Zagubiony kociak - rozdział 9
Niestety, moje obawy potwierdziły się i następnego dnia
Jurij był równie milczący, co poprzedniego, zupełnie jak nie on i wiedziałem
już, że muszę z nim na ten temat porozmawiać. Coś jest na rzeczy, tylko nie
wiedziałem, co. Zapukałem więc do jego pokoju, a gdy usłyszałem przytłumione
"proszę", wszedłem do środka, zastając go rozwalonego na łóżku i
oglądającego film, co mnie mocno zdziwiło.
-Nie zbierasz się? Za godzinę musimy wyjść na trening.
Zauważyłem, zerkając na zegarek. Spojrzał na mnie jakby
smutno, po czym wrócił do śledzenia akcji na ekranie laptopa i tulenia
poduszki.
-Nie, dzisiaj sobie odpuszczam. Źle się czuję.
Odparł, co bardzo mnie zmartwiło. Rozchorował się?
Podszedłem i przyłożyłem mu rękę do czoła, na co nawet nie zareagował, ale nie
było rozpalone. Przysunąłem więc sobie krzesło i usiadłem na nim.
-O co chodzi, Jurij?
Bo że coś się działo byłem pewien. Zachowywał się kompletnie
jak nie on.
-Nic.
Rzucił, myśląc, że mu odpuszczę, ale ja nie z takich.
-Od wczoraj dziwnie się zachowujesz a teraz nie chcesz iść
na trening. To nie jest nic.
Westchnął cicho, jakby ktoś właśnie zmuszał go do czegoś,
czego bardzo nie chce robić i zastopował film, po czym spojrzał na mnie swoimi
błękitnymi oczami.
-Nie przejmuj się, po prosty czasem tak mam, to nic takiego.
Zaciekawił i jednocześnie zaniepokoił mnie jeszcze bardziej,
chociaż wiedziałem, że nie taki był jego zamiar, jednak gdy zobaczył, jak
unoszę jedną brew, podciągnął kolana pod brodę i przytulił się bardziej do
poduszki.
-W domu dziecka nie jest łatwo. Szczególnie, jak nie
pamiętasz, kim jesteś. Według psycholog, która czasem nas odwiedzała, to zawsze
zostawia piętno na psychice takiego dziecka z bidula. Źle się czuję i nie widzę
sensu w niczym. Jest mi smutno i po prostu chciałbym zniknąć gdzieś na jakiś czas.
Chyba tak mogę opisać to, co czuję. Kiedy zmuszam się do czegoś wtedy, gdy jest
mi tak źle, często mdleję lub wpadam w panikę albo we wściekłość. Nie chcę
tego, ale nie potrafię nic na to poradzić, więc przepraszam, że dziwnie się
zachowuję. Za niedługo wszystko wróci do normy. Obiecuję.
Palnąłem się mentalnie w twarz, wyrzucając sobie, że
wcześniej nie wziąłem tego pod uwagę. Przeszłość blondyna jest trudna i wciąż
pełna tajemnic, o których nie mam pojęcia, ale nie pomyślałem nawet przez
chwilę o tym, że może mu być ciężko. Pokiwałem głową i wyciągnąłem rękę,
mierzwiąc mu delikatnie włosy.
-W porządku. Zostanę więc z tobą.
Zarządziłem, ale on pokręcił energicznie głową.
-Nie, idź na trening. Posiedzę chwilę sam, dobrze mi to
zrobi. Nie zniósłbym myśli, że przeze mnie opuszczasz treningi.
Poprosił, na co nie miałem już żadnych kontrargumentów, albo
nie chciałem mieć. Jedno z dwóch, raczej to pierwsze. Wstałem więc z krzesła i
odstawiłem je na miejsce.
-W porządku, ale ja wrócę
urządzimy sobie razem fajny wieczór, okay?
Zaproponowałem, chcąc go jakoś rozweselić. Uśmiechnął się
lekko i pokiwał głową.
-W porządku.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, super, dobrze że martwi się o niego i daje wsparcie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, super, dobrze że martwi się o niego i daje wsparcie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka