Lód - rozdział 9
Po domu rozlegał się płacz noworodka, którego silne płuca nawet na moment nie przestawały pracować. Młoda mama przytuliła swoje dziecko i pomimo zmęczenia wpatrywała się w nie z zachwytem. Gładziła delikatnie zaczerwienioną główkę i szeptała coś do uszka swojej kruszynki z uśmiechem na ustach. Dwie pokojówki uwijały się przy niej niczym mrówki, zapewniając, by w sypialni, do której ich przeniesiono po porodzie, było ciepło i przytulnie. Czarnowłosy chłopak przyglądał się temu wszystkiemu, z nerwów ledwo łapiąc oddech. Gdy upewnił się, że złotowłosa poradzi sobie w asyście dwóch kobiet do czasu przybycia lekarza, wyszedł z pomieszczenia i miał zamiar udać się do swojego pokoju, ale na moment zrobiło mu się czarno przed oczami i osunął się po ścianie, lądując na podłodze. Zamknął oczy i próbował uspokoić karuzelę. Bardziej to wszystko przeżywał niż młoda matka. Dziękował sobie w duchu, że wszystkiego się wcześniej nauczył z Internetu i rozmów z lekarzem, inaczej byliby w kropce. Czuł, jak opuszczają go wszystkie siły i już wiedział, że nie dotrze do swojego łóżka. Pozwolił ciemności, by go pochłonęła, a ostatnim co czuł była znajoma dłoń na jego ramieniu.
***
Brązowe, zmęczone oczy otwarły się i zamrugały gwałtownie, protestując przeciw świetle, które się do nich wdarło. Westchnął, czując, jak bolą go ramiona i przekręcił się na bok, zasłaniając twarz pościelą. Czyiś perlisty śmiech rozległ się po pomieszczeniu, pieszcząc jego usta. Nagle ktoś go przytulił od tyłu i poczuł, jak wtula się w ciepłe, duże ciało. Zamruczał niczym kot i wtulił się w ciepło, które go ogarnęło.-Lekarz już przyjechał i jest u mamy. Świetnie sobie poradziłeś, śpij, kochanie.
Usłyszał głos swego ukochanego i momentalnie wróciła mu świadomość. Zerwał się do siadu i spojrzał już całkowicie rozbudzony na Warkoczyka.
-Jak Anna? I dziecko? Wszystko w porządku? Muszą mieć ciepło. Nie wiem, czy całe łożysko wyszło. No i poza tym...
Dalsze pytania przerwały mu miękkie, zakolczykowane usta, które zaczęły go delikatnie całować.
-Spokojnie, Billy. Poradziłeś sobie po mistrzowsku. Lekarz jest pod wrażeniem. Resztą on się zajmie. Mama i siostra czują się dobrze, nie martw się. Możesz odpocząć. Widać, jak zmęczony jesteś, znalazłem cię przy pokoju, gdy zasnąłeś ze zmęczenia.
Powiedział, gładząc delikatnie jego twarz. Nastolatek w końcu znów się położył, wtulając się w ciało kochanka.
-To dobrze... niech się nimi zajmie. Mam nadzieję, że nic nie sknociłem.
Odparł, zanim znów pocałował te miękkie wargi, które uwielbiał całować z takim zapamiętaniem. Tom odpowiedział mu tym samym, przyciągając jego ciało bliżej siebie.
-Może czas, żebyśmy i my postarali się o nasze dziecko?
Zapytał zaczepnie, a perlisty śmiech Czarnego rozległ się po pokoju. Zaraz zakrył jednak malinowe usta i zmusił młodszego z nich do leżenia na wznak, a on sam przyciskał jego ciało do podłoża, nie pozwalając mu się wyrwać.
-Jestem gotowy, Tom.
Wyszeptał chłopak, pomiędzy pocałunkami, ale po chwili znów odebrano mu zdolność mówienia.
Komentarze
Prześlij komentarz