Sługa - rozdział 11
Dni nieubłaganie mijały i coraz większymi krokami zbliżał
się dzień naszego wyjazdu. Z każdym dniem coraz bardziej się stresowałem i
chciałem od tego uciec. Oczywiście, ufałem Levi'emu, ale miałem wrażenie, że
ten dzień zmieni wszystko, a nie chciałem stracić tego, co mam. Dobrze mi tu
było i nie chciałem stracić przyjaźni z Arminem i Mikasą a tym bardziej mojej
relacji z Levim.
Co mnie też zastanawiało, od czasu, gdy Levi mnie
masturbował, ani trochę się już do mnie nie zbliżył. Znaczy... całowaliśmy się
i dotykaliśmy przez ubrania, ale nigdy więcej nie dotknął mojej nagiej skóry, a
ja z każdym jednym pocałunkiem coraz bardziej pragnąłem jego ciała, chciałem z
nim to zrobić, oddać mu siebie, całego mnie.
Leżałem w łóżku, gotowy do snu, rozmyślając, gdy drzwi się
uchyliły i do pomieszczenia weszła niska postać. Wiedząc, kto to, zrobiłem
miejsce na łóżku i odsunąłem kołdrę, by po chwili sprężyny lekko zaskrzypiały
pod niewielkim ciężarem Ackermana. Przytuliłem się do niego i poczułem, jak
jego smukłe palce wplątują się w moje włosy, bawiąc się nimi i głaszcząc mnie
po głowie. Wdychałem jego przyjemny zapach, rozkoszując się jego bliskością,
gdy nagle uniósł moją głowę i przyciągnął mnie do namiętnego pocałunku, w
którym przelał na mnie całe swoje uczucie do mnie. Westchnąłem mu w usta,
domagając się więcej, dzięki czemu już po chwili jego język penetrował wnętrze
moich ust. Czułem, jak bicie mojego serca przyspiesza a moje ciało samo z
siebie mocniej przylega do jego. Odsunął
się ode mnie po bardzo długiej chwili, patrząc mi prosto w oczy i odgarniając
kosmyki włosów z mojej twarzy. Zagryzłem wargę i w bladym świetle Księżyca,
zobaczyłem, jak unosi brew, niemo pytając mnie, o co chodzi, bo doskonale
wiedział, że coś siedzi mi w głowie.
-Levi... jest coś... ale pewnie będziesz na mnie zły.
Zacząłem niepewnie, nie wiedząc, jak mam przeprowadzić z nim
tę rozmowę. Zmarszczył delikatnie brwi, układając dłoń na moim policzku.
-Nie ma rzeczy, za którą mógłbym być na ciebie zły. Mów.
Poprosił niezwykle miękkim głosem, od którego szybciej
zabiło mi serce. Przełknąłem ślinę i kontynuowałem.
-Ja... chciałem się zapytać, czy moglibyśmy... uh...
chciałbym się z tobą kochać.
Wydusiłem z siebie prosto z mostu, widząc, jak w jego oczach
przez moment coś zabłysło, jednak nie mogłem stwierdzić do końca, co takiego.
-Jesteś pewien, że chcesz mi się oddać, Eren?
Zapytał poważnie, nie ruszając się ani o milimetr.
Powiedziałbym, że nie chciał mnie spłoszyć, ale zdążyłem poznać go na tyle, że
wiedziałem, że nie chciał żadnym swoim zachowaniem wpłynąć na moją decyzję
nawet w minimalnym stopniu. To miała być w stu procentach moja, niezależna
decyzja.
-Tak. Kocham cię i ufam ci.
Odparłem, a po chwili jego usta znów nakryły moje, w bardzo
delikatnym i czułym pocałunku.
-Zrobię to delikatnie.
Obiecał, wiedząc, że to będzie mój pierwszy raz. Byłem mu
wdzięczny, że tak bardzo o mnie dba, ale nie chciałem, żeby się powstrzymywał.
Chwyciłem go za kark i przysunąłem tak, że nasze twarze dzieliły milimetry.
-Zrób to tak, jak chcesz. Nie powstrzymuj się.
Poprosiłem, widząc w jego oczach kolejny błysk. Zaraz potem
nasze wargi złączyły się w zachłannym, namiętnym pocałunku, w którym obaj
wyrażaliśmy, jak bardzo się nawzajem pragnęliśmy. Gładziłem jego plecy i kark,
od czasu do czasu muskając jego odsłoniętą skórę, podczas gdy Levi całował mnie
coraz bardziej brutalnie i namiętnie, z każdą chwilą coraz mocniej zaznaczając,
kto tu dominuje. W pewnym momencie odsunął się od moich ust, pozwalając nam obu
na złapanie oddechu i zerwał ze mnie koszulkę sprawiając, że leżałem pod nim
półnagi i zarumieniony. Zmierzył mnie spojrzeniem i ułożył mnie na plecach,
klękając pomiędzy moimi udami, by po chwili nachylić się do moich ust i złożyć
na nich kolejny pocałunek. Zaraz potem zaczął znaczyć pocałunkami i krwistymi
malinkami moją skórę na szyi i obojczyku, niespiesznie schodząc coraz niżej,
pieszcząc mnie językiem, podczas gdy ja rozpiąłem jego koszulę i badałem
palcami jego idealnie wyrzeźbiony brzuch i ramiona. Gdy znów się ode mnie
odsunął, zdjął swoją koszulę do końca, pozwalając mi podziwiać swój tors
skąpany w księżycowym świetle, po czym opadł lekko, pocierając biodrami o moje,
co wywołało mój zduszony jęk. Zawstydzony zagryzłem zęby na dłoni, by to się
nie powtórzyło, ale on mi zabronił, odsuwając moją rękę od mojej twarzy.
-Nie powstrzymuj się. Chcę słyszeć, jak ci dobrze. Nie
chowaj się. Chcę widzieć twoje reakcje.
Rozkazał, a w jego kobaltowych tęczówkach widziałem miłość
wymieszaną z pożądaniem i fascynacją. Skinąłem głową, nie będąc w stanie
wypowiedzieć ani słowa, i po chwili poczułem, jak ściąga ze mnie spodnie. Nie
minęła minuta, nim leżałem pod nim nago, jak mnie stworzono, już mocno
podniecony a moje ciało co chwilę przechodziły dreszcze. Nachylił się i zaczął obcałowywać
każdy fragment mojego ciała, pieszcząc moją skórę, rzadko pozwalając mi go
pieścić. Ciche jęki coraz częściej wyrywały się z moich ust, które w końcu znów
zostały nakryte przez jego własne. Odsunął się i spojrzał na mnie pożądliwie,
spod na wpół przymkniętych powiek. Nie wiem, skąd, ale wiedziałem, że chciał
już we mnie wejść, ale powstrzymywał się.
-Weź je do ust.
Zażądał, podsuwając pod moją twarz swoje palce. Zacząłem je
ssać i lizać, wiedząc, że mnie uważnie obserwuje, a jego wzrok peszył mnie, jednocześnie
mnie elektryzując. Zabrał swoją dłoń, przytykając palce do mojego odbytu i
masując go jednym z nich.
-Przez chwilę będzie nieprzyjemnie.
Ostrzegł mnie i uważnie obserwując moją reakcję wsunął we
mnie jeden palec. Spiąłem się i syknąłem cicho, czując to, ale gdy zaczął
obcałowywać mój tors i masować drugą dłonią wnętrze moich ud, rozluźniłem się i
po chwili nie czułem bólu. Zaczął poruszać nim we mnie w przód i w tył, od czasu
do czasu zataczając kółka, jakby chciał sprawdzić, jak to zniosę. W końcu
wsunął we mnie kolejny palec, co poszło mu już dużo łatwiej i zaczął mnie
powoli rozciągać i przygotowywać na to, że niedługo znajdzie się we mnie coś o
wiele większego. Mimo, że pierwsze kilka minut nie było zbyt komfortowe, pod
wpływem pieszczot zupełnie się rozluźniłem i stało się to całkiem przyjemne.
Nachylił się do moich ust, spijając z nich kolejny jęk, gdy wsunął we mnie
trzeci palec, chcąc mnie jak najlepiej przygotować. Ułożył dłoń na moim penisie
i powoli zaczął go delikatnie pieścić, jednocześnie dokładnie mnie rozciągając,
chcąc mi zaoszczędzić jak najwięcej bólu, za co byłem mu wdzięczny.
-Levi, już starczy.
Szepnąłem mu w usta, bawiąc się jego włosami i po chwili
zmierzył mnie uważnym spojrzeniem. Wyciągnął ze mnie palce i odsunął się, by
ściągnąć z siebie resztę garderoby, po czym na powrót ułożył się pomiędzy moimi
udami, przysuwając się do mnie. Zerknąłem na niego, będąc ciekawym, jak wygląda
całkowicie nago. Mimo, że Levi był niewysoki, jego męskość była duża, większa,
niż się spodziewałem. Przez mój kręgosłup przeszedł dreszcz ekscytacji, gdy
uświadomiłem sobie, że za chwilę poczuję go w sobie. Zawisł nade mną, przystawiając
swojego penisa do mojej dziurki, patrząc mi prosto w oczy, co niesamowicie mnie
peszyło a jednocześnie było w tym coś elektryzującego. Poczułem, jak zaczął się
we mnie wsuwać, powoli pokonując ciasny krąg mięśni, co wyrwało krzyk z mojego
gardła i zacisnąłem dłonie na pościeli. Pogłaskał mnie po moim boku, starając
się mnie uspokoić, i gdy mój oddech trochę zwolnił, powoli wszedł we mnie do
końca, na co krzyknąłem, gdy poczułem go całego w moim wnętrzu. Było to dziwne
uczucie rozrywania i wypełnienia, bolało, ale czułem odrobinę przyjemności. Levi
nie próbował się poruszać, składając pocałunki na moim ciele i pieszcząc je
swoimi sprawnymi dłońmi, w końcu muskając moje usta w namiętnej
pieszczocie. Spojrzałem mu w oczy,
zarzucając mu ręce na kark i
przyciągając bliżej mnie.
-Już możesz.
Zapewniłem go, ale nie poruszył się. Zamiast tego schylił
się bardziej, aż poczułem jego oddech na moim uchu.
-Jesteś tak cholernie przyjemnie ciasny, Eren. Nie masz
pojęcia, jak przyjemnie ciasne i ciepłe jest twoje wnętrze.
Wyszeptał, po czym spojrzał mi prosto w oczy, a raczej
próbował, bo natychmiast zasłoniłem twarz dłońmi. Zawstydził mnie tym, mimo, że
w jego słowach było coś takiego, co mnie bardziej podnieciło i nakręciło. Nie
mogłem jednak się ukrywać, bo siłą oderwał moje dłonie od twarzy i spojrzał mi
prosto w oczy. Złączył nasze usta w pocałunku w momencie, gdy powoli zaczął się
we mnie poruszać, wyrywając coraz to nowe jęki z mojego gardła, które ginęły w
jego ustach. Czułem, jak powoli zatracam się w ogarniającym mnie podnieceniu,
które rosło z każdą chwilą. W pewnym momencie Levi trafił w moją prostatę,
sprawiając, że świat zawirował mi przed oczami. Zauważyłem satysfakcję w jego
oczach i teraz już za każdym razem trafiał w ten magiczny punkt, poruszając się
coraz mocniej, głębiej i szybciej, wyrywając jęki z mojego gardła. Podświadomie
rejestrowałem, że orałem paznokciami skórę na jego plecach, wijąc się pod nim w
ekstazie, oraz fakt, że on sam pojękiwał z podniecenia. Czułem, jak wznoszę się
na wyżyny a moje ciało zaczęło drżeć z każdą chwilą coraz mocniej. Jego wszędobylskie
ręce dotykały całe moje ciało.
-Levi... Levi, ja...
Wyjęczałem, nie mogąc powiedzieć nic więcej, bo znów trafił
w ten magiczny punkt w moim wnętrzu, a mnie prawie zamroczyło i wypchnąłem
biodra w przód.
-Wiem, Eren, ja też.
Szepnął, ale doskonale go słyszałem. Po niedługim czasie
poczułem przechodzący przez całe moje ciało dreszcz, moje ciało wygięło się w
łuk i niemal zemdlałem, przed oczami zrobiło mi się czarno. Doszedłem obficie,
brudząc nas oboje, i próbując zachować świadomość, mimo obezwładniającej mnie
ekstazy. Po chwili Levi mocno docisnął biodra do moich i jęknął, a ja poczułem,
jak jego nasienie wypełnia moje wnętrze i zaczyna wylewać się z mojego odbytu w
momencie, gdy wyszedł ze mnie i opadł na łóżko tuż obok mnie. Próbowałem się
uspokoić po przeżytym właśnie orgazmie i poczułem, jak silne ramiona mnie
obejmują, wtulając w gorące ciało. Zamknąłem oczy, rozkoszując się tą chwilą i
nie wiem, kiedy odpłynąłem, wsłuchując się w jego czuły głos, szepczący mi do
ucha czułe słowa o tym, ile dla niego znaczę.
Komentarze
Prześlij komentarz