, a my wszyscy poderwaliśmy się z miejsc, podchodząc do niego.
Po pewnym czasie, czyli po prawie trzech godzinach, z sali wyszedł lekarz, a my wszyscy poderwaliśmy się z miejsc, podchodząc do niego.
-Yuu odpoczywa. Będzie
się szybko męczył i miał problemy zdrowotne, ale za kilka tygodni
wszystko wróci do normy. Ma szczęście, że uprawia sport, regeneracja
będzie szybsza.
Oznajmił a my
odetchnęliśmy z ulgą. Wszyscy zaczęli się śmiać rozładowując tym samym
zgromadzone wcześniej napięcie. Padłem na krzesło i odetchnąłem. Mój
przyjaciel wróci do zdrowia.
Wyjąłem brzęczący w mojej kieszeni telefon i odebrałem.
-Kuuro, odebrał.
Wyjąłem brzęczący w mojej kieszeni telefon i odebrałem.
-Kuuro, odebrał.
Usłyszałem Kenme po
drugiej stronie słuchawki i zaraz przytłumione "JA POKAŻĘ TEMU
GÓWNIARZOWI; TAK MNIE STRASZYĆ; CO MU ODWALIŁO?!
Po chwili w słuchawce rozległ się głos Czarnego.
-HINATA; GDZIE TY
JESTEŚ??? MASZ POJĘCIE; JAK SIĘ MARTWIMY????? WYBIEGŁEŚ Z KLASY JAK
POPARZONY I NIE DAWAŁEŚ ZNAKU ŻYCIA; JUŻ MIAŁEM IŚĆ NA POLICJE!!!!!!!!
Krzyczał a ja zaśmiałem się cicho.
-Wybacz, wybacz. Noya-senpai miał wypadek i trochę się podłamałem.
Wyjaśniłem. Na chwilę zapadła cisza.
-Co z nim?
Usłyszałem. Uśmiechnąłem się lekko.
-Będzie żyć.
-Dzieci, zbieramy się do szkoły, musimy coś omówić! Tata z mamą się wami zajmą!
Zawołał trener Ukai, pokazując na dwóch trzecioklasistów i spojrzał na mnie.
-Jedziesz z nami, prawda?
Zapytał, na co pokiwałem
głową i wstałem razem z nimi. Po niecałej godzinie siedzieliśmy na sali
gimnastycznej po turecku przed trenerem i nauczycielem.
-Wszyscy wiemy, że
kłótnia Kageyamy z Hinatą, a tym bardziej rezygnacja i przeprowadzka
Hinaty do Tokio, mocno wpłynęła na atmosferę i sytuację w drużynie.
Wszyscy są rozdrażnieni, podzieleni i zdenerwowani. Mimo wszystko musimy
zażegnać konflikt.
Oznajmił Ukai i poprosił przed szereg srebrnowłosego.
-Więc, chłopaki... może na początek niech każdy powie, co mu leży na sercu. Zacznijmy od Kageyamy.
Poprosił, a granatowowłosy spojrzał na wszystkich jak na idiotów.
-Co mi leży na sercu? To, że cały rok grałem z obrzydliwym gejem, który w dodatku mnie pocałował!
Powiedział lodowatym głosem a ja spuściłem głowę czując, jak ściska mi się żołądek.
-Hinata?
Usłyszałem moje imię.
-Ja... ja nie mam wpływu
na to, co czuję. Żałuję tego, co zrobiłem, ale nigdy w życiu bym nikogo
świadomie nie skrzywdził. Zakochałem się w Kageyamie, ale nie chciałem,
żeby to miało wpływ na wszystkich. Ja to po prostu czuję i nie potrafię
nic z tym zrobić. Przepraszam, jeśli kogoś tym skrzywdziłem. Ja tylko
chciałem grać w siatkówkę...
Powiedziałem cicho i na sali na chwilę zapadła cisza. Kolejny głos należał do Tanaki.
-Nie przeszkadza mi, że
młody zakochał się w tym idiocie. Nawet się cieszyłem, że chłopak się
zakochał i liczyłem, że będą razem. Wkurza mnie tylko to, jak Kageyama
traktuje go po tym, jak się dowiedział. Wszystko byłoby w porządku,
gdyby nie jawna nienawiść i obrzydzenie.
-Też byś nie mógł patrzeć na chłopaka, który by się w tobie zakochał!
Wrzasnął Kageyama a wszyscy na niego spojrzeli.
-Tak się składa, że
nawet, jeślibym odmówił, chciałbym mieć z tą osobą kontakt, o ile on
będzie tego chciał i byłbym dumny, że jestem godzien czyiś uczuć, nawet,
jeśli ich nie odwzajemniam.
Odpowiedział Tanaka i wszyscy przytaknęli. Po kilku minutach okazało się, że wszyscy myślą podobnie.
-Czyli wychodzi na to, że postawa Kageyamy jest problemem.
Podsumował Daichi, patrząc po wszystkich.
-Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że jeśli wyjadę, to wszystko wróci tutaj do normy.
Wyznałem, i wtedy usłyszałem Tsukki'ego.
-Układ Słoneczny nie może istnieć bez Słońca.
Powiedział, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.
-Tsukki...
Powiedziałem cicho a wszyscy mu przytaknęli.
-Nigdy nie będę szanował kogoś, kto lekceważy czyjeś uczucia i miażdży mu serce.
Powiedział zimno, na co Kageyama wstał i wyszedł, trzaskając drzwiami. Pobiegłem więc za nim...
________________________________________
Skończyłam wcześniej ale specjalnie przerwałam tutaj :) Może jutro dostaniecie ciąg dalszy ^^
Komentarze
Prześlij komentarz