Mój własny libero - rozdział 4
Skończyliśmy właśnie indywidualny trening z Nishinoyą i Sugą,
więc właśnie zbierałem swoje rzeczy, czując się padnięty, gdy poczułem silne
uderzenie w plecy z otwartej dłoni i aż się wzdrygnąłem, a gdy się odwróciłem zobaczyłem
uśmiechniętego od ucha do ucha Noyę.
-Świetny trening, Asahi-senpai! Powtórzymy to?
Zapytał, patrząc mi zdecydowanie prosto w oczy, a ja przez
chwilę obserwowałem, jak tańczy w nich światło lamp na sali gimnastycznej.
-Jasne, czemu nie.
Widziałem, jak zadowolenie wpływa na jego twarz i uśmiechnął
się jeszcze szerzej, chociaż myślałem, że to niemożliwe i miałem wrażenie, że
policzki mu zaraz popękają, ale odwzajemniłem uśmiech.
-Super! Idziemy w tę samą stronę, co nie? Chodźmy razem do
domu!
Zaproponował, ale wiedziałem, że nie ważne, czy się zgodzę
czy nie, i tak to zrobi, więc nie oponowałem i kilkanaście minut później
szliśmy w ciszy ale w dobrych nastrojach w stronę domu. Marzyłem, by wziąć
ciepły prysznic i położyć się w moim miękkim łóżku, chcąc się w końcu wyciągnąć
i zasnąć snem sprawiedliwych, bo dodatkowy trening z Sugą i Nishinoyą wykończył
mnie o wiele bardziej, niż nasz normalny trening.
-W ogóle, Asahi-senpai, czemu przyszedłeś do Karasuno?
W pewnym momencie z rozmyślań wyrwało mnie pytanie od
młodszego ode mnie chłopaka, więc aż spojrzałem na niego z zaskoczeniem. Koniec
końców nigdy nie zastanawiałem się, dlaczego wybrałem właśnie to a nie inne
liceum.
-Chyba przez Sugę i Daichiego. Chodziliśmy razem do
gimnazjum i byli zachwyceni Karasuno. Czarne kruki Karasuno. Śmieciowe wojny. Byli
zafascynowani tym wszystkim i ciągle o tym nawijali. A ja chciałem dalej z nimi
grać, więc poszedłem za nimi.
Wzruszyłem ramionami, chowając ręce do kieszeni,
zastanawiając się, skąd do tej głowy z postawionymi na żel włosami pojawiło się
takie pytanie.
-Ja miałem kilka powodów. Po pierwsze, mundurki są czarne, a
to jest cool! Po drugie, dziewczyny mają krótkie spódniczki, co jest seksowne!
A po trzecie, jest blisko do mnie do domu. Chociaż słyszałem, że rok temu miał
wrócić trener Ukai, ale jednak go nie ma.
Zdziwiłem się, że o tym słyszał. To była smutna historia,
która wydarzyła się na naszym pierwszym roku.
-Faktycznie. Trener Ukai wrócił na początku roku, gdy
zaczęliśmy szkołę. Niestety, jego stan zdrowia szybko się pogorszył i musiał
nas opuścić. Jest świetnym trenerem, ale szczerze mówiąc, odetchnąłem, gdy od
nas odszedł. Przerażał mnie. Ciągle na nas krzyczał i był przerażający.
Wyznałem, a po chwili do moich uszu dotarł śmiech młodszego
chłopaka, który przystanął na rozdrożu dróg.
-Rozumiem. No nic, ja już będę się tu zwijał do domu. Dasz
mi swojego maila?
Skinąłem głową i wyciągnąłem telefon, by po chwili zapisać
go w swoich kontaktach i widziałem, jak odchodzi w inną stronę, więc w końcu
ruszyłem w drogę do domu, zastanawiając się, czemu Noya tak bardzo stara się ze
mną zaprzyjaźnić.
Komentarze
Prześlij komentarz