O krok od przepaści - Rozdział 14
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i tak w końcu musiało stać się i tym razem. Harry wpadł do mieszkania niczym huragan, od razu zabierając się za pakowanie ich rzeczy i zacieranie wszelkich śladów swojej obecności, czym od razu zwrócił na siebie uwagę wypoczywającego jeszcze chwilę temu na kanapie partnera.
-Co się dzieje?
Zapytał blondyn, od razu zrywając się na równe nogi. Uczucie niepokoju wręcz w niego uderzyło, niczym młot zrzucony z piątego piętra a wyraz przerażenia malujący się na lekko zmienionej twarzy Wybrańca był zbyt wyraźny, by go zignorować.
-Znaleźli nas. Prawie.
Rzucił były Gryfon, nie przerywając pakowania. Dopiero silny uścisk palców na ramionach zmusił go do zatrzymania się i spojrzenia w oczy ukochanego.
-Co się stało, Harry? Uspokój się i mi opowiedz.
Brunet zamknął na moment oczy i wziął dwa głębokie wdechy, uspokajając rozszalałe emocje i zbierając myśli.
-Obsługiwałem dzisiaj stolik, przy którym siedział najwyraźniej ktoś z Ministerstwa. W pewnym momencie rozmowa skręciła na nasz temat. Powiedział, że wpadli na jakiś trop i chyba są bliscy dowiedzenia się, gdzie się ukrywamy.
-Mówili, jaki to trop?
-Tylko tyle, że był w południowej części Londynu.
Przejęty Potter raczej nie spodziewał się, że w tym momencie jego partner wybuchnie śmiechem pełnym uczucia ulgii, więc nic dziwnego, że patrzył na niego jak na wariata.
-Draco? Wszystko okay?
Powoli faktycznie zaczął martwić się o ukochanego, jednak ten w końcu odetchnął głebiej i opadł z powrotem na kanapę.
-Spokojnie, Harry. Poprosiłem kilka osób, żeby zostawiali po nas fałszywe ślady. Dwa dni temu rozpuścili plotkę, że byliśmy widziani w południowej części Londynu. Wszystko jest w porządku.
Dopiero kilka chwil później do Harry'ego w końcu dotarł sens słów, które usłyszał. Odetchnął głęboko i opadł na kanapę tuż obok kochanka, uśmiechając się lekko. Czuł, jak kamień spadł mu z serca.
-Nie strasz mnie tak więcej.
Westchnął cicho i ułożył głowę na kolanach ukochanego, uśmiechając się, gdy poczuł przeczesujące mu włosy palce.
Niestety dalej miał przeczucie, że ten spokój nie potrwa długo.
Komentarze
Prześlij komentarz