Bez nadziei - rozdział 12




*trzy tygodnie do świątecznej imprezy firmy modeli* 

Minęło  ładnych kilka tygodni. Jeśli Ruki chciał zrealizować swój plan, musiał teraz codziennie pracować aż do świąt. Uziemionym chłopakiem zajmowała się więc Akira, która szybko załatwiła sobie wolne w pracy. Na szczęście miał ją kto zastąpić. Haruki oczywiście narzekał, że nikt nie powinien się nim tak przejmować, co zostało szybko stłumione przez dziewczynę i modela. Sora pojechał do sąsiedniego miasta pracować, a Akira zamieszkała z Harukim w jego mieszkaniu, by mieć na niego o to. Po pierwsze - bo wciąż przechodził rehabilitację, a po drugie szarowłosy często miał po prostu pecha i krzywdził się zupełnie przypadkiem.
Dzisiaj krzątała się, przyrządzając kolację. Szarowłosy nie jadł zbyt dużo, ale i tak za każdym razem starała się go przekonać, żeby to zmienił. Jeszcze gdyby to było takie proste! Ale nie, Nez zawsze coś wymyśli, jeśli mu zależy na uniknięciu czegoś. A to ból brzucha, a to mu nie smakuje, a to jadł wcześniej, ciekawe kiedy, no ale podobno jadł, a to mu szkodzi na noc na żołądek a jak zje to to nie pójdzie na zakupy bo nie będzie mógł się ruszyć. Ciągle wymówki, wymówki i tylko wymówki.

-Kiedy wrócisz?

Usłyszała głos przyjaciela i zdziwiona odwróciła się do chłopaka, który właśnie dokuśtykał się do lodówki. Rozmawiał przez telefon na słuchawkach i kogoś słuchał, najwyraźniej rozmawiając z Rukim.

-Okey. Coś konkretnego?

Kolejne pytanie i dłuższa chwila ciszy.

-Ha?! Zwariowałeś!

Zaskoczenie na twarzy mężczyzny to było mało powiedziane. Był w takim szoku, że nie był w stanie się poruszyć. Zrobił klasycznego face plama i pokręcił głową.

-Jesteś niemożliwy. Dzięki.

Westchnął, zabierając szklankę z sokiem i kierując się z powrotem do salonu. Zaciekawiona Akira przystanęła przy drzwiach i podsłuchiwała.

-Uhm. Tak, wiem. Nie.. Akira dobrze się mną zajmuje, chociaż kończą mi się wymówki na jedzenie jak najmniej.

Przyznał i znów na chwilę zapanowała cisza.

-Jem jak jestem głodny, poza tym nie lubię jeść, więc dajcie mi wszyscy święty spokój.

Warknął, po czym westchnął.

-Nie... jestem jej wdzięczny że się mną zajmuje i spędza ze mną czas, ale cholernie mi głupio, bo nie jestem dłużej dzieckiem.

Kolejna chwila ciszy.

-No tak, wiem.

Westchnął znów, słuchając tym razem swojego rozmówcy dłużej niż wcześniej.

-No w sumie fajny pomysł. Ucieszy się. Załatwisz to?

W głowie okalanej czerwonymi włosami od razu pojawiło się tysiąc myśli i jeszcze więcej pytań, ale nie zdradziła się ani słowem.

-Okey. Tęsknię za tobą.

Znów chwila ciszy.

-Dobra, cześć. Uważaj na siebie.

...

-Tak, ja ciebie też. A teraz kończymy, ty musisz iść do pracy a mnie podsłuchuje pewna czerwonowłosa niewiasta, stojąca przy drzwiach do salonu i zapewne zaraz zasypie mnie gradem pytań, co masz załatwić, dlaczego i dla kogo. Papa.

Roześmiał się i zakończył połączenie a przedszkolanka wróciła szybko do przerwanej czynności. Po chwili usłyszała, jak chłopak wszedł do kuchni i gdy spojrzała na niego trzymał ręce na biodrach.

-Nieładnie tak podsłuchiwać.

Stwierdził, a dziewczyna zarumieniła się.

-Nie wiem, o czym mówisz.

Chłopak westchnął i odwrócił się.

-I tak nic ci nie powiem!

Rzucił, idąc do swojego pokoju.

-Wredzioch!

Krzyknęła za nim, uśmiechając się sama do siebie i słysząc po chwili trzask drzwi. Pokręciła głową i zaśmiała się sama z siebie. To będzie dobry czas. I z pewnością bardzo ciekawy.

Komentarze

Popularne posty