Lodowy książę - rozdział 4
Shoto siedział przy stole ze swoją siostrą i jedli w spokoju
obiad, nie odzywając się do siebie ani słowem. Pod ścianą, za
czerwono-białowłosym chłopakiem stał niedbale czerwonooki ochroniarz, wpatrując
się w sufit i mając wszystko i wszystkich głęboko w czterech literach. Przyszły
następca tronu był z kolei coraz bardziej zdenerwowany w jego obecności, bo
chłopak był jak jego cień, a jego ukochana siostra jakimś cudem chyba domyśliła
się, o co chodzi, bo rzucała mu podejrzliwe spojrzenia, od czasu do czasu
zerkając ukradkiem na byłego złodzieja. Westchnął cicho i odsunął od siebie na
wpół pełny talerz, wstając ze swojego miejsca.
-Dziękuję za posiłek. Wracam do siebie.
Oznajmił, kierując się w stronę wielkich wrót, które
prowadziły z powrotem na korytarz i skierował się na górne piętro, chcąc jak
najszybciej znaleźć się w swoim pokoju i zakopać się w książkach. Słyszał tuż
za sobą kroki swojego cienia, który nie odstępował go od kilku dni nawet na
moment i myślał, że zaraz coś go trafi, wiedząc, że nie może pójść sam nawet do
łazienki. Nie, nie był wściekły na tego chłopaka. Był wściekły na ojca, który
rozkazał to temu chłopakowi. Dobrze wiedział, jak przerażający potrafi być jego
rodzic i miał świadomość, że gdyby nie groźba powolnej śmierci blondyn w życiu
nie przystałby na coś takiego. Wszedł do swoich komnat i przesunął spojrzeniem
po pomieszczeniu, w którym stał, gorączkowo rozglądając się za jakimś zadaniem
dla blondyna, by na moment zostać samemu.
-Zanieś to do pralni.
Wskazał na leżącą na krześle niewielką stertę ubrań i
zobaczył, jak czerwonooki marszczy brwi i kładzie dłonie na biodrach, kierując
swoje spojrzenie prosto na księcia.
-Nie jestem twoim sługą tylko ochroniarzem. Ale widzę, że
księcia nie obowiązuje kultura osobista, co?
Warknął, zbierając rzeczy i zostawiając Todorokiego samego,
a temu niemal opadła szczęka. Chłopak miał rację, traktował go gorzej niż
służbę i nie potrafił logicznie wytłumaczyć, dlaczego tak jest. Westchnął i
usiadł na krześle, biorąc do rąk książkę, ale kompletnie nie potrafił się
skupić na czytanym tekście. Gdy tylko usłyszał, że jego ochroniarz wrócił do
pokoju, odwrócił się w jego stronę i wiedział, co musi zrobić. Wstał i podszedł
do niego, wyciągając dłoń i uśmiechając się lekko, co było u niego niezmiernie
rzadkie.
-Przepraszam, nie traktowałem cię należycie. Książę Todoroki
Shoto, przyszły następca tronu.
Starał się być miły i widział zaskoczenie na twarzy
chłopaka, że zrobił taki krok w stronę byłego złodzieja, który w dodatku mu
groził. W końcu jednak blondyn uścisnął mu dłoń.
-Katsuki Bakugo. Były złodziej, aktualnie twój ochroniarz.
Czerwono-białowłosy usiadł przy stole i poczekał, aż jego
cień zrobi to samo, chcąc zadać mu kilka pytań.
-Jesteśmy chyba w podobnym wieku, prawda?
Zapytał, prostując się na krześle i nie mogąc pojąć, jak
blondyn siadał tak niedbale i krzywo na meblu.
-Mam 17 lat.
-Więc jednak. Powiedz, Bakugo, dlaczego zostałeś złodziejem?
Zaskoczenie w czerwonych oczach, które lustrowały uważnie księcia,
było aż nadto widoczne, ale chłopak najwyraźniej nie zamierzał nic z tym robić.
-To długa historia.
-Mamy czas.
Komentarze
Prześlij komentarz