Zatańczysz? - Rozdział 2
Kolejne dni były dla blondwłosego nastolatka nieznośne i miał wrażenie, że ten koszmar nigdy się nie skończy. Westchnął ciężko, gdy po raz kolejny prawnik zaczął podsuwać mu pod nos stos papierów, mówiąc o czymś związanym z jego matką i jej nowym partnerem. Od tego wszystkiego bolała go głowa. Chwycił kolejne papiery w dłoń i zaczął czytać, czując jak pieką go oczy ze zmęczenia.
-Pański ojciec zapisał panu wszystko w majątku. Gdy ukończył pan 15 rok życia, zmieniliśmy zapisy, aby tylko pan miał władzę nad całym majątkiem i aby nie można było go panu odebrać prawnie. Tak też się stało. Pańska matka i pan Baranovsky chcą przejąć jego część, nie mają jednak podstaw prawnych, by to zrobić. Wystąpili więc z roszczeniem. Chcą, by przekazał im pan 70% swoich udziałów w firmach, które pan posiada oraz dwie z dziewięciu posiadłości, rodzinną, w której aktualnie mieszkacie oraz wakacyjną na Majorce. W zamian chcą uszanować pańską niezależność od dnia podpisania umowy oraz zapłacić panu symboliczne 2 miliony, ponieważ twierdzą, iż większa część majątku i tak należała się pańskiej matce po śmierci jej ukochanego męża. Jakie jest pańskie stanowisko w tej sprawie?
Prawnik usiadł naprzeciwko swojego klienta, uważnie go obserwując. Pracował dla nich już od ponad 30 lat. Znał jego ojca i dziadka. Dziadek, który rozpoczął ich dynastię i zbudował ogromne dziedzictwo, był bardzo stanowczym i ułożonym człowiekiem ale jednocześnie miał dobre serce. Ojciec siedzącego przed nim nastolatka był bardzo miłym i dobrodusznym człowiekiem. Należycie zadbał o pozostawiony mu majątek i rozbudował go, był bardzo rozważny w swoich działaniach. Z kolei największą zagadką wciąż był ten siedzący przy stole i studiujący papiery dzieciak. Z jednej strony był bardzo inteligentny i rozważny, nawet w trakcie partii gry w szachy nie tracił rezonu i potrafił znaleźć idealne rozwiązanie. Jednocześnie był jednak bardzo porywczy i w jakimś stopniu szalony. Szybko podejmował decyzje, które były bardzo mocnym tąpnięciem, jednocześnie przynosiły ogromne korzyści graczowy i miażdżyły przeciwnika, nie pozostawiając po nim nawet okruszka. Zagadką było więc, jaką taktykę tym razem obierze głowa rodu.
-Nie ma mowy. Za tak absurdalne roszczenia powinniśmy jeszcze im dopiec. Znajdź jakieś akcje którejś z firm Baranovskych i zakup je w moim imieniu. Potem sprzedamy je za wyższą cenę, oczywiście. Przekaż również ich prawnikowi, że absolutnie nie ma opcji, aby cokolwiek ode mnie dostali. Za okazanie takiej bezczelności moja odpowiedź brzmi: nigdy więcej nie próbujcie ze mną negocjować, bo nic nigdy ode mnie nie otrzymacie. Straciliście swoją szansę. Nie mam nic więcej na ten temat do powiedzenia. Blokuj ich na wszelkie sposoby i nie pozwól wedrzeć się w moje firmy lub majątki. Całe szczęście, że nie mają szans wykupić jakichkolwiek akcji moich firm.
Odpowiedział chłopak, odkładając dokumenty i wstając od stołu po czym skierował się do wyjścia. Nie miał już na to ochoty a te przepychanki trwały zdecydowanie zbyt długo. Należało teraz przejść jak huragan i nie pozostawić na przeciwnikach nawet suchej nitki. Był zdenerwowany i nie mógł uwierzyć, że partner jego matki był aż tak naiwny. Wiedział, że te działania miały jakiś swój ukryty cel, nie mógł jednak rozgryźć, jaki konkretnie. Oczywistym była chęć odebrania mu dziedzictwa i zrzucenia go ze stołka, jednak wysuwane przez nich karty były zupełnie bez sensu. Jak miał działać, żeby ich zgubić i zniszczyć raz na zawsze? To było bardzo ważne pytanie ale wciąż nie znalazł na nie odpowiedzi. Miał tylko nadzieję, że tym razem w końcu zamknie im usta.
1%. Tyle z jego majątku do dyspozycji miał prawnik, aby zakupić akce firmy partnera jego matki i go zniszczyć. Wydaje się, że to niewiele, ale była to ogromna suma. Za takie pieniądze mógł spokojnie żyć przez co najmniej 3-4 lata na obecnym poziomie lub resztę życia w jakimś skromnym mieszkaniu w dużym mieście.
Z takimi myślami blondyn wszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko. Miał świadomość, że ten ruch był ostatnim i zarazem oznaczał wypowiedzenie wojny. Wiedział również, że jutro ta wiadomość dotrze do jego matki i przyszłego ojczyma. Dzisiaj jednak jeszcze miał przed sobą kolejne przyjęcie, na które kompletnie nie miał ochoty iść - przyjęcie zaręczynowe jego oponentów. Musiał się przygotować i na nim pojawić, ponieważ jednocześnie miał znaleźć na nim swoją przyszłą narzeczoną i kobietę, która będzie mogła dzielić z nim jego majątek. Nie miał na to absolutnie żadnej ochoty, bo jeszcze nigdy nie spotkał dziewczyny, z którą mógłby chociaż wyobrazić sobie wspólną przyszłość. Tym bardziej szukanie partnerki stawało się dla niego upierdliwe i było jego najgorszym koszmarem. Jednak jeśli dzisiaj nie zdecyduje, kolejne lata spędzi sam w tym ogromnym domostwie, gdyż jego matka na 99% wyprowadzi się ze swoim nowym mężem tuż po ślubie.
Niechętnie acz wiedząc, że nie ma wyboru, wstał z wygodnego materaca ogromnego łoża i podszedł do jednych ze znajdujących się w pokoju, drewnianych drzwi. Nacisnął klamkę i popchnął je, po chwili wchodząc do wielkiej garderoby, wypełnionej po brzegi wieloma różnymi ubraniami i zestawami ubrań. Podszedł do części w której wisiały garnitury i wybrał jeden z nich - klasyczny, czarny garnitur do którego świetnie pasowała czarna koszula i zabrał się za przebieranie, mając nikłą nadzieję, że im szybciej to całkowicie śmieszne przyjęcie się zacznie, tym szybciej się zakończy. Wiedział oczywiście, że to nie jest prawda a czas nagle nie przyspieszy ale nie mógł pozbyć się tego nikłego promyka nadziei.
Po kilku chwilach stał już porządnie ubrany przed lustrem i zastanawiał się, jakie powinien dobrać do tego dodatki. Detale bardzo wiele robią i nie może wyglądać, jakby nie wiedział, kim ani gdzie jest. Sięgnął więc po ciemnoczerwony krawat, tego samego koloru poszetkę i eleganckie, czarne buty po czym opuścił to pomieszczenie, siadając z powrotem na swoim łóżku. Wiedział, że zaraz rozpocznie się przyjęcie, jednak czuł się chory na samą myśl o zejściu do tych wszystkich ludzi i słuchaniu toastów na cześć jego matki. Westchnął cicho i po chwili zastanowienia podszedł do ozdobnej toaletki z wielkim lustrem, siadając przed nią i przyjrzał się swojemu odbiciu. Zdecydowanie wyglądał na odrobinę zmęczonego i nie było to w cale dziwne biorąc pod uwagę fakt, że odkąd rozpoczęły się negocjacje z prawnikami zdecydowanie za mało sypiał a sama jakość snu również była niezbyt zadowalająca. Chwycił więc za kosmetyki, którymi dysponował i doprowadził swoją twarz do jako-takiego porządku, byleby nie przerazić nikogo na tyle, by pytano o stan jego zdrowia. Gdy więc już miał gotowy makijaż, wziął w dłoń szczotkę do włosów oraz gumkę i zaczesał je tak, jak lubił najbardziej - z tyłu głowy spiął przednie warstwy włosów, pozostawiając resztę rozpuszczoną. Dzięki temu kosmyki nie wpadały mu do oczu ani do ust a jednocześnie mógł mieć pełną swobodę ruchów bez obaw, że rozpadnie mu się fryzura. Dopiero odkładając szczotkę na miejsce zorientował się, że na blacie toaletki leży również niewielka koperta. Otworzył ją szybko a w jego palcach znalazły się dwie kartki, więc szybko zaczął czytać tekst.
Paniczu,
pańska matka przydzieliła mi dzisiaj o wiele więcej zadań niż zwykle, nie zdołam więc przyjść do panicza przed przyjęciem i pomóc w zawiązaniu krawata. Zostawiam więc instrukcję, jak najprościej to zrobić i liczę, że panicz sobie poradzi.
Proszę pojawić się na przyjęciu punktualnie o godzinie 17. Proszę nie narażać się na kolejną kłótnię z matką panicza.
Przeczytwaszy ten krótki liścik uśmiechnął się lekko po czym spojrzał na drugą z kartek. Faktycznie znajdowała się tam wydrukowana, obrazowa instrukcja wiązania krawata. Chwycił więc miękki kawałek materiału i zaczął się z nim mocować, chcąc mieć to jak najszybciej z głowy. Niestety nie miał w tym zbyt dużej wprawy i zajęło mu to o wiele za dużo czasu, jednak w końcu się udało i mógł z dumą podziwiać swój dobrze zawiązany krawat. Szybko uporał się również z chustką, którą włożył do kieszonki i ubrał buty, zaczynając zastanawiać się nad dwoma, ostatnimi dodatkami. Szybko zdecydował się na skórzany, gruby pasek do spodni, oczywiście w czarnym kolorze oraz na srebrny, markowy zegarek na nadgarstku. Wskazówki wskazywały na godzinę 17:02, więc już miał wychodzić, gdy coś przykuło jego uwagę. W szufladzie na biżuterię znajdowała się pięknie zdobiona czerwonymi kamieniami szlachetnymi złota spinka do włosów a do niej dopasowano złote spinki do mankietów. Pamiątka po jego dziadku, pierwszym z dynastii. Po chwili zastanowienia chwycił ją i wpiął we włosy oraz wymienił spinki do mankietów na te od dziadka i zadowolony wyszedł z pokoju, schodząc po schodach. Miał wrażenie, że mając przy sobie coś, co należało najpierw do jego dziadka a potem do ojca, będzie miał więcej siły i cierpliwości. Pozostawało mieć jedynie nadzieję, że tak właśnie będzie.
Komentarze
Prześlij komentarz