Tajemnica - rozdział 5
W końcu rozpoczęła się przerwa świąteczna i młody wilkołak
mógł złapać oddech, siedząc w rodzinnym gronie i nie musząc martwić się o to, że
jego przyjaciele dowiedzą się o jego małym sekrecie. Siedział na kanapie, pijąc
ciepłe kakao, przygotowane przez jego mamę i czytając książkę, gdy mebel
zaskrzypiał a obok niego usiadł zatroskany ojciec.
-Synu, opowiadaj, jak w szkole? Masz jakiś kolegów?
Zapytał, uśmiechając się ciepło do syna, jednak w jego
twarzy widać było niepewność. Nie wiedział, czy jego pierworodny poradzi sobie
w szkole i jak to będzie.
-W szkole jest w porządku, zbieram dobre stopnie i nie mam z
nikim żadnych konfliktów. Mam nawet trójkę przyjaciół, wszyscy jesteśmy
pierwszakami z Gryffindoru i dzielimy jeden pokój.
Opowiedział, uśmiechając się na wspomnienie wczorajszego
zamieszania przy pakowaniu i kłótni jego przyjaciół o to, do kogo należy pewien
sweterek.
-A jak się nazywają?
-James Potter, Syriusz Black i Peter Pettigrew.
Wymienił, widząc, jak twarz jego ojca stężała.
-To źle?
Zapytał niepewnie, przez co mężczyzna szybko się
zreflektował i uśmiechnął.
-Nie, nie, absolutnie. Po prostu zarówno Potter jak i Black
to potężne i szanowane rodziny czystej krwi, nie wiedziałem, że w obu są
jeszcze dzieci w wieku szkolnym. A powiedz, jak przemiany?
Remus wiedział, że to pytanie w końcu nastąpi. Westchnął
cicho, zamykając książkę i odkładając ją na stolik do kawy, stojący przed nimi.
-Nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Chociaż jest trochę
lepiej, odkąd profesor Slughorn przygotowuje dla mnie eliksir tojadowy.
Wrzeszcząca chata to dobre miejsce na przemianę, chociaż boli mnie ukrywanie
tak ważnego faktu przed przyjaciółmi.
Przyznał, nie mogąc spojrzeć ojcu w twarz. Bał się, że
zawiódł go swoim wyznaniem, jednak gdy poczuł jego dłoń na swoim ramieniu,
odważył się unieść na niego wzrok.
-To zrozumiałe, że chcesz dzielić się z przyjaciółmi ważnymi
dla ciebie rzeczami. Jednak proszę, zachowaj to w tajemnicy tak długo, jak
możesz. Nie wiesz, jak zareagują. Kiedy będziesz dorosły, będziesz mógł sam
decydować, kiedy i komu powiesz o swojej przypadłości. Ale póki cię
wychowujemy, proszę, postaraj się nie zdradzić. Chociaż nie wiesz, jak mi
przykro, że do tego dopuściłem.
-To nie twoja wina, tato.
Chłopiec odtrącił rękę ojca i przytulił się do niego, chcąc
go jakoś pocieszyć, a mężczyzna zamknął go w ojcowskim uścisku.
-Dziękuję ci, Remus.
Szepnął do syna, po czym zabrał go ze sobą na ulicę Pokątną,
gdzie udali się po świąteczne sprawunki i pozwolił mu na kilka nadprogramowych
zakupów, ciesząc się z uśmiechu i radości swojego dziecka.
Komentarze
Prześlij komentarz