Bez nadziei - rozdział 11
-Gips będziesz miał przez następne cztery tygodnie, wtedy przyjdziesz na kontrolę i zobaczymy, co z nim, po czym dostaniesz plan rehabilitacji. Póki co możesz wracać do domu, ale uważaj na siebie. Zawroty i bóle głowy, nudności będą normalne, masz wstrząs mózgu. Jeśli będzie cię coś niepokoić, zgłoś się do przychodni.
Powiedział lekarz, zapisując coś na karcie i podając ją chłopakowi. Uśmiechnął się i wyszedł, a Nez dyndał nogami na szpitalnym łóżku, gdy do sali wszedł czarnowłosy spoglądając na niego z lekkim uśmiechem.
-I jak, Haruki?
Zapytał, podchodząc do łóżka i składając delikatny pocałunek na czole chłopaka.
-Wychodzę. Mam za cztery tygodnie ściągnąć gips. I na siebie uważać.
Powiedział, nie uśmiechając się ani trochę. Wciąż nie był do końca pewien tego, czy może mu zaufać, ale próbował. Zeskoczył z łóżka, czego zaraz pożałował, bo zabolały go i żebra i głowa. Jedną ręką oparł się o łóżko za nim a drugą złapał się za głowę, w której utworzyła się istna karuzela. Od razu poczuł opiekuńczą dłoń na swoich plecach i spojrzał na młodego mężczyznę.
-No właśnie, masz na siebie uważać.
Westchnął model i wziął go pod ramię, powoli prowadząc do samochodu, którym przyjechał wczoraj. Akira już dawno wróciła do domu, bo musiała iść do pracy na drugą zmianę. Szarowłosy szedł powoli, ale kurczowo trzymał się ukochanego eks, będąc mu wdzięcznym za wszystko. Cieszył się, że znów ma go przy sobie, ale bał się to utracić po raz kolejny.
Dotarli do samochodu i Ruki pomógł mu wsiąść a potem zapiąć pas, nie pozwalając mu robić zbyt wiele, by jak najbardziej się oszczędzał. Odpalił silnik i ruszył, po chwili wyjeżdżając na główną drogę.
-Pojedziemy do mnie. Dojdziesz tam do siebie i będę mógł się tobą opiekować.
Powiedział, uśmiechając się lekko i zerkając na chłopaka, gdy zatrzymali się na światłach.
-Nie mam u ciebie swoich rzeczy.
Stwierdził Nez, nie mając zbytnio nic przeciwko temu pomysłowi.
-Masz, masz.
Odparł czarnowłosy. Nie zajęło im dużo czasu, by w końcu dotrzeć do penthouse, który należał do wyższego z nich. Zaparkowali i po kilku minutach stali w windzie, wjeżdżając na najwyższe piętro. Weszli do przestronnego apartamentu, a edytor rozglądał się po nim ciekawie, oglądając wszystko. Mieszkanie urządzone było ze smakiem, ładnie i prosto, wszędzie było jasno a ściana naprzeciwko drzwi zastąpiona była ogromnym, grubym oknem.
-Wow.
Wyrwało mu się i podszedł powoli do ogromnej kanapy z czarnej skóry i westchnął cicho gdy na niej usiadł, zatapiając się w tym, jaka jest miękka. Usłyszał niski śmiech i po chwili właściciel penthouse usiadł obok niego, opierając głowę o zagłówek. Szare oczy spojrzały na modela, który miał zamknięte oczy i wydawał się odpoczywać. Mimo idealnego wyglądu widać było, że jest zmęczony. Westchnął cicho i dotknął dłonią jego ramienia. Poczekał, aż brązowe oczy na niego spojrzały.
-Powinieneś się położyć. Jesteś zmęczony.
Powiedział, wyraźnie się martwiąc, chociaż starał się to ukryć. Na twarzy starszego z nich wykwitł uśmiech.
-A położysz się ze mną?
Zapytał zaczepnie, podnosząc się. Widział, jak drobniejszy chłopak się zawahał i zagryzł malinowe wargi.
-Okey.
Powiedział w końcu, trzymając się za żebra podczas wstawania. Podążył za zszokowanym czarnowłosym do jego sypialni i ułożył się wygodnie na łóżku, podczas gdy właściciel zasłaniał okna, nim do niego dołączył.
-Cieszę się, że tu jesteś.
Model szeptał, chociaż w cale nie musiał. Dotknął jego policzka i pocałował go w czoło, po czym przytulił go i zamknął oczy. Nez nie odpowiedział, ale nie musiał. Obaj wiedzieli, o że on też się cieszy, ale że tego nie przyzna. Na razie było dobrze tak, jak jest. Nim się zorientowali, zasnęli dobrze, jak już dawno nie spali.
Komentarze
Prześlij komentarz