Nienawidzę cię - Snarry - one-shot

Hej kochani,
kolejny dzień - kolejne prace na Wasze życzenie!
Proszę, nie gorączkujcie się, idę po kolei - od pierwszego do ostatniego komentarza - więc jeśli Wasze życzenie nie zostało jeszcze spełnione, to nie myślcie, że zostaliście zignorowani :)
A teraz zapraszam na "Nienawidzę cię"
Ship: Snarry (Harry Potter x Severus Snape)
Uniwersum: Harry Potter
Na życzenie: SpanishWiktoria
Jeśli Wy macie jakiś ship o którym chcecie poczytać, dajcie znać w komentarzu.
Pamiętajcie, #ZostańcieWDomu
Pozdrawiam,
Neko

Młody chłopak zapukał do ciężkich, drewnianych drzwi, na których tańczyły cienie rzucane przez niego w nikłym świetle pochodni. Czekał, a każda sekunda wywoływała coraz większy niepokój w jego sercu. W końcu drzwi otwarły się, co trwało dla niego stanowczo zbyt długo, choć minęło zaledwie kilka sekund, odkąd zastukał w drewno, i w końcu ujrzał tego jednego człowieka, na którego widok serce pompowało zdecydowanie więcej krwi niż normalnie i ciężko było mu patrzeć w twarz nauczyciela, który odsunął się na bok, wpuszczając go do zimnego pomieszczenia, chociaż dla nastolatka było tu zdecydowanie zbyt ciepło. Mężczyzna przystanął obok palącego się kominka i w charakterystyczny dla niego sposób zawinął na siebie szaty, krzyżując ręce na piersi i mierząc czarnymi oczami swojego ucznia, który zachowywał się dzisiaj wyjątkowo nerwowo, a raczej bardziej nerwowy niż zwykle. Oczywiście doskonale znał przyczynę tego zachowania, ale niezmiernie bawiło go wpędzanie chłopaka w zakłopotanie, więc czerpał z tego tyle przyjemności, ile tylko mógł.

-Chciał mnie pan widzieć, profesorze?

Rzucił w końcu Wybraniec, wciąż patrząc pod nogi, bo nie odważył się spoglądnąć na swojego nauczyciela. Jego niepewny głos napawał Mistrza Eliksirów dumą i rozbawieniem, podobało mu się, że ten odważny, zawsze oddany sprawie, wielki Harry Potter, niemal dosłownie pada przed nim na kolana. Westchnął cicho i, jak zwykle, udając, że jest wielce znudzony wszystkim dookoła, wykonał bliżej nieokreślony ruch ręką.

-Ach, tak. Napij się herbaty.

Rozkazał, na co okularnik na moment spojrzał na niego zaskoczony, by zaraz potem odszukać wzrokiem prostą, białą filiżankę, wypełnioną ciemnym napojem, stojącą na drewnianym stoliku. Chłopak wyraźnie się zawahał, ale nie zaprotestował, czując gulę rosnącą mu w gardle i wypił herbatę jednym haustem. Dopiero, gdy odłożył filiżankę, czarnowłosy nauczyciel znów się odezwał.

-Masz oczy po matce. Ale wyglądasz bardziej, jak twój ojciec.

Mówiąc to, podszedł do młodego czarodzieja i chwycił palcami jego podbródek, unosząc go, by móc lepiej obejrzeć jego twarz. Widział, jak ten ucieka przed nim wzrokiem i rumieni się delikatnie, ale to wywoływało u niego jedynie satysfakcję. 

-Tak, wiem. Wszyscy mi to mówią.

Odparł cicho, chyba samemu będąc zaskoczonym, że to powiedział, a jednak starał się na to nie reagować i zrzucić winę na swoje zdenerwowanie. Dopiero, gdy kciuk nauczyciela przejechał po jego wardze spojrzał zaskoczony prosto w czarne oczy, które się w niego wpatrywały.

-Wszyscy Ci to mówią, tak? Więc powinieneś wiedzieć, że nie było dokładnie tak, jak mówiono ci od lat. To nie twoją matkę kochałem. Była moją dobrą przyjaciółką, ale to z James'em byłem w związku, nim ten związał się z Lili i musieliśmy się rozstać. Kochałem go. 

Wyznał, a zielone oczy rozszerzyły się w szoku. Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał, i czuł wzbierające w oczach łzy. Więc... więc on nie ma szans, prawda? Skoro przypomina mu jego ojca, to będzie tylko zastępstwem za zmarłego. Chwycił dłonią nadgarstek mężczyzny i odsunął go od siebie, spuszczając wzrok.

-A ja kocham pana. Ale nie będę niczyim zastępstwem. Lepiej już pójdę.

Nie chciał tego powiedzieć. Nie chciał, ale i tak to powiedział. Cholera by to wzięła! Pewnie w tej herbacie było Verita Serum.

-Jesteś najbardziej irytującym, aroganckim dzieciakiem, jakiego znam. Nie jesteś jak James, nienawidzę cię.

Usłyszenie tych słów sprawiły, że Harry nie mógł już dłużej powstrzymywać łez. Pozwolił, by słone krople popłynęły mu po policzkach i zacisnął dłonie w pięści. Ale wtedy rozległy się szybkie kroki i po chwili został odwrócony przodem do nauczyciela.

-A mimo to cię kocham.

Dokończył, zmuszając Wybrańca, by patrzył mu w oczy. Szok i niedowierzanie, jakie malowały się na młodej twarzy, napawał go uczuciem wyższości i wygranej.

-Więc nie waż się zginąć.

Dodał o wiele ciszej i złożył delikatny pocałunek na rozchylonych, słonych od łez wargach, po czym rzucił na chłopca zakręcie snu, by ten obudził się dopiero rano w swoim pokoju.

-Nienawidzę cię. Ale cię kocham.

Szepnął, po raz ostatni tego dnia patrząc na spokojną twarz i deportując się do kryjówki Czarnego Pana, by jakoś ochronić Wybrańca.

Komentarze

  1. Hejeczka,
    wspaniale, bardzo dobry tekst, Harry taki zdenerwowany i nagle smutny jak usłyszał te słowa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty