Nie zostawiaj mnie - Rozdział 8
Niestety Levi nie mógł nic poradzić na to, że w końcu wszyscy dowiedzieli się o tym, co zrobił Eren i wojsko postanowiło osądzić zarówno jego jak i dwójkę jego przyjaciół. W tym momencie chłopak właśnie po raz kolejny stawał przed sądem a on nic nie mógł na to poradzić i chociaż ufał Erwinowi to potwornie się denerwował, nie wiedząc, co się wydarzy. Sam nie miał kompletnie pojęcia, jak mógłby pomóc temu dzieciakowi. Z resztą on sam również powinien zostać ukarany, ponieważ to on odpowiada za ich czyny. O wiele bardziej wolałby zamienić się miejscami z brunetem i samemu odpowiadać przed obliczem sądu aniżeli oglądać to z widowni. Nie miał na to jednak wpływu.
Przez całą rozprawę niemal wychodził z siebie a Erwinowi ledwo udało się go utrzymać, bo mimo że bardzo niewielki to młody kapral miał w sobie o wiele więcej siły, niżby ktokolwiek się po nim spodziewał. Lekceważenie przeciwnika to pierwszy, podstawowy i niezwykle poważny w konsekwencjach błąd. Dlatego też dowódca Zwiadowców go nie popełniał i dopilnował, żeby jego podwładny nie przeszkadzał i usiedział na miejscu aż do końca rozprawy. Kara nie wydawała się jednak aż tak straszna, jak straszna być mogła - cała trójka została skazana na roboty w polu przez całą zimę bez możliwości wypraw poza mury. Wszyscy odetchnęli z ulgą, słysząc decyzję sądu. Oprócz Erena, oczywiście, bo on uważał karę za stanowczo zbuy surową i gdyby nie stojący obok przyjaciele to byłby pewnie w stanie rzucić się na sędziego i skopać mu cztery litery. Całe szczęście, że tego nie zrobił, bo wtedy z pewnością trafiłby do więzienia albo i skazano na wyrok śmierci do wypełnienia w trybie natychmiastowym.
Levi również tej nocy mógł odetchnąć z ulgą. Zgodnie z oczekiwaniani Erena, pojawił się również w jego celi, siadając na pryczy z nogami założonymi jedna na drugą.
-Widziałem cię dzisiaj podczas rozprawy, kapralu. Wygladałeś, jakbyś miał wyjść z siebie.
-Martwiłem się o ciebie, kretynie.
Westchnął cicho czarnowłosy, odgarniając sobie włosy z twarzy i przyglądając się swojemu podopiecznemu. Musiał z nim przeprowadzić tę rozmowę, chociaż bardzo nie chciał.
-To, co robimy, jest złe. Te pocałunki. To nie powinno mieć miejsca.
-Bo jesteś moim przełożonym?
-To też ale głównie dlatego, że jestem od ciebie o wiele starszy a ty jesteś nieletni.
-Przecież nikt nie wie. Więc co w tym złego?
Levi musiał przyznać, że to pytanie było w punkt. Nikt o nich nie wiedział w dodatku młody kapral nigdy nie miał problemów z moralnością. Dlatego tym trudniej było mu wytłumaczyć nawet samemu sobie, dlaczego miałby to przerwać i tego nie robić. Coś jednak go blokowało.
-Co do mnie czujesz, Eren?
Tym pytaniem chyba najbardziej zbił chłopaka z pantałyku. Ten zastanowił się chwilę, wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt za głową swojego towarzysza.
-Jesteś mi bliski. Cieszę się, gdy tu jesteś. Chciałbym być z tobą więcej i częściej. Jeśli się nie mylę, to chyba się w tobie zakochałem. Dlaczego?
-Jeśli to uczucie jest prawdziwe, to przetrwa do czasu aż zyskasz pełnoletność. Gdy skończysz 18 lat i dalej będziesz chciał być ze mną, spróbujemy. Jeśli nie, to nigdy nie powinniśmy byli zaczynać.
To powiedziawszy Levi opuścił pomieszczenie, zostawiając nastolatka ze złamanym sercem samego.
Komentarze
Prześlij komentarz