Doki-Doki - rozdział 24
Wróciłem po weekendzie do Tokyo w wyśmienitym humorze. Miałem ochotę tańczyć i skakać a to wszystko dzięki pewnemu brunetowi. Przeprosił mnie, wytłumaczył się i prosił, bym wrócił. Postanowiłem jednak dać mu nauczkę.
Nie wrócę do
Karasuno do końca roku szkolnego. Nie zagra ze mną. A przynajmniej na
razie. Na pewno chłopaki znajdą sposób, żeby przekonać mnie do powrotu
przed końcem semestru.
-Kuuro, Kenma! Poćwiczymy?
Zawołałem, wchodząc w
poniedziałek po lekcjach do domu. Dzisiaj Nekoma nie miała treningu
siatkówki, więc obaj siedzieli i grani, jednak gdy wszedłem do pokoju,
jak na zawołanie obaj na mnie spojrzeli jak na kosmitę.
-Co chcesz ćwiczyć?
Spytał kapitan drużyny, patrząc na mnie podejrzliwie, na co zacząłem się śmiać.
-No jak to, co? Siatkówkę, oczywiście!
Obaj spojrzeli po sobie,
po czym odłożyli grę i wstali, kiwając głowami. Szybko się przebrali i
poszliśmy na boisko. Bite trzy godziny uczyli mnie serwów, obrony i
odbiorów i innych takich rzeczy. No i ataku bez skoku, bo nie umieli mi
wystawić tak, jak Kageyama czy Suga, ale co się dziwić - nigdy tego z
nimi nie ćwiczyłem.
Radosny i pełen energii
wróciłem do domu, a kawałek za mną kroczył wycieńczony blondyn. Nasz
kapitan wrócił już do domu, zmęczony grą i poprosił tylko, żeby
przynieść mu rzeczy, które zostawił. Po szybkim prysznicu usiadłem w
kuchni i pijąc wodę zacząłem odpisywać na wiadomości, plotkując głównie z
Yuu. W końcu nudzi się biedaczek, a ja go zostawiłem samego na ponad 3
godziny, ale gdy usłyszał, że grałem w siatkówkę, od razu mi wybaczył.
Zaraz na drużynowym czacie pojawiła się wiadomość od Sugi.
Suga: Nie, żebym się czepiał albo nie cieszył, ale ktoś wie, czemu Kageyama był dziś na przemian zirytowany i szczęśliwy?
Tanaka: Może jest w ciąży i mu hormony szaleją?
Daichi: .... *faceplam*
Noya: Hahahah hahahshshs >.<
Zacząłem się śmiać sam do siebie,gdy to przeczytałem.
-Pogodziłeś się z Kageyamą.
Usłyszałem za sobą głos i
gdy się odwróciłem zobaczyłem Kenmę, po którego karku i szyi płynęły
krople wody pozostałe jeszcze na włosach. Uśmiechnąłem się szeroko.
-Aż tak widać?
Spytałem, na co pokiwał głową i usiadł przede mną.
-Wracasz do Karasuno?
Zapytał, na co pokręciłem głową.
-Nie. Na razie nie. Przynajmniej do końca semestru. Potem się zobaczy.
Uśmiechnąłem się i patrzyłem, jak kiwa głową.
-Cieszę się, że już jest dobrze.
Powiedział i nachylił się, by poczochrać mi włosy. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
-Ale dobrze mi się z Tobą mieszka.
Przyznałem, na co, dałbym sobie rękę uciąć, uśmiechnął się lekko i poszedł do siebie.
Popisałem jeszcze
chwilkę z chłopakami, ale zmęczenie zaczęło dawać mi się we znaki, więc
poszedłem do mojego pokoju, by położyć się spać. Gdy już usypiałem,
obudził mnie dźwięk czatu, więc sprawdziłem to szybko.
Kageyama: Spij już, krewetko.
Zasnąłem z uśmiechem na ustach.
Komentarze
Prześlij komentarz