Porwanie - rewrite - rozdział 2
Gdy Izaya się obudził, bił się z myślami. Bał się, że zbytnio odsłonił się przed potworkiem, nie biorąc od niego zapłaty. Któregoś dnia jego kochana kuzynka uświadomiła mu, że zakochał się w swoim największym wrogu i nie mógł dojść do siebie po odkryciu tego. Otworzył oczy i zobaczył siedzącego na krześle przy biurku blondyna. Ma już omamy?
-Gorączka ci zniknęła.
Powiedział, kierując spojrzenie swoich złotych oczu na informatora.
-Wiem, musiałem się tylko porządnie wyspać.
Odparł, przeciągając się i czując się nadzwyczajnie niepewnie w jego obecności. Zagryzł wargę i bawił się rękawem swojego sweterka.
-Kochasz mnie?
Usłyszał i spojrzał zaskoczony na Bestię Ikebukuro. Zawahał się, ale wiedział, że najbardziej zaskoczy go mówiąc prawdę, a wtedy zdobędzie przewagę.
-Tak. A co ty do mnie czujesz?
Przyznał. Usłyszał podirytowane westchnięcie i uśmiechnął się. Wszystko szło zgodnie z planem. Gdy to pomyślał, zaczął się histerycznie śmiać. Wstał i ruszył do kuchni, włączając ekspres do kawy i przygotowując sobie coś do jedzenia. Blondyn w tym czasie zastanawiał się, co on tak naprawdę czuje do tej cholernej, irytującej pchły. Był pewien, że go nie nienawidzi, ale co do niego czuje? Sympatię? Miłość? Gdy zorientował się, że właściciel penthouse długo nie wraca, poszedł do kuchni i zauważył go, siedzącego przy stole i rozmawiającego przez telefon, jednocześnie pijącego kawę obok nietkniętych tostów.
-Tak, potrzebuję cię dzisiaj, kiedy możesz wpaść?
Powiedział, upijając kolejny łyk czarnego napoju w trakcie słuchania odpowiedzi.
-Wiedziałem. Czekam na ciebie.
Rozłączył się i zajął w końcu posiłkiem, wciąż jednak nie odrywając wzroku od urządzenia, które trzymał w dłoni i coś na nim przeglądał. Po chwili wstał, nie jedząc nawet połowy z tego, co miał na talerzu i ruszył do gabinetu, gdzie zasiadł przed komputerem. Shizuo nie będąc pewnym, co robić, posprzątał w kuchni i poszedł do salonu, gdzie po chwili pojawiła się kuzynka informatora, która krótko się z nim przywitała i zniknęła za zamkniętymi drzwiami gabinetu. W sumie sam nie wiedział, dlaczego nie wyjdzie i nie pójdzie do siebie, ale jakoś... nie chciał. Z nudów zaczął oglądać telewizję, zatapiając się w wygodnej kanapie. W końcu nastolatka wyszła do salonu i chwyciła go za rękę, ciągnąc w stronę wyjścia.
-Pomożesz mi.
Rzuciła tylko, wychodząc z mieszkania a on podążył za nią, będąc ciekawym, o co może chodzić. Kompletnie nie zna się na ich robocie i jak miałby im niby pomóc?
-Spałaś? Jadłaś?
Zapytał, zrównując z nią kroku. Wyglądała na bladą, więc się zaniepokoił, zawsze ją lubił, już od czasów szkolnych.
-Nie.
Odparła krótko, dalej idąc w bliżej nieokreślonym kierunku.
-Nie jesteś dziś w humorze, co?
Zapytał, odpalając papierosa i zaciągając się trującym dymem. W pewnym momencie brunetka zatrzymała się przed wejściem do jednego z zaułków.
-Idź. Kasuka tam na ciebie czeka. Ja sobie poradzę.
Oznajmiła i zniknęła, gdy ten spojrzał w zaułek.
-Co tu się dzieje?
Wkurzył się, ale ruszył we wskazanym kierunku, po chwili spotykając brata. Chciał się z nim przywitać, ale ten nakazał mu ciszę i pokazał, by za nim podążał. Zrobił to, o co prosił go młodszy brat i po chwili usłyszeli jakąś rozmowę.
-Dacie nam to, czego chcemy?
Zmarszczył brwi, słysząc nieznajomy, szorstki głos. O co chodzi?
-Za odpowiednią cenę.
Śmiech pobrzmiewał w głosie informatora, gdy odpowiadał na zadane pytanie. Ktoś przeklął, na co mężczyzna się roześmiał.
-Życie tej małej nie jest tego warte?
Gdy to usłyszał, ogarnęły go złe przeczucia. Nie wytrzymał i wszedł w zaułek, zwracając na siebie uwagę wszystkich. Pierwsza ocknęła się nastolatka.
-Uciekaj!
Krzyknęła, ale było już za późno. Usłyszeli strzał a potem Bestia Ikebukuro padła na ziemię, leżąc w kałuży własnej krwi.
Komentarze
Prześlij komentarz