Papieros - Epilog
Randka okazała się dosłownie nie z tego świata. Zabrał mnie
na lot balonem, którym dotarliśmy do podniebnej restauracji, która znajdowała
się na balkonie jednego z najwyższych budynków i pod naszymi stopami była
szklana podłoga, przez którą wydawało się, że chodzisz w powietrzu. Dania były
pierwszorzędne i muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie byłam w tak dobrej
restauracji. Z kolei Sebastian okazał się być nie tylko dobrym kochankiem, ale
równie dobrym przyjacielem i partnerem. Tematy do rozmowy nam się nie kończyły
a on był bardzo szarmancki i taktowny. Muszę szczerze przyznać z ręką na sercu,
że bawiłam się dużo lepiej, niż byłabym mogła przypuszczać. Czas mijał nam
szybko i wciąż nie mieliśmy się dosyć. Gdy wybiła 22:00, zatrzymał samochód pod
moim domem i chwycił moją dłoń, na której złożył pocałunek.
-Dziękuję ci za cudowny wieczór.
Powiedział, patrząc mi w oczy, a jego niski głos wywoływał
dreszcze na moim ciele. Uśmiechnęłam się do niego zalotnie.
-Dziękuję ci za niezapomniane przeżycia.
Odpowiedziałam, na co zaśmiał się cicho.
-Mam nadzieję, że pozwolisz mi się zaprosić na kolejną
randkę?
Zapytał, przysuwając się i niemal stykając nasze wargi ze
sobą, co było bardzo elektryzujące i sprawiło, że moje serce biło tak szybko,
iż miałam wrażenie, że wyskoczy mi z
piersi.
-Oczywiście.
Ledwo zdążyłam to powiedzieć, a pocałował mnie, zachłannie,
mocno, namiętnie, przyprawiając mnie o zawroty głowy. Westchnęłam cicho z
zawodem, gdy odsunął się, rozdzielając nasze usta.
-Cieszy mnie to. Co powiesz na randkę w uroczej kawiarence przy
kawie i ciastku?
Zaproponował, zerkając na mnie kątem oka.
-Może we wtorek?
Skinął głową, a ja pocałowałam go jeszcze raz w policzek i
wysiadłam z samochodu, kierując się na górę, do domu. Ledwo zamknęłam za sobą
drzwi, a dopadła mnie podekscytowana mama.
-No i jak było? Gdzie cię zabrał? Co jedliście? Co
robiliście? Spotkacie się jeszcze?
Zasypała mnie gradem pytań, nie dając mi nawet chwili na
oddech. Chciałam już coś powiedzieć, ale objęły mnie znajome ramiona, a gdy spojrzałam
w górę, Adam obejmował mnie opiekuńczo.
-Daj jej proszę wejść do domu, usiąść, napić się czegoś i
zaraz nam wszystko opowie.
Byłam mu wdzięczna za to, co dla mnie robił i dałam mu się
poprowadzić do kuchni, gdzie czekał na mnie tata, który nakładał właśnie lody
do misek, najwyraźniej dla wszystkich, a gdy weszłam spojrzał na mnie i
uśmiechnął się ciepło. Usiadłam na krześle i odgarnęłam niesforny kosmyk z
twarzy i odetchnęłam.
-Więc... zabrał mnie na lot balonem a potem do restauracji.
Było, jednym słowem, zajebiście i we wtorek idziemy do kawiarni.
Streściłam, a mama wręcz zaczęła piszczeć. Adam, widząc, że
źle się czuję, będąc tak przez nią wręcz atakowana, wziął miski z lodami
przygotowanymi dla nas, chwycił mnie za nadgarstek i zabrał mnie do mojego
pokoju, gdzie rozłożył się na kanapie i podał mi moją miskę, więc usiadłam obok
niego.
-Lubisz go?
Zapytał szczerze, mierząc mnie uważnym spojrzeniem.
-Tak. Dobrze mi się z nim rozmawia, rozumiemy się prawie tak
dobrze, jak nasza dwójka. Jest przystojny, czarujący i na prawdę dobrze się
czuję w jego towarzystwie. Wiem, o co chcesz zapytać. Nie wiem, czy to związek
na całe życie. Ale chcę spróbować.
Uśmiechnął się i pokiwał głową.
-Dobrze cię traktuje?
No tak, Adam, jak to Adam, martwi się o mnie.
-Tak. I nigdy nie chce robić nic wbrew mojej woli. Jeśli
mówię, że czegoś nie chcę, od razu zmienia plany. Na przykład dzisiaj po
kolacji chciał mnie zabrać znowu na lot balonem do parkingu, na którym
zostawiliśmy auto, ale poprosiłam, żebyśmy poszli na spacer i się zgodził. Albo
zapytał się mnie, czy mam coś przeciwko, by mnie pocałował, oczywiście nie
miałam.
Opowiedziałam, zajmując się swoimi lodami.
-To dobrze. Inaczej miałby z nami do czynienia.
Zaśmiał się i włączył telewizor, więc zajęliśmy się oglądaniem
jakiegoś filmu.
Komentarze
Prześlij komentarz