Zmiana - rozdział 14


Mówią, że człowiek, gdy tego potrzebuje, otoczony jest bliskimi, co nie? No, zabawne, pogadałbym z tym kimś, kto to wymyślił, bo się grubo pomylił. Nie wiem, ile czasu minęło, odkąd trafiłem na SOR, ale zdążyli już wypłukać mi narkotyki z organizmu i czułem się chujowo. Zaśmiałem się ironicznie sam do siebie i zerknąłem na monitor, który pokazywał pracę mojego serca. Z tego, co się orientuję, była jeszcze sporo przyspieszona ale całkiem w porządku, tragedii nie było. Westchnąłem i zamknąłem oczy z nadzieją, że uda mi się jeszcze zasnąć. Ale oczywiście ktoś musiał przerwać mój błogi spokój. Gdy otworzyłem me piękne, prawdopodobnie czerwone w tym momencie oczy, którymi ujrzałem pielęgniarkę. Jeny, po co ona tu. Uśmiechała się do mnie zmartwiona. No cóż, najwyraźniej poznała moją historię w tym szpitalu, co?

-Skontaktowaliśmy się z twoimi rodzicami, niestety, powiedzieli, że nie mogą przyjechać. - wzruszyłem ramionami. Nie sądziłem nawet przez chwilę, że przyjadą. Ułożyłem się wygodniej na twardym łóżku z zamiarem pójścia spać, ale okazało się, że nie jest mi dane. -Ale przyszedł do ciebie ktoś inny. - powiedziała, otwierając drzwi. Usłyszałem kroki i po chwili ktoś zajął miejsce na krześle obok łóżka, a drzwi zamknęły się. Gdy znów spojrzałem na ten świat, znajdujący się w czterech ścianach, w których się znajdowałem, to zobaczyłem mojego ukochanego nauczyciela siedzącego przede mną. Westchnąłem cierpiętniczo.

-Niezłe przedstawienie nam urządziłeś. - zaczął, ale nie przejąłem się tym zbytnio. Jak miałbym się tym przejąć? No i po co? Eh... czego on ode mnie oczekuje? -Cholernie mnie przeraziłeś, bachorze. - powiedział, przybliżając swoją twarz do mojej. Uśmiechnąłem się złośliwie.

-No i? Co z tego? Nic takiego nie zrobiłem, chciałem to się naćpałem, będę chciał to znów to zrobię. - odparłem, wzruszając ramionami i patrząc mu prosto w oczu. Miałem zjazd i znów czułem, jak boli mnie rozstanie z nim, ale nie zamierzałem tego pokazywać i miałem nadzieję, że moje oczy mnie nie zdradzają.

-Co z tego? O mało się nie przekręciłeś! - wow, serio aż tak źle? Nie spodziewałem się. Znaczy, wiedziałem, że ćpam za dużo, ale nie sądziłem, że aż tak.

-Żartujesz sobie? - zapytałem, bo jednak lekko się wystraszyłem. Chciałem ćpać a nie zaćpać się na śmierć.

-Nie. Na moment stanęło ci serce. - powiedział cicho, a jego spojrzenie stało się jakoś łagodniejsze.

-Przepraszam. - dlaczego go przeprosiłem? Czym nafaszerowali mnie ci lekarze, że nie myślałem jasno? Ale to już dłużej nie miało znaczenia, bo ciepłe usta przywarły do moich, całując je w namiętnej pieszczocie. Oddałem pocałunek, przysuwając się bliżej do mężczyzny, niemal spadając z łóżka, ale jego silne ramiona objęły mnie, nie pozwalając mi się zranić. Zatopiłem się w tym pocałunku i już nie chciałem niczego innego. To było wszystko, czego pragnąłem.

Komentarze

Popularne posty