Wróciłeś - rozdział 1
-Izaya!
Shizuo wpadł do apartamentu zajmowanego przez informatora
Ikebukuro, ale nikt mu nie odpowiedział a dookoła panowała dzwoniąca w uszach
cisza. Wszedł do mieszkania, w biegu przeglądając wszystkie pomieszczenia,
jednak nie znalazł tam śladów czyjejkolwiek obecności, a zapach pchły, który
był w stanie wyczuć na kilometr, zdążył już niemal całkowicie zniknąć, co by
znaczyło, że właściciela nie było w mieszkaniu od przynajmniej kilkunastu dni.
-Ach, więc to ty.
Usłyszał kobiecy głos, gdy wyszedł z kuchni do salonu.
Odwrócił się w tamtym kierunku i
zobaczył młodą szatynkę, opierającą się o ścianę z plikiem kluczy w ręce.
-Gdzie jest Izaya?
Zapytał, jednak kobieta jedynie wzruszyła ramionami, nawet
na niego nie spoglądając.
-Kto wie? Kazał mi pracować jak zwykle i zająć się jego
apartamentem, po czym zniknął.
Odparła znudzonym tonem, przyglądając się swoim paznokciom,
jakby były czymś najbardziej interesującym na świecie.
-Kiedy to było?
Dopytał, czując, jak pętla zaciska mu się na szyi ze strachu.
-Jakieś trzy tygodnie temu. Ale czemu pytasz?
To, że najsilniejszy człowiek Ikebukuro pytał o swojego
największego wroga, było podejrzane, ale nie otrzymała odpowiedzi, bo młody
mężczyzna wybiegł z mieszkania, zbiegając po schodach. Blondyn wybiegł z
budynku i pobiegł w dobrze znanym sobie kierunku - do ich przyjaciela i lekarza
podziemia. Była to jego ostatnia deska ratunku. Jeśli szalony doktorek i jego luba nie wiedzą, gdzie się podziała ta
pchła, to nikt nie wie. W umyśle Shizuo przewijały się wspomnienia jego i
pchły. Ale, o dziwo, nie myślał o ich gonitwach, jakby to wszyscy zakładali.
Myślał na przykład o dniu, gdy zabrał Izayę nad morze. Chłopak, mimo posiadania
pieniędzy, rzadko wyjeżdżał gdziekolwiek dla przyjemności i Heiwajima chciał mu
to wynagrodzić. W czerwonych oczach widział zachwyt, gdy pokazał mu wielką
plażę i sięgającą aż horyzontu, błyszczącą wodę. Informator zdawał się być
najszczęśliwszy na świecie i zachowywał się jak dziecko, ciągle śmiał się i
bawił, nawet drobne złośliwości z jego strony były bardziej niewinne. To były
ich pierwsze wspólne wakacje, jeśli można je tak nazwać, bo byli tam tylko dwa
dni. Myśląc o tym, Shizuo wpadł do odpowiedniego bloku i już po chwili dobijał
się do mieszkania Kishitaniego.
-Shizuo? Coś się stało?
Zapytał czterooki, widząc, kto go odwiedził i jego bladą z przerażenia twarz.
-Gdzie on jest?!
Heiwajima czuł, jak jego umysł pracuje na najwyższych
obrotach a sercem targają najróżniejsze, często skrajne emocje.
-Kto taki?
-Izaya!
Nawet, jeśli Shinra zdziwił się, że przyjaciel pyta go o
swojego wroga, nie dał tego po sobie pokazać, uśmiechając się szeroko.
-Nie mam pojęcia. Nie widziałem go od kilku tygodni.
Odpowiedział wesoło, mając na myśli, że skoro Izaya się nie
pokazywał, to nie miał problemów.
-A Celty?
-Celty nie ma zleceń od niego od kilku tygodni, więc raczej
też nie wie.
Szatyn wzruszył ramionami, otwierając szerzej drzwi.
-Wejdziesz na kawę i...
Nie zdążył dokończyć, bo chłopaka już nie było, zostawiając
tylko zaskoczonego lekarza sam na sam z jego myślami.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniqle, zastanawiające gdzie podział się Izaya, a może tęsknił za Shugo i jest w jego mieszkaniu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia