Proszę, żyj! - rozdział 6
Obudziłem się w tym samym fotelu, w którym zasnąłem, cały
połamany. Kark mi kompletnie zdrętwiał i byłem cały połamany. Westchnąłem i
rozejrzałem się po dobrze znanej mi przestrzeni, ale nikogo nie zauważyłem. Wstałem
i przeciągnąłem się, słysząc każdy jeden staw, który strzyknął i przeszedłem do
kuchni, trąc wciąż zaspane oczy. Roppi zawsze mówił mi, że mam siano na głowie
gdy wstaję, ale niespecjalnie chciało mi się teraz nad tym zastanawiać. Z
zaskoczeniem zdałem sobie sprawę, że w kuchni ktoś jest, jednak dopiero w
momencie, gdy na tego kogoś wpadłem. Odsunąłem się od tej postaci i zacząłem
rozcierać sobie nos.
-P-p-przepraszam.
Wyjąkałem, powoli unosząc wzrok na stojącego przede mną
człowieka, który okazał się być moim kuzynem. Z boku usłyszałem czyjś śmiech i
oczywiście zauważyłem Izayę.
-Co cię tak bawi, pchło?
Zapytał blondyn, przygotowując śniadanie i posyłając
kochankowi złe spojrzenie. Zająłem miejsce przy stole i obserwowałem ich dziwną
relację.
-Wy.
Odparł śpiewnie czarnowłosy, ocierając wyimaginowaną łezkę w
kąciku oka.
-A my jesteśmy tacy śmieszni, bo..?
Drążył temat mój krewniak.
-Bo jesteście po wstaniu jak dwie krople wody, oczywiście~!
Jedno z winogron leżących w misce na stole trafiło Bestię
Ikebukuro w głowę, na co ten warknął.
-Co masz na myśli?
Zapytał, wracając do smażenia jajecznicy.
-Shizuś, to proste~! Ty wpadasz na wszystko zaraz po wstaniu
i Tsuki też, ty masz strzechę na głowie po wstaniu i Tsuki też, no i oboje nie
ogarniacie co się dookoła was dzieje zaraz po wstaniu.
Wyjaśnił swoją myśl, po czym przytknął sobie do ust kubek i
zaczął sączyć swoją kawę. Spojrzałem na Shizuo, który jedynie wzruszył
ramionami na te rewelacje, po czym schowałem nos w szalik i zacząłem nerwowo
bawić się jego końcem, póki przede mną nie wylądował talerz z jajecznicą i
kubek herbaty. Shizuo rozłożył dla wszystkich i zajął miejsce obok swojego
partnera.
-Masz zjeść wszystko, wszo.
Warknął, zerkając groźnie na kuzyna Roppi'ego. Zaśmiałem się
cicho. Nie wiem, dlaczego, ale w ich towarzystwie czuję się zawsze dobrze. Jak
z rodziną. Nie narzekam na moich rodziców, po prostu ciągle nie ma ich w domu.
Chciałbym, żeby Roppi tu był i też to poczuł.
Ale szczęście niestety bywa ulotne.
Szkoda, że wtedy nie wiedziałem, jak bardzo.
Komentarze
Prześlij komentarz