Tajemnica - rozdział 7
Powrót do Hogwartu był dla Remusa niczym kubeł zimnej wody
wylanej na głowie. Powrót do rzeczywistości nie należał do najprzyjemniejszych,
gdy ma się świadomość, że okłamuje się swoich przyjaciół. Jednak starał się nie
dać nic po sobie poznać i po prostu cieszyć się tym, co ma, wiedząc, że w każdej
chwili może to stracić, i chyba właśnie tego bał się najbardziej. Westchnął
cicho, opierając brodę na dłoni i przypatrując się z lekkim uśmiechem, jak
Syriusz kłóci się z Jamesem o to, kto jest lepszym graczem w Quidditcha, a
Peter próbuje ich uspokoić. Ale on wiedział, co najlepiej ich uspokoi.
-Kto chce czekoladę?
Zapytał, ściągając na siebie spojrzenia całej trójki i
wyjmując z kieszeni tabliczkę czekolady. Oczy jego przyjaciół rozszerzyły się,
jak spodki od herbaty.
-Chcesz się...
-Podzielić z nami...
-Czekoladą?
Powiedzieli całą trójką, co wyglądało dość komicznie, ale
chłopak pokiwał głową i położył tabliczkę przed nimi. Syriusz uśmiechnął się od
ucha do ucha i dorwał się do opakowania, zabierając od razu dwie kostki, które
szybko zniknęły w jego ustach.
-Dzięki, Remi!
I wrócił do śniadania. Kolejnym, który się otrząsnął z
dziwnego szoku był James, który uśmiechnął się do przyjaciela i również
poczęstował smakołykiem, wracając do śniadania i już dużo spokojniej dyskutując
z przyszywanym bratem na temat ich sporu. Remus przyglądał im się z uśmiechem,
nie mogąc się nadziwić, jak energiczni są a jak niewiele potrzeba, by ich
uspokoić.
-Ej, Remi?
Z zamyślenia wyrwał go głos przyjaciela, który patrzył na
niego z uśmiechem i zaciekawieniem.
-Wybacz, Syriuszu, mówiłeś coś?
Zbeształ się w myślach za to, że odpłynął i nie wiedział, o
co pytał go przyjaciel.
-Tak, pytałem, czy pograsz z nami potem w Quidditcha na
małym boisku. Pani profesor z pewnością nam pozwoli się trochę pobawić.
-Och, jasne, czemu nie.
Zgodził się, chociaż wiedział, że nie jest najlepszy w
lataniu na miotle, ale był pewien, że będzie to świetna zabawa. Tak jak zawsze.
W czwórkę bawią się najlepiej.
Komentarze
Prześlij komentarz