Tajemnica - rozdział 6
Przerwa świąteczna minęła szybciej, niż ktokolwiek, a
szczególnie Remus, mógłby przypuszczać, i chłopak bardzo stresował się powrotem
do Hogwartu - jeśli to w ogóle możliwe, stresował się nawet bardziej niż wtedy,
gdy jechał tam po raz pierwszy na początku roku. Z duszą na ramieniu wsiadł do
pociągu, modląc się, by przyjaciele go nie odnaleźli, bo bał się, że od razu
wyczują, że coś jest nie tak. Jednak jego modlitwy spełzły na niczym, bo już po
chwili do przedziału wpadli przepychający się i śmiejący do rozpuku James i
Syriusz.
-Cześć, Remi, co słychać? Coś taki blady?
Zaśmiał się czarnowłosy, siadając obok niego i obejmując go
ramieniem, wolną ręką pokazując na jego twarz.
-Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha.
Zawtórował mu Potter, poprawiając swoje okulary a do
przedziału pomału wgramolił się Peter, siadając cicho obok przyjaciela. Remus
przełknął ciężko ślinę i spróbował opanować drżenie rąk i głosu, nie chcąc zdradzić,
jak bardzo się stresuje.
-Niedługo egzaminy...
Mruknął niewyraźnie, a cała trójka wybuchła śmiechem. Gdy w
końcu się uspokoili, Black wyciągnął się na siedzeniu, kładąc głowę na udach
przyjaciela.
-Serio? Jeszcze nie wróciliśmy po świętach do szkoły a ty
już myślisz o egzaminach! Cały Remi!
Zaśmiał się, uśmiechając do niego ciepło i jakoś uspokajając
młodego wilkołaka.
-A jak twoja mama, lepiej?
Dodał, przypominając sobie o historyjce, którą Lupin
wymyślił jakiś czas temu, by usprawiedliwić swoje wymykanie się z zamku.
-Nie, niestety. Wciąż będę do niej chodził raz w miesiącu.
Powiedział najwyraźniej na tyle przekonująco, że wszyscy mu
uwierzyli.
-Czy pełnia ma jakiś związek z chorobą twojej mamy?
Tym razem głos zabrał James, a Remus aż zaczął się trząść,
co leżący na nim chłopak doskonale wyczuł, więc uniósł rękę i pogłaskał
przyjaciela po twarzy.
-Hej, spokojnie, jesteś wśród swoich. Co by nie było, będziemy
cię wspierać.
Zapewnił go, a chłopak chciał mu wierzyć i powiedzieć mu
całą prawdę… chciał, ale nie mógł. Westchnął cicho i pokiwał głową.
-Niestety tak. Nie wiem, o co chodzi, ale podobno ta choroba
jest najmniej aktywna w trakcie pełni. Dlatego tylko wtedy wolno mi odwiedzać
mamę.
Wymyślił na poczekaniu, czując ukłucie żalu, że znów musi
okłamywać swoich pierwszych i jedynych przyjaciół.
-Będzie dobrze, nie martw się. Wyzdrowieje.
Usłyszał głos Pottera i spojrzał na niego oniemiały.
-James ma rację. A my będziemy cię wspierać, żebyś miał siły
wspierać swoją mamę.
Dorzucił Syriusz, uśmiechając się szeroko. Chłopcy jedynie
nie wiedzieli, jak ważne dla Remusa były ich słowa i dlaczego zaczął płakać.
Komentarze
Prześlij komentarz