Gdzie się podziałeś? - Epilog
Jurij zastanawiał się, jakim cudem kiedykolwiek wcześniej mógł pomyśleć, że jest szczęśliwy. Jeśli wtedy mówił, że tak jest, to teraz unosił się nad ziemią w ekstazie a jego ciało złożone było ze szczęścia a nie z komórek. Westchnął ciężko i uśmiechnął się delikatnie, opierając się o ramię swojego chłopaka. Ten cały splot wydarzeń, porwanie i odnalezienie go, to wszystko było okropne, to prawda. Jednak bez tego wszystkiego nigdy nie zdołałby dowiedzieć się o swoich uczuciach ani dojrzeć do tego by być z osobą, którą szczerze kocha. Nigdy nie zaznałby szczęścia, którego całe życie tak pragnął. Poczuł obejmujące go, silne ramię i wtulił się w nie z ufnością. Wiedział, że nic mu nie grozi.
-O czym myślisz?
Usłyszał lekko zaspany, mrukliwy głos i nie mógł się nie zaśmiać cicho na ten ton. Wiedział doskonale, że jego chłopak jeszcze drzemał i nie do końca wiedział, co się wokół niego dzieje.
-Tylko o tym, jak bardzo cię kocham.
To była jego specjalna zagrywka. Oczywiście mowił prawdę, ale wiedział doskonale, że jeśli powie to tak niespodziewanie, w dodatku do na wpół przytomnego Beki, zakłopota go i będzie zabawnie. Jak się spodziewał, tak też się stało i mógł czuć, jak jego żywa poduszka lekko się wierci z zakłopotania a potem poczuł pocałunek w czubek głowy.
-Ja ciebie też. Wiesz o tym przecież.
Mruknął Kazach, jeszcze nie do końca będąc przytomnym i ułożył się wygodniej na poduszkach.
-Wiem. Śpij, jest jeszcze wcześnie.
Poprosił blondyn, układając się na poduszkach i wtulając w ukochanego. Nie żałował absolutnie niczego. Ani trochę.
Komentarze
Prześlij komentarz