Zdjęcie - rozdział 14
Siedzieliśmy tak i paliliśmy fajkę za fajką a ja od czasu do
czasu widziałem kątem oka zerkającą na nas w kuchennym oknie mamę, na którą
byłem niewyobrażalnie wściekły. Nie mówiliśmy kompletnie nic, po prostu będąc
razem i próbowałem domyślić się, jak dziewczyna opierająca głowę o moje ramię
musi się czuć. Nie mam pojęcia, jak nasza matka mogła zrobić coś do tego
stopnia okrutnego i to było zupełnie bez serca. Jaka matka knuje aż taką
intrygę.
-Jeśli chcesz, możemy już wracać do domu.
Powiedział w końcu Tom, gdy paczka nam się skończyła i
spojrzał miękkim wzrokiem, w którym widziałem ukryty smutek na Emily.
Dziewczyna podniosła na niego wzrok i przetarła twarz rękami, jeszcze bardziej
rozmazując swój już zrujnowany makijaż.
-Ja... nie wiem.
Odpowiedziała zachrypniętym głosem. Poderwałem się do góry i
otworzyłem drzwi od strony pasażera, wyciągając z mojej torby wodę i chusteczki
do demakijażu. Uklęknąłem przed nią i podałem butelkę wody, którą przyjęła z
wdzięcznością, po czym zacząłem zmywać jej makijaż z twarzy, wiedząc, że mając
umazaną makijażem twarz będzie czuć się jeszcze gorzej, niż normalnie.
Westchnęła i uśmiechnęła się do mnie słabo, przez co aż krajało mi się serce.
-Wracamy do domu, Emily?
Zapytałem miękko, ściskając jej przedramię, dając jej znać,
że nie jest sama. Wyglądała, jakby właśnie rozpadła się na kawałeczki i nie
wiedziała, jak ma się po tym wszystkim pozbierać. Pokiwała głową i wstała, po
chwili wsiadając do samochodu. Spojrzałem porozumiewawczo na Toma i miałem już
zająć swoje miejsce, gdy z domu wybiegła mama, spoglądając na nas błagalnie, ze
łzami w oczach.
-Nie jedźcie jeszcze, zostańcie trochę.
Już miałem się jej odgryźć, ale ubiegł mnie bliźniak, który
w cale nie współczuł naszej mamie a wręcz przeciwnie. Mimo, że tego nie
okazywał, był na nią o wiele bardziej wściekły, niż ja.
-Myślę, że wystarczająco już na dziś usłyszeliśmy. Wracamy
do domu. Nie wiem, kiedy się spotkamy, ale musisz dać nam czas. Inaczej
odetniemy się od ciebie na zawsze.
Zaskoczył mnie, że był w stanie powiedzieć coś takiego do
mamy, ale czułem dokładnie to samo. Widziałem smutek na jej twarzy, ale nie
obchodziło mnie to w tym momencie. Wsiedliśmy do samochodu i powoli ruszyliśmy
w drogę, a gdy spojrzałem w lusterko kilka minut później, zorientowałem się, że
Emily na tylnej kanapie śpi snem sprawiedliwych.
-Płacz ją wykończył.
Powiedziałem, zerkając na brata, który skupiał swój wzrok na
drodze przed nami. Westchnął ciężko i położył swoją dłoń na mojej, uśmiechając
się lekko.
-Nie pozwolimy jej więcej płakać.
Wyznał myśli nas obu, składając swego rodzaju obietnicę,
której nie chcemy nigdy złamać.
Komentarze
Prześlij komentarz