Sekret - rozdział 21
-Znaleźliśmy już sporo zaklęć... może tyle na razie wystarczy? Nie wiemy, kiedy zaatakują, i ile do tego czasu zdążymy się nauczyć.
Zauważyła Hermiona, rozmasowując sobie kark. Od tygodnia siedzieli po kilkanaście godzin w bibliotece i miała tego dość. Chłopak zamknął przeglądaną właśnie księgę i odłożył ją na miejsce, po czym uśmiechnął się do przyjaciółki.
-Masz rację. Chodźmy na kolację.
Powiedział, zbierając swoje rzeczy. Nastolatka zaczęła robić to samo i po chwili wyszli z wielkiej biblioteki, kierując się do Wielkiej Sali. Czarnowłosy jak zwykle zajął miejsce przy stole Slytherinu i przywitał się z Draco pocałunkiem.
-W końcu wyszliście z waszej kryjówki, co?
Zapytał blondyn zaczepnie, wracając do jedzenia kolacji. Chłopiec, Który Przeżył, nałożył sobie na talerz jedzenie i zabrał się za kolację, nie odpowiadając na ten żart. Nie sądził nawet, że był aż tak głodny, a przecież nie jadł obiadu. Usłyszał rozbawione śmiechy przyjaciół, gdy rzucił się na jedzenie, ale nie przeszkadzało mu to. Gdy w końcu się najadł spojrzał na swojego ukochanego i uśmiechnął się. Długi palec wytarł mu coś z kącika ust.
-Uważaj, jak jesz. Jesteś Ślizgonem, skarbie.
Zwrócił mu uwagę i wrócił do rozmowy z Pancy, która żywo dyskutowała z nim na temat dzisiejszej lekcji. Harry rozmawiał z każdym, kto był na tyle blisko i się śmiał. Lubił ich, bardzo, mimo, że większości z nich nie pamiętał z poprzednich lat. Wracał do dormitorium idąc z ukochanym pod rękę i zaśmiewając się z czegoś razem z ich przyjaciółmi. Śmiechy uczniów roznosiły się korytarzami i podnosiły na duchu wszystkich, którzy wciąż przeżywali niedawną sytuację, wypełniając ich serca nadzieją. Gdy znaleźli się w pokoju, okularnik przytulił Draco i wpił się w jego usta.
-Mrr... czymś sobie zasłużyłem?
Zapytał, patrząc na niego stalowymi oczami i uśmiechnął się, przeczesując ciemne włosy.
-Tym, że jesteś.
Odparł po prostu chłopak, wyplątując się z objęć i podchodząc do biurka. Położył tam wszystkie swoje rzeczy i czegoś szukał, a Malfoy w tym czasie postanowił wziąć prysznic. Właśnie rozkoszował się ciepłą wodą pieszczącą każdy skrawek jego ciała, gdy usłyszał krzyk. Z mocno bijącym sercem wybiegł z łazienki, przepasając się ręcznikiem na biodrach i dopadł do skulonego na ziemi i wciąż krzyczącego chłopaka.
-Harry! Harry, co ci jest?!
Krzyczał. Rozległo się pukanie do drzwi i do pomieszczenia wpadł Snape i kilkoro Ślizgonów.
-Poszedłem się myć i usłyszałem krzyk...
Powiedział roztrzęsiony, patrząc, jak jego ojciec chrzestny próbuje uspokoić swojego ucznia. Był przerażony i nie wiedział, co się dzieje.
-Potter, przestań się drzeć!
Warknął nauczyciel, ale to nie poskutkowało. Wyglądało na to, że Złoty Chłopiec bardzo cierpiał. Snape wstał, łopocząc swoimi szatami i wycelował różdżką w nastolatka, mimo protestów chrześniaka. Po chwili spojrzał zaskoczony najpierw na czarnowłosego a potem na blondyna.
-Nie mogę zastosować oklumencji...
Oznajmił, a spojrzenia wszystkich na powrót spoczęły na okularniku. Draco był bliski szaleństwa. Nie wiedział, ile to trwało, nim Harry w końcu się uspokoił i spojrzał nieprzytomnym wzrokiem po wszystkich, zatrzymując mętne spojrzenie na ukochanym. Uśmiechnął się słabo.
-Przypomniałem sobie.
Wyszeptał, po czym zemdlał w ramionach ukochanego. Wszyscy odetchnęli z ulgą i wrócili do siebie, a blondyn nie wiedział kiedy rozpłakał się ze wzruszenia.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Harry bardzo dobrze czuje się wśród ślizgonów, przypomniał sobie wszystko jak dobrze, ale czy na przykład Dumbledore nie używał na Harrym jakiś czarów...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka