Lód - rozdział 7
Bill stał przed wielkim, stojącym lustrem w swoim pokoju, oprawionym w białą, okrągłą ramę i przyglądał się sobie z zastanowieniem. W krwistoczerwonej koszuli, klasycznym, czarnym garniturze, czarnych lakierkach, w starannym makijażu wyglądał ciekawie i inaczej niż zwykle. W końcu sięgnął do wiszących na lustrze dodatków, czarnego krawata i chusty pod kolor koszuli. Podniósł kołnierzyk i przymierzył krawat, zastanawiając się, jak go zawiązać, bo nigdy wcześniej tego nie robił. Po kilku minutach sfrustrowany poddał się i z obrażoną miną wpatrywał się w swoje odbicie. Nagle czyjeś dłonie zdjęły czarny materiał z jego karku i odwróciły go tyłem do lustra, a brązowe oczy spojrzały na uśmiechniętą twarz o zakolczykowanej wardze.
-Nigdy nie wiązałeś krawata, prawda?
Zapytał niskim głosem, sprawnie wiążąc krawat na szyi chłopaka, i zabierając się za włożenie mu chustki do kieszeni marynarki, a gdy skończył położył mu dłonie na ramionach i spojrzał mu w oczy.
-Nigdy nie miałem okazji.
Odpowiedział, uśmiechając się lekko i obejmując wyższego mężczyznę, który w odpowiedzi złożył długi i delikatny pocałunek na jego malinowych, pomalowanych bezbarwną szminką ustach.
-Gotowy? Powinniśmy schodzić.
Odpowiedział Dredziarz i ujął drobną dłoń, na której złożył pocałunek. Skinął głową i pozwolił poprowadzić się do salonu, gdzie czekali gospodarze, a całe dolne piętro było pięknie i gustownie przystrojone w barwy srebra i błękitu. Młoda kobieta spodziewająca się dziecka ubrała się w piękną, zwiewną i elegancką sukienkę w kolorze głębokiego błękitu, który idealnie podkreślał jej oczy jak i urodę, a piękne blond włosy upięła w skromny warkocz. Mąż obejmujący ją w pasie ubrany był w garnitur, a jego krawat i chusta była w tym samym kolorze, co jej suknia, co Bill uświadomił sobie z lekkim zaskoczeniem i spojrzał na stojącego obok niego partnera, który ubrany był w zupełnie przeciwne kolory, niż on sam, i sprawiało to wrażenie, że mają dopasowane ubrania i są razem. Uśmiechnął się lekko uświadamiając to sobie i spojrzał na pozostałych.
-Dobrze w reszcie widzieć cię w dobrym humorze. Wyglądacie jak para, pięknie.
Zauważyła mama chłopaka, odwracając wzrok za okno, gdzie zaczęli pojawiać się goście.
-W końcu jesteśmy parą.
Uśmiechnął się Tom, przytulając do siebie chłopaka i kierując się za rodzicami w stronę szeroko otwartych drzwi wejściowych, gdzie ustawili się po obu stronach i czekali, by zacząć witać gości.
***
Bal na dobre się rozkręcił i wydawało się, że wszyscy goście dobrze się bawili. Czarnowłosy chłopak przemknął się pomiędzy gośćmi, aż dotarł do barku, gdzie poprosił o kolejnego już tego wieczoru drinka i po chwili ze smakiem znów sączył słodki napój. Przeczesywał wzrokiem salę w poszukiwaniu swojego ukochanego, ale nigdzie go nie widział. Westchnął cicho i znów zanurzył usta w alkoholu, gdy nagle ktoś objął go od tyłu w talii a ciepły oddech owiał jego kark i ucho.
-Hej, kocie, nie pij tyle, zaraz jesteś nam potrzebny.
Niski głos wywołał ciarki wzdłuż kręgosłupa chłopca, który lekko odwrócił się, by móc spojrzeć w rozpromienianą twarz. Dredziarz mimo grzywki opadającej jego partnerowi na oczy zdołał zauważyć jego lekko zasnute alkoholową mgłą oczy i zaśmiał się. Pociągnął go za rękę w stronę środka sali i po chwili, gdy zegar wybił równą 20:00, jego ojciec zaczął stukać łyżką w kieliszek, który trzymał w dłoni.
-Moi drodzy, proszę Was o chwilę uwagi.
Powiedział głośno donośnym tonem, a Tom zajął miejsce u jego boku z Billem tuż obok. Mama mężczyzny uśmiechnęła się lekko do obu chłopców i objęła małżonka.
-Mam nadzieję, że wszyscy dobrze się bawicie?
Padło pytanie z ust mężczyzny, który rozejrzał się po sali, gdy wszyscy zaczęli klaskać.
-Wspaniale. Wiecie, że ten bal jest z okazji narodzin naszego drugiego dziecka, które urodzi się za niecałe dwa tygodnie, jeśli wszystko pójdzie według planu. Jednak widzicie też, że jest nas tu czwórka, zamiast trójki, której się spodziewaliście.
Mężczyzna podał kieliszek żonie i wyciągnął czarnowłosego przed siebie, kładąc mu dłonie na ramionach.
-To jest Bill. Jest nowym członkiem naszej rodziny i partnerem mojego pierworodnego syna. Mam nadzieję, że ciepło go przyjmiecie.
Wszyscy w sali znów zaczęli klaskać, a nastolatek został objęty w pasie i przyciągnięty do boku swojego chłopaka.
-Wyrażam szczerą nadzieję, że będziecie dla Billa równie życzliwi, co dla nas, oraz że w niedalekiej przyszłości usłyszymy kościelne dzwony, zwiastujące ślub tych wspaniałych, młodych mężczyzn.
Dokończył swoją przemowę i gdy tylko ostatnie oklaski ucichły, wszyscy wrócili do zabawy. Nikt nie wydawał się być specjalnie zaskoczony homoseksualnym związkiem pierworodnego rodu Kaulitz, ale Bill nie był teraz w stanie o tym myśleć. Zamówił kolejnego drinka, którego szybko wypił. Ludzie zaczęli mu się przyglądać, zapewne nie mając nic złego na myśli, ale jego i tak to stresowało, i stwierdził, że lepiej się upić. Nagle znajoma, ciepła dłoń splotła z nim palce i poprowadziła po schodach na górę, prosto do jego sypialni, gdzie został usadzony na łóżku a obok niego zajął miejsce blondyn.
-Bill, po pierwsze, jesteś niepełnoletni i nie powinieneś pić tyle alkoholu, a po drugie jesteś wychudzony i dużo łatwiej ci się upić, nie przesadzaj z alkoholem.
Powiedział miękkim głosem, gładząc jego policzek samymi opuszkami palców.
-Przepraszam.
Odparł chłopak lekko zachrypniętym głosem i wtulił się w ciepłą dłoń.
-Nie przepraszaj, tylko uważaj na siebie.
Poprosił Dredziarz i pocałował go długo i delikatnie w usta. Zdjął jego marynarkę i położył go na łóżku, po czym delikatnie zdjął mu krawat, pasek do spodni, rozpiął koszulę i dopiero wtedy oderwał się od jego smakowitych ust. Zdjął buty Czarnego i przykrył kołdrą, gładząc go po głowie.
-Prześpij się, Billy. Wrócę później.
Obiecał i złożył jeszcze jeden pocałunek na jego czole, po czym obserwował, jak ciężkie powieki opadają, zasłaniając jego cudowne oczy, i dopiero wtedy wyszedł z pokoju, wracając na bal.
Komentarze
Prześlij komentarz