Lodowy książę - rozdział 5



Czerwonooki chłopak mierzył spojrzeniem księcia, zastanawiając się, czy naprawdę ma mu opowiedzieć swoją historię, ale widząc oczekiwanie i ciekawość na jego twarzy, westchnął i zastanowił się, jak to się wszystko zaczęło.

-Więc... zacznijmy od tego, że wychowywałem się w domu dziecka. Nie było kolorowo, ciągle nam czegoś brakowało, więc od najmłodszych lat uczyliśmy się kraść, żebyśmy mogli jakoś przeżyć i po prostu dbaliśmy o siebie nawzajem. Jednak trzy lata temu sierociniec zamknięto a my wszyscy wylądowaliśmy na ulicy. Dużo dzieciaków, szczególnie tych młodszych, nie poradziło sobie i poumierało. Więc potrzebowaliśmy zrobić coś, żeby przeżyć. Współpraca przestała istnieć i każdy zaczął pracować na siebie.

Opowiedział najzwięźlej, jak umiał, nie chcąc jakoś szczególnie rozwodzić się nad swoją niezbyt wesołą historyjką.

-Dlaczego więc chciałeś okraść zamek?

Kolejne pytanie padło z ust Todorokiego, który zastanawiał się, jak doszedł od ulicznego złodziejaszka na złodzieja klejnotów koronnych.

-Bo to przez króla wylądowaliśmy na ulicy. Król nie dba o interesy biedniejszych warstw społecznych. Chciałem wbić mu szpilę. Przez przypadek trafiłem do twojego pokoju i chciałem to wykorzystać.

Wyjaśnił, zerkając na zamyśloną twarz czerwono-białowłosego, który zastanawiał się nad tym wszystkim, co usłyszał od swojego podwładnego.

-Rozumiem. Przykro mi. Postaram się coś zdziałać w tym kierunku.

Obiecał w końcu, wstając i podchodząc do regału, najwyraźniej czegoś szukając, na co blondyn prychnął.

-Ktoś wychowany na zamku nigdy nie będzie wiedział, jakie życie jest okrutne.

Odpowiedział kąśliwie, wiedząc, że może zdenerwować tym swojego rówieśnika, ale nic go to nie obchodziło. W pewnym sensie zazdrościł mu tego, że nigdy nie musiał się o nic martwić.

-Uwierz mi, że nienawidzę Enjiego tak samo, jak ty.

Przyszły następca tronu ściągnął z półki jakąś książkę i zaczął ją kartkować, szukając czegoś dość intensywnie.

-Niby dlaczego? Dał ci wszystko, co masz.

Mieszaniec westchnął i spojrzał na wiszący na ścianie portret jego matki. Wzrok czerwonych oczu również podążył w tamtą stronę, zauważając dość duże podobieństwo między namalowaną na płótnie kobietą a chłopakiem stojącym przy wysokim regale.

-Przez mojego ojca moja matka straciła życie. Znalazłem ją powieszoną na żyrandolu w jej komnatach, gdy miałem dziesięć lat. Chciałem pokazać jej moje wypracowanie, z którego dostałem sto procent. Niestety, nie mogłem. I nie dziwię jej się. Ojciec traktował ją jak maszynkę do robienia dzieci, w dodatku przez ojca zginął mój najstarszy brat. Nawet go nie pamiętam a w całym zamku nie ma ani jednego jego portretu. Wiem tylko, że Enji zabił mojego brata i moją matkę. Więcej nie potrzebuję wiedzieć, by go nienawidzić.

Wyjaśnił, po czym szybko wrócił do kartkowania książki, nie zwracając uwagi na to, jak bardzo zszokował swojego ochroniarza, który nie mógł przestać wpatrywać się w portret pięknej kobiety.

Komentarze

Popularne posty