Doki-Doki - rozdział 21
A co powiecie na drugi rozdział jeszcze dzisiaj? :P
_______________________________________________________________________________
_______________________________________________________________________________
-Kageyama, czekaj!
Wołałem, wbiegając za nim do pokoju klubowego.
-Czego?!
Warknął, gdy złapałem go za nadgarstek w momencie, gdy otwierał swoją szafkę.
-Porozmawiaj ze mną. Nie chciałem, żeby tak wyszło, na prawdę żałuję, Kageyama, ja...
Nie mogłem dokończyć,
ponieważ przyszpilił mnie do szafek, aż huknęło. Spojrzałem na niego
przestraszony mając wrażenie, że zaraz mnie uderzy, a jednak on...
pocałował mnie. Zaczął miażdżyć moje usta w namiętny, brutalnym
pocałunku. Zaprało mi dech a oczy otworzyły się szeroko ze zdziwienia,
ale przepełniły je łzy szczęścia mimo, że byłem cholernie
zdezorientowany. Nie zdążyłem odwzajemnić pocałunku, bo się odsunął i
walnął pięścią w szafkę tuż nad moją głową.
-Wynoś się!
Wrzasnął. Kilka sekund
stałem jak sparaliżowany a potem biegiem wróciłem do sali gimnastycznej,
gdzie w pierwszej chwili wpadłem na mamę.
-Suga! Bo on.. ale on nie... ale powiedział... ale nie potwierdził... i zrobił...
Tłumaczyłem chaotycznie a
wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili Daichi podszedł do nas i położył
dłonie na talii Sugi. Spojrzałem na przysuwającego się do niego mamę i
na jego ręce i na ich uśmiechy i...
-Ale... ale... jak? Co? Kiedy? Co?
I zemdlałem z wrażenia.
Komentarze
Prześlij komentarz