Nowe życie - rozdział 10
BILL
Obudziłem się i przysięgałem sobie, że nigdy w życiu nie wyznam Tomowi co do niego czuję. Nie było go już w łóżku gdy wstałem, więc byłem wdzięczny losowi bo wszystko mogło się zdarzyć, w tak wielkim szoku byłem. Westchnąłem i dokończyłem mycie zębów, po czym wyrychtowałem się najlepiej jak umiałem, a jednocześnie jak najbardziej naturalnie, po czym przeszedłem z powrotem do pokoju odpalając laptopa i chcąc obejrzeć jakiś film, jednak w momencie gdy włączyłem urządzenie do pomieszczenia z wielkim bananem na twarzy wszedł nie kto inny, jak wybranek mego poranionego i zakręconego serca.
-Hej.
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi i spojrzałem na laptopa, odpalając program do Notatek, po czym zacząłem szybko wystukiwać słowa na klawiaturze.
Szybko skończyłem pisać tekst piosenki i podsunąłem ją pod nos chłopakowi, który co chwilę zaglądał mi przez ramię. Chwilę czytał moje bazgroły, aż w końcu spojrzał na mnie i uśmiechnął się ślicznie, ukazując białe ząbki.
-Super jest ten tekst. Może podpasuje do jednej z naszych melodii. Ach, właśnie, jak już o tym mowa, Andreas napisał do mnie czy dzisiaj też wpadniemy.
Wstał i oddał mi laptopa. Podszedł do okna by je otworzyć i wpuścić trochę świeżego powietrza do mojej sypialni. Jednak ja nie miałem sprecyzowanej odpowiedzi dla niego.
-Możemy.
To było pierwsze wypowiedziane dzisiaj przeze mnie zdanie. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, chociaż miałem wrażenie, że jeśli to zrobi to zaraz pęknie mu twarz. Podszedł do mnie, składając pocałunek na moich ustach, aż moje serce na moment przestało pracować.
-Super. Gotowy?
Skinąłem głową i wciąż osłupiały pozwoliłem mu pociągnąć się za rękę na korytarz, potem na dół po schodach i po chwili już siedziałem w samochodzie słysząc, jak chłopak odpala silnik i po chwili ruszyliśmy w drogę.
-Mam jedną piosenkę nad którą chciałbym dzisiaj popracować. Ciekawe czy masz do niej tekst.
Słyszałem wyrzucane przez niego słowa jak z karabinu maszynowego, ale dopiero na te dwa zdania zwróciłem większą uwagę.
TOM
Widziałem, że Bill jest dzisiaj jakiś dziwnie zamyślony, ale nie do końca wiedziałem dlaczego ani jak mam się zachować, czy też mu pomóc odgonić wszelkie troski z tej jego rozczochranej czarnej głowy. Ale wyglądał normalnie, jedynie ten jego nienaturalny spokój i odpływanie do innego świata mnie martwiło. Nawijałem jak katarynka chcąc jakoś go wciągnąć w dyskusję, ale nie udało mi się to. Jego zainteresowanie wywołała dopiero moja wypowiedź o piosence nad którą chciałem dzisiaj popracować, co wymyśliłem oczywiście na poczekaniu.
-Może. Mam dużo tekstów.
Uniosłem jedną brew i zerknąłem na niego przez krótki moment w lusterku, po czym uśmiechnąłem się.
-Ach tak? Super, więc może pójdzie nam łatwo. Szybko się zgrywamy, trening czyni mistrza.
Skinął ledwo zauważalnie głową ale wciąż nie odrywał wzroku od umykającego sprzed oczu krajobrazu za oknem. Westchnąłem lekko zrezygnowany, ale nie poddawałem się. Nie mogłem. Wziąłem na siebie odpowiedzialność za tego rozczochrańca i muszę dopilnować, żeby jak najbardziej dostosować go do życia w społeczeństwie wśród ludzi. Wjechałem na podjazd ale nie pozwoliłem mu wysiąść z auta od razu, przez co zarobiłem od niego pytające spojrzenie.
-Tom?
Odwróciłem głowę w jego stronę i spojrzałem prosto w jego orzechowe oczy. Uśmiechnąłem się i pocałowałem go krótko w usta. Widząc jak się zawstydza, co było przeurocze , otworzyłem drzwi, kierując się do drzwi posiadłości przyjaciela i oddając kluczyki parkingowemu. Billie... muszę się jeszcze wiele o tobie dowiedzieć… Jak to, czemu aż tak oddajesz się muzyce. Ale wszystkiego się dowiem. W swoim czasie.
Komentarze
Prześlij komentarz