To tylko gra - rozdział 11
Przez resztę dnia Tom rzucał mi dziwne spojrzenia, jakby
wciąż nie mógł uwierzyć w to, że zgodziłem się na uprawianie z nim seksu, jeśli
on tego chce. Siedzieliśmy we dwójkę i jedliśmy kolację, bo mama pojechała
dzisiaj do swojej siostry i wróci dopiero jutro, wiedząc, że nic nam już więcej
w domu nie grozi, a bliźniak wciąż zerkał na mnie z nieodgadnionym wyrazem
twarzy.
-Mam coś na twarzy, że tak mi się przypatrujesz?
Zapytałem, wystawiając język i odkładając talerz do zlewu,
na co niemal się zakrztusił.
-Nie. Po prostu o czymś myślę.
Przyznał, więc wróciłem do stołu i spojrzałem na niego.
-O czym?
Widziałem zakłopotanie malujące się na jego twarzy, ale
najwyraźniej ciekawość zwyciężyła.
-Dlaczego zgodziłeś się na seks ze mną?
Spytał prosto z mostu, a ja zamyśliłem się na chwilę.
-Bo cię kocham. I ufam ci.
-Ale kochasz mnie jak brata czy jak kochanka?
-A co to za różnica?
-Gdybyś mnie kochał jak kochanka, chciałbyś mnie na przykład
pocałować.
-A może chcę to zrobić?
-Więc dlaczego jeszcze tego nie zrobiłeś?
Przez chwilę zastanawiałem się, czy jego pytanie to zwykłe
pytanie, czy też sugestia, że powinienem to zrobić. Znam Toma jak nikt inny,
ale nawet on jest czasem dla mnie zagadką. Zsunąłem się z krzesła i podszedłem
do niego, widząc, jak obserwuje mnie zaciekawionym wzrokiem, po czym pochyliłem
się i złożyłem krótki, ale czuły pocałunek na jego ustach.
-Właśnie to zrobiłem.
-Bo ja tego chciałem czy ty tego chciałeś?
-Bo obaj tego chcieliśmy.
Odpowiedziałem i wyszedłem z kuchni, zostawiając
zaskoczonego bliźniaka samego ze sobą.
Komentarze
Prześlij komentarz