Rozdzieleni - Epilog






Mężczyzna stał na brzegu klifu, obserwując zachodzące Słońce na którego tle mógł obserwować światła oddalonego o zaledwie kilkadziesiąt kilometrów miasto. Delikatna bryza rozwiewała jego kruczoczarne włosy do ramion, a ostatnie promienie słoneczne rzucały długi cień na trawę. Uśmiechał się i pełną piersią wdychał świeże powietrze. Silne ramiona objęły go w pasie i przyciągnęły do umięśnionej klatki piersiowej, w którą wtulił się i odetchnął.

-O czym myślisz?

Usłyszał niski pomruk tuż obok swojego ucha, na co przeszedł go delikatny dreszcz.

-O tym, że jesteśmy wreszcie wolni.

Odpowiedział równie cicho, bojąc się zmącić magię chwili. Poczuł dotyk miękkich ust na skórze swojej szyi i ostre kły, które o nią zahaczały. Odchylił głowę i pozwolił ukochanemu wbić się w swoją tętnicę. Westchnął z przyjemności w momencie, gdy zęby zatopiły się w jego skórze i czuł każdą kroplę krwi, która znikała w ustach jego kochanka. Gdy ten skończył, odwrócił się do niego przodem i objął go za szyję, przeczesując jego dredy palcami.

-Na zawsze.

Szepnął wyższy z nich, składając pocałunek na bladych ustach. Spojrzeli sobie w pociemniałe oczy i uśmiechnęli się do siebie.

-Na całą wieczność. Już nigdy nie będziemy...



...rozdzieleni.

Komentarze

Popularne posty