Mój własny libero - rozdział 5
Obudził mnie dźwięk którejś z kolei przychodzącej wiadomości
i przeklinałem się sam w myślach, że nie wyciszyłem powiadomień w telefonie,
zastanawiając się, kto i co ode mnie chce przed 6 rano. Westchnąłem
cierpiętniczo, słysząc kolejny sygnał i wziąłem telefon do ręki, niechętnie
otwierając oczy i orientując się, że wszystkie 8 wiadomości są od Nishinoyi.
Odblokowałem urządzenie i przeczytałem, co też pisał do mnie o 5:30.
Hej Asahi-senpai.
Śpisz?
Ja właśnie skończyłem
swój trening. Udało mi się poprawić od ostatniego razu (wczoraj)! Najwyraźniej
trening z Tobą i Sugą-senpai mi pomógł ^.^
W ogóle, dzisiaj też
poćwiczymy po lekcjach?
Ach, chciałem się
zapytać, miałeś albo masz może lekcje z profesorem Akaashim? Zapowiedział nam
test i powiedział mi wprost, że mam się postarać!
Ej, może zjemy razem
lunch?
A potem możemy iść na
lody po treningu!
Chyba jeszcze śpisz,
co?
Wstawaj, wstawaj!
Słońce już dawno na niebie, nie powinieneś się już wylegiwać!
Westchnąłem cicho ale uśmiechnąłem się do siebie, czytając
te wiadomości. Strasznie energiczny z niego dzieciak i buzia mu się nie zamyka,
ale podoba mi się to w nim. Właśnie to, że jest moim kompletnym
przeciwieństwem.
Hey, Noya. Wybacz, właśnie wstałem. Możemy zjeść razem i
pójść na lody, ale nie wiem, czy mam dziś siłę na dodatkowy trening. Może
jutro? A profesorem Akaashim się nie przejmuj, lubi straszyć nowych uczniów ale
nie ma się czego bać, tak na prawdę pomaga uczniom i jest lubianym
nauczycielem, więc nie masz się czym przejmować.
Wystukałem i wstałem z łóżka, wiedząc, że i tak już teraz
nie zasnę. Ale o dziwo i tak byłem szczęśliwy, nie byłem zły, że obudził mnie
wcześniej i nie dał mi pospać. Spojrzałem za okno i zobaczyłem bezchmurne niebo
i wznoszące się po nim powoli Słońce. To będzie dobry dzień.
Komentarze
Prześlij komentarz