Miłość i nienawiść dzieli cienka granica - rozdział 17
-Jesteś tego pewien?
W pomieszczeniu pogrążonym w półmroku rozbrzmiał lekko zachrypły głos blondwłosego Ślizgona, który stał z rękami zaplecionymi na piersi i opierał się o framugę drzwi oddzielających ich sypialnie a wzrok jego szarych oczu śledził jego współlokatora, który porządkował właśnie swój pokój i układał książki na regale, ale nawet słysząc pytanie starszego kolegi.
-Ile razy jeszcze muszę to powtórzyć?
Jego głos był cichy ale brzmiało w nim swego rodzaju znużenie tym, że ciągle musi powtarzać, że jest pewien swojej decyzji i już jej nie zmieni. Blondyn westchnął cicho i podszedł do byłego Gryfona, kładąc mu rękę na ramieniu, by ten się do niego odwrócił i po chwili patrzyli sobie w oczy, mierząc się spojrzeniami i walcząc o to, kto pierwszy odwróci wzrok.
-Nie wiesz, na co się piszesz.
Stwierdził cicho, wpatrując się w niemal kompletnie pozbawione życia tęczówki i był przerażony tym, jak wygląda jego szkolny kolega. Nie podobało mu się to, co widział. Widząc, jak zielonooki wzrusza ramionami, wkurzył się i chwycił jego prawe ramię, po czym podwinął mu sweter i koszulę, ukazując lekko zakrwawione bandaże ich oczom.
-Nie przetrwasz tego psychicznie.
Widział, jak żal i smutek zabłysły w zielonych oczach, ale nie skomentował jego zachowania nawet wtedy, gdy chłopak przygryzł dolną wargę, próbując ukryć swoje zażenowanie i smutek.
-To nie ma znaczenia.
Odpowiedział szeptem, który był ledwo słyszalny dla kogokolwiek, nie podnosząc wzroku na starszego chłopaka, który uważnie się w niego wpatrywał, a potem niespodziewanie przytulił go. Trwali tak dłuższą chwilę, po czym odsunęli się od siebie, ale nie patrzyli sobie w twarz.
-Czarny Pan będzie chciał, byś udowodnił swoją lojalność. Karze ci torturować ludzi, nawet dzieci. Zabijać. Jeszcze nie jest za późno, Harry. Tak bardzo chcesz się zniszczyć?
Zapytał łagodnym tonem, którego na co dzień nikt się po nim nie spodziewał, a którego używał wyjątkowo rzadko w stosunku do kogokolwiek, ale nie mógł inaczej, patrząc na niego i widząc zbitego kotka, który nie wie, co ma ze sobą począć i miota się w jedną i drugą stronę.
-Jakie to ma znaczenie? I tak nie jestem nic wart.
Zaskoczenie to spore niedopowiedzenie w wypadku tego, co czuł teraz blondyn, gdy usłyszał te słowa. Westchnął cicho i zastanowił się, co ma zrobić. Nie umie pomagać ludziom. Ale najwyraźniej ten chłopak go potrzebuje i jest jedynym, który może mu pomóc.
-Jesteś wart dużo więcej, niż myślisz. Nie mów nigdy więcej, że nie jesteś nic wart, bo tak nie jest. Dla mnie jesteś wart o wiele więcej, niż przypuszczasz.
Zapewnił go, po czym wyszedł z pokoju i zaczął przygotowywać się do wzięcia kąpieli, żeby powoli przygotować się do snu. Właśnie ściągnął koszulę, gdy usłyszał, jak brunet wszedł do jego pokoju, więc odwrócił się i spojrzał na niego zaciekawiony.
-Tak?
Zachęcił go, gdy po dłuższej chwili wciąż nie zaczął mówić. Wtedy chłopak odchrząknął i spuścił wzrok, którym do tej pory mierzył jego klatkę piersiową, jakby zobaczył coś wyjątkowo pięknego.
-Jak to było z tobą?
Nie musiał mówić nic więcej, bo blondyn od razu domyślił się, o co chodzi. Westchnął i spojrzał na swój Mroczny znak, wijący się po jego przedramieniu, bezwiednie dotykając go palcami i zamknął oczy, wracając do tamtych chwil.
-Zabrał mnie do jednego z domów mugoli, gdzie była samotna matka z trójką dzieci. Musiałem ich torturować a potem zabijać od najmłodszego, kończąc na matce, która była zmuszona do patrzenia na śmierć swoich dzieci. To było straszne. Nie chciałem tego, ale musiałem to zrobić. A za mną śmiali się wszyscy towarzyszący mi Śmierciożercy, dla których to jest chleb powszedni.
Opowiedział cicho, nie otwierając oczy i po chwili poczuł dotyk ciepłych palców na bladej skórze swojego przedramienia. Rozchylił powieki i spojrzał prosto w szmaragdowe tęczówki, które patrzyły na niego współczująco.
-Przykro mi, Draco.
Te słowa brzmiały słodko w jego ustach, ale żadne z nich nie odważyło się zrobić czegokolwiek więcej, bojąc się zniszczyć tę delikatną więź, która miedzy nimi się wytworzyła.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńpięknie udaje ci się przedstawić Draco jako osobę, która chce walczyć o Harrego, mimo że nigdy nie troszczył się to tutaj daje radę...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, pięknie udaje ci się przedstawić Draco jako osobę która chce walczyć o Harrego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka