Porwanie - rewrite - rozdział 8






Siedziałem w salonie i oglądałem telewizję, relaksując się po pracy, gdy usłyszałem huk. Moje serce najpierw zwolniło a dopiero potem uświadomiłem sobie, co to było. Wystrzał z pistoletu. Najpierw jeden a potem coraz więcej, jakby wszyscy oszaleli i zaczęli strzelać. Na dworze było już ciemno i gdy zerknąłem na zegarek zorientowałem się, że dochodzi 20:00. Spojrzałem za okno, wiedząc, że i tak nikogo nie wypatrzę. Mam nadzieję, że Alice i Pchle nic się nie stanie. Jak ostatni idiota martwię się o tego denerwującego mnie osobnika. Ale wiedziałem, że są dwie opcje. Albo ta dwójka siedzi gdzieś i obserwuje całe to szaleństwo z ukrycia, albo biorą w tym czynny udział. Miałem nadzieję, że się nie wychylają, ale druga opcja zdawała się być bardziej prawdopodobna i to wywoływało mój niepokój. Nie chciałem, by komuś z nich coś się stało i nie miałem zamiaru odwiedzać cmentarza w najbliższym czasie. Nie wiem, ile trwało to szaleństwo, nim strzały w końcu ucichły i słychać było tylko panikę. Krzyki ludzi, jęki rannych, syreny karetek i radiowozów oraz odgłosy bójek. Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni, gdzie odpaliłem kolejnego już papierosa. Wiedziałem, że martwienie się o Alice jest normalne, jest dla mnie jak młodsza siostra, ale wkurzało mnie to, że martwiłem się o tę mendę, która była praktycznie nieśmiertelna. Chcąc się uspokoić skierowałem się do łazienki gdzie wpakowałem się pod prysznic i odetchnąłem, czując, jak lodowata woda powoli mnie uspokaja, przyjemnie kontrastując z moim rozpalonym ciałem. Gdy wyszedłem, już o wiele spokojniejszy, na zewnątrz wciąż słyszałem krzyki i syreny. Więc jest gorzej niż myślałem, skoro to jeszcze trwa. Wszedłem do salonu i zobaczyłem, że zaczynają się wiadomości.

-Oto specjalny komunikat. Dzisiaj w całym Tokio odbyły się wojny gangów. Policja robi, co może, ale sytuacja wciąż nie jest do końca opanowana. Wielu sprawców zostało zatrzymanych, szpitale w całym Tokio i sąsiednich miastach są przepełnione, ale cały czas dowozi się rannych. Największe zamieszki wybuchły w Ikebukuro i Shinjuku. Na naszej stronie będziecie na bieżąco informowani o sytuacji.

Odetchnąłem. Dobrze, że to już koniec. Usłyszałem grzmot i po chwili na ziemię zaczął spadać gęsty deszcz. To z pewnością utrudni akcję ratunkową. Już chciałem zacząć jakiś film, gdy zadzwonił mój telefon.

-Shizuo?!

Usłyszałem zdenerwowany głos Alice. Zirytowałem się.

-A kto, święty Mikołaj?

Spytałem, ale nie wywołało to u niej śmiechu, jak zwykle. Miałem wrażenie, że płakała. Przez chwilę słuchałem tego, co do mnie mówi i czułem, jak krew odpływa mi z twarzy.

-Jak to, do cholery?!

Krzyknąłem, gdy skończyła i rozpłakała się do słuchawki.

-Przepraszam, nie mogłam nic zrobić. Shinra nie wie, czy on przeżyje. Przepraszam.

Odpowiedziała przez łzy, przez co ciężko było mi ją zrozumieć. Zgniotłem urządzenie, czując jednocześnie złość i strach. Jak to Izaya został ranny? Ta wesz jest nieśmiertelna! Dwa strzały, jeden w brzuch, drugi w klatkę. Stracił dużo krwi. Celty zabrała ich do Shinry, Shinra go operuje. Nie wiadomo, czy przeżyje.
Przebrałem się w byle co i wybiegłem z domu, pędząc do Shinry. Muszę go zobaczyć. Dlaczego? Nie wiem, ale muszę. Muszę się upewnić, że przeżyje.

Zabraniam ci umrzeć, Izaya. Tylko ja mogę cię zabić.

Komentarze

Popularne posty