To tylko gra - rozdział 9
Kolejnego dnia byłem stale monitorowany przez Toma, który
martwił się o mnie bardziej niż kiedykolwiek. Westchnąłem cicho i usiadłem na
krześle w kuchni, do której mnie przyprowadził i obserwowałem, jak robi dla nas
śniadanie.
-Więc? Powiesz mi, dlaczego zacząłeś w to grać?
Zapytał mnie, nie odwracając się do mnie przodem i krojąc
pomidora. Spojrzałem za okno, zastanawiając się, co ja tak właściwie mam mu
odpowiedzieć.
-Sam nie wiem. Dostałem zaproszenie, na początku myślałem,
że od nieznajomego, ale potem pokazało się zdjęcie Antona, więc stwierdziłem, że
może to być fajne oderwanie się od codzienności.
-I nie zaniepokoiło cię to, że musiałeś się ciąć?
Zapytał z powątpiewaniem i w cale się nie dziwiłem. Nawet ja
bym nie uwierzył w tę wymyśloną przeze mnie historyjkę.
-Nie wiem. Po prostu nie zastanawiałem się nad tym.
Przyznałem szczerze, gdy talerz kanapek wylądował przede mną
a Tom nastawiał wodę na herbatę.
-Ta gra jest niebezpieczna. Na którym dniu byłeś?
Musiałem zastanowić się nad odpowiedzią. Szczerze mówiąc,
nie byłem pewien.
-Chyba na siódmym.
Przyznałem, na co westchnął z niejaką ulgą w głosie.
-Czyli byłeś na samym początku. Masz pojęcie, jakie jest 50
zadanie?
Zapytał, ale widząc moją minę usiadł naprzeciwko mnie i
spojrzał mi prosto w oczy.
-Rzucić się z wieżowca. Zginąć. Bill, mogłeś się zabić,
grając w tę grę. Nie zniósłbym, gdyby coś ci się stało.
Trochę mnie zszokowało to, że ostatnim zadaniem była śmierć,
ale zdawałem sobie sprawę, że skopałem. Tom jest mi najbliższą osobą, a ja
zrobiłem mu coś takiego.
-Przepraszam. Ale byłem pewien, że to tylko gra.
Przyznałem, na co pokręcił głową i podszedł, przytulając
mnie.
-Nie przepraszaj. Po prostu nie rób więcej czegoś takiego i
pamiętaj, że masz mnie.
Poprosił, a ja przytaknąłem i wtuliłem się w brata, czując
ogarniający mnie spokój.
Komentarze
Prześlij komentarz