"Kocham Cię" nie zawsze jest zgubne - rewrite - epilog






-Pchło, po cholerę kupiłeś tyle pamiątek? Jak nie masz na co wydawać kasy to kup mi fajki.

Usłyszałem warknięcie Shizusia, który taszczył za mną walizki, na co się zaśmiałem.

-Po pierwsze, Shizuś, bo chcę, a po drugie, nie lubię papierosów i nie lubię, jak palisz, więc nie licz, że kiedykolwiek dostaniesz ode mnie chociażby yen na to świństwo.

Odpowiedziałem, idąc tyłem, żeby móc na niego spojrzeć, i widzieć, jak wywraca oczami.

-Ciągle powtarzasz, że od tego umrę, a moje płuca są w świetnym stanie i Shinra ci to potwierdzi.

Westchnął, próbując mnie przekonać do jego nałogu.

-Nawet, jeśli tobie to nie szkodzi, to szkodzi mnie, jako biernemu palaczowi. Tak bardzo chcesz, żebym umarł?

Zapytałem, zatrzymując się i po chwili podszedł do mnie. Zrobiłem nieszczęśliwą minkę i nie patrzyłem mu w oczy, żeby go wkręcić.

-Oczywiście, że nie. Przez 7 lat rzucałem w ciebie czym popadnie i krzyczałem, że cię zabiję, całkowicie dla żartu.

Powiedział sarkastycznie, wywracając oczami. Ustawił walizki w salonie, pod moimi stopami i padł na kanapę, włączając telewizor. Widząc, że nie nabierze się na moje gierki, ruszyłem do gabinetu i zasiadłem przed komputerem.

-Pracoholik.

Usłyszałem z salonu i uśmiechnąłem się, zajmując się swoimi obowiązkami.

-Oi, pchło, nie starczy już na dzisiaj?

Zaspany głos Shizusia wyrwał mnie z zamyślenia, w które wpadłem, wypełniając swoją pracę. Zorientowałem się, że jest już ciemno, więc minął cały dzień, a po wyglądzie i tonie Potworka wywnioskowałem, że właśnie wstał, czyli usnął na kanapie.

-Jeśli jesteś głodny, zamów coś albo idź na zakupy i coś ugotuj. Jeśli się nudzisz, znajdź sobie zajęcie, idź na spacer, pooglądaj telewizję albo poczytaj. Jak jesteś śpiący, to idź pod prysznic a potem spać. Jak masz ochotę na papierosy, idź i sobie kup. Ok? Ja muszę jeszcze popracować za około godzinę będę się kłaść do łóżka.

Mruknąłem, nie przerywając stukania na klawiaturze.

-Nie ma to, jak troszczyć się o ukochanego.

Burknął i, o dziwo, był w całkiem dobrym nastroju. Zarejestrowałem, że do mnie podchodzi, ale nie zareagowałem, dopóki nie przeszedł mnie dreszcz od pocałunków na moim karku.

-A jeśli mam ochotę na coś innego?

Zapytał niskim głosem. Drzemka mu służy, jest potem mniej marudny, jak przedszkolak.

-Shizuś, jest 23:12, od naszego powrotu minęło 7 godzin i 42 minuty. Co oznacza, że wróciliśmy do domu o 15:30. Powiedz to samo za tydzień o 15:30 a chętnie pójdę z tobą do łóżka.

Odparłem, lekko zestresowany. Niestety, blondyn doskonale wie, jak zachęcić mnie do seksu i musiałem się powstrzymywać żeby nie złamać swojego postanowienia. Warknął cicho i ruszył do wyjścia, a na moich ustach wykwitł delikatny uśmiech.

-Kocham cię.

Szepnąłem za nim, myśląc, że już mnie nie usłyszy, ale nie. On zatrzymał się wpół kroku i zwrócił w moim kierunku.

-Możesz powtórzyć?

Cholera. Zagryzłem wargę i zaszczyciłem go spojrzeniem pod tytułem "o co ci chodzi, idioto?"

-Ale co?

Zapytałem, rżnąc głupa.

-I tak słyszałem.

Odparł, wzdychając i odwracając się.

-Też cię kocham.

Mruknął tak, bym go słyszał i wywołując szczery uśmiech na mojej twarzy. Zaraz potem zacząłem się histerycznie śmiać, słysząc roznoszący się po apartamencie krzyk.

-IZAYA! CZEMU NIE MA ZIMNEJ WODY, MENDO?!

Teraz już kompletnie wybuchłem śmiechem.

-Musisz bardziej uważać, Shizuś!

Odkrzyknąłem , patrząc na otrzymany e-mail.

Dobry wieczór panie Orihara
zgodnie z Pańską prośbą od godziny 23:00 do 00:00 dopływ zimnej wody został odcięty.

Zamknął wiadomość i wrócił do droczenia się ze swoim ukochanym.


Komentarze

Popularne posty