Papieros - rozdział 16-2
Szczerze mówiąc, średnio wierzyłem w to, żeby Damian mógł
pomóc mi z moją sytuacją domową, ale nic mu na ten temat nie mówiłem. Kolejnego
dnia, gdy wyszedłem ze szkoły, zauważyłem go przy aucie, jak stał i wpatrywał
się we mnie z delikatnym uśmiechem. Gdy go zauważyłem, podszedł do mnie i do
Adama i pocałował mnie w policzek.
-Hej, Mark. Cześć, Adam. Chcę porwać Marka by zjadł coś
porządnego po lekcjach. Jedziesz z
nami?
Zdziwiłem się, że zaproponował to Adamowi, ale nie
oponowałem. Spojrzałem na mojego brata, który uśmiechnął się lekko i pokiwał
głową.
-Chętnie. Wyrwę się chociaż na chwilę z domu.
No tak. Odkąd Kamila zmarła w domu nie jest u nich najlepiej
i w cale się nie dziwię, że chce sie od tego oderwać choć na moment. Wsiedliśmy
do nowiutkiego Audi i ruszyliśmy w drogę do jednej z droższych restauracji,
która serwowała również dania wegetariańskie, na co Adamowi aż opadła szczęka i
spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha.
-My naprawdę mamy zamiar tu zjeść?
Wskazał palcem na wejście do restauracji a ja pokiwałem twierdząco
głową, spoglądając na rozbawionego Damiana, który ledwo powstrzymywał śmiech.
-Spokojnie, zarezerwowałem już stolik w jakimś zacisznym
kącie.
Mrugnął do mojego brata i otworzył nam drzwi, wpuszczając
nas przodem. Podałem nazwisko Damiana pani przy kontuarze a ona chwyciła trzy
karty i zaprowadziła nas do prywatnej sali, w którym był tylko jeden stolik na
cztery osoby i widok na wewnętrzny ogródek. Otworzyłem kartę i zacząłem ją
przeglądać, po chwili już decydując się na bezmięsne ristto, odkładając kawałek
papieru na stół i spoglądając na siedzącego naprzeciwko mnie mężczyznę.
-Jak było na wyjeździe? Myślałem, że wracasz dopiero jutro.
Zagadałem, widząc, że jego oczy są zdecydowanie ciemniejsze,
niż być powinny. Musi się definitywnie pożywić. Dam mu później napić się swojej
krwi, jak zostaniemy sami.
-Stęskniłem się i załatwiłem wszystko szybciej.
Adam spojrzał na nas obu i zamknął kartę, wbijając swój
uważny wzrok w mojego partnera.
-Nie pochodzisz z Polski, prawda?
Wiedziałem, że Damian wymyśli jakieś wiarygodne kłamstwo,
ale i tak czułem się zestresowany na myśl o tym, że Adam zaczął być tak
dociekliwy.
-Nie. Pochodzę z Anglii, moje prawdziwe nazwisko to Damian Freeless.
Jednak moja babka pochodziła z Polski i miała na nazwisko Konieczna, dlatego
gdy przeprowadziłem się tu na stałe, przyjąłem jej nazwisko i dostałem obywatelstwo.
Na ten moment mam dwa obywatelstwa, angielskie i polskie.
Wyjaśnił, opierając podbródek na dłoni i patrząc Adamowi
prosto w oczy, by pokazać, że nie kłamie.
-Czym się zajmujesz?
Kolejne trudne pytanie. Dobrze wiem, że Damian przez
kilkaset lat zbudował wielkie imperium i prowadzi kilka firm. Jak z tego
wybrnie?
-Prowadzę swoją firmę. Z pewnością znasz.
Odpowiedział, podając swoją wizytówkę. Oczy Adama
rozszerzyły się w szoku, gdy spoglądał na znajomy, charakterystyczny znaczek na
kartoniku.
-Już rozumiem, czemu od tak zabierasz dwóch nastolatków do
takiej restauracji.
Mruknął, chowając kartkę do portfela i poprawił się na
krześle. Ledwo powstrzymałem się od śmiechu, widząc jego imię i schowałem usta
za dłonią. Po chwili podeszła do nas kelnerka.
-Mogę przyjąć panów zamówienie?
Złożyliśmy szybko zamówienie i gdy kobieta odeszła
zobaczyłem kolejne podejrzliwe spojrzenie Adama skierowane w stronę mojego
chłopaka.
-Dlaczego nie zamówiłeś nic oprócz kawy?
Zapytał, unosząc charakterystycznie jedną brew, wiedząc, że
nie jest to normalne.
-Jadłem niedawno z klientem, zjem coś wieczorem.
Kłamstwo. Ale to kłamstwo było konieczne. Westchnąłem i
uśmiechnąłem się, czując, że dzisiaj będzie ciekawie.
-Mark, jeśli chodzi o twoją matkę, znalazłem dom opieki,
który przyjmie ją w przyszłym tygodniu. Mieszkanie i wszystko, co w nim
zostanie przejdzie na ciebie. Nie wiem, czy będziesz chciał je zatrzymać, ale
jeśli nie to szybko je wyremontujemy i wystawimy na sprzedaż. Będziesz musiał
sam zdecydować.
Wciągnąłem głośniej powietrze i poczułem, jak krew odpływa z
mojej twarzy. Wpatrywałem się w niego zrozpaczony i widziałem kątem oka, jak
Adam spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
-Co się stało z twoją mamą? Co z twoim tatą? Czemu nie ma on
tu nic do gadania?
Wiedziałem, że tak będzie. O niczym mu nie mówiłem, teraz
musiałem wszystko mu wyznać. Spuściłem głowę i westchnąłem cicho, wiedząc, że nie
mam wyboru.
-Wiesz... nie mówiłem nic, bo u ciebie w domu było
nieciekawie a ja sobie jakoś radziłem... Mój tata odszedł od nas gdy miałem 14
lat. Nigdy więcej go nie widziałem ani nie dostałem od niego wiadomości. Mama
się załamała i popadła w alkoholizm. Nie znęcała się nade mną ani nic, po
prostu piła i w domu często były imprezy. W końcu straciła pracę a zasiłek przebalowała
co miesiąc na alkohol i fajki. Musiałem opiekować się domem i odbierać od
listonosza zasiłek zanim dostałby się w ręce mamy. Niestety szybko przestało
nam to wystarczać... Gdy miałem 16 lat musiałem znaleźć sposób, by nas jakoś
utrzymać i...
Zawahałem się i zagryzłem wargę. Ciężko było mi o tym mówić.
Poczułem ucisk na ramieniu i jak Adam mnie obejmuje.
-Mark, co ty zrobiłeś?
Zapytał cicho, gładząc mnie delikatnie po plecach.
Potrząsnąłem głową i odetchnąłem głęboko, zamykając oczy.
-Zacząłem się sprzedawać. Zostałem męską dziwką. Dobrze
płatna praca i mogłem utrzymać mamę i siebie i udawać, że nic się nie stało, że
wszystko w porządku. I niedawno spotkałem Damiana. Słyszał o mnie od swojego
znajomego i chciał się ze mną umówić na zwykły sex. Ale od razu między nami
zaiskrzyło i nie była to taka zimna relacja, jak przypuszczałem. Związaliśmy
się ze sobą niemal od razu. Od tamtej pory nie spotykam się z nikim innym,
tylko z nim.
Wyszeptałem ostatnie zdania, czując łzy pod powiekami.
Poczułem, jak znajome ramiona przytulają mnie w ciasnym uścisku i wtuliłem się
w swojego chłopaka, starając się uspokoić.
-Ci... już po wszystkim, skarbie.
Szeptał uspokajająco, gładząc mnie po włosach i dając mi
ukojenie. Odsunąłem się od niego po chwili i spojrzałem niepewnie na Adama.
-Przepraszam.
Dodałem, patrząc na jego smutną twarz, gdy on wziął mnie w
ramiona i przytulił mocno.
-Nigdy więcej tak mnie nie okłamuj, idioto.
Skwitował i wiedziałem, że nie ma mi tego za złe, więc
mogłem odetchnąć z ulgą.
Komentarze
Prześlij komentarz