Tajemnica - rozdział 2

Minął dzień. Tydzień. Miesiąc. P R A W I E miesiąc. Bo właśnie dzisiaj nadeszła pełnia i chłopiec czuł się wyjątkowo słabo. Siedział przy ławce, ledwo trzymając oczy otwarte, będąc wykończonym i spisywał notatki, nie nadążając za tym, co pojawiało się na tablicy. Czuł się coraz gorzej mimo wypicia sporej dawki eliksiru tojadowego i nie wiedział, co ma na to poradzić. Poczuł szturchanie w ramię, więc spojrzał w lewo na siedzącego z nim przyjaciela - na transmutacji siedział razem z Blackiem, który przyglądał mu się uważnie, podejrzliwym wzrokiem.

-Remus, co się dzieje?

Zapytał szeptem, nie chcąc podpaść profesorowi. Jemu samemu to nie przeszkadzało, ale Remus byłby zrozpaczony, gdyby miał problemy z którymkolwiek z nauczycieli. Chłopak z twarzą pokrytą bliznami pokiwał głową i uśmiechnął się słabo.

-Tak, nic mi nie jest.

Odpowiedział lekko zachrypniętym głosem, co zabrzmiało gorzej, niż sądził i wywołało, że jego przyjaciel uniósł w górę jedną brew w powątpiewającym geście.

-Właśnie widzę. Wyglądasz, jakbyś miał zemdleć. Nie chcesz iść do pielęgniarki?

Lupin musiał przyznać, że jest to dobry pomysł. Przynajmniej nie będzie musiał się martwić o to, że ktoś zauważy, że jest  z nim coś nie tak i będzie miał wolną drogę by uciec do Wrzeszczącej Chaty, którą Dumbledore przygotował specjalnie dla niego, by mógł przechodzić swoje przemiany. Westchnął cicho i pokiwał głową, a Syriusz uniósł rękę, przerywając nauczycielowi.

-Słucham, panie Black?

Zapytał profesor, przerywając lekcję i swoją wypowiedź, szczerze zdziwiony, że Syriusz sam się zgłosił, jak sądził, by powiedzieć coś na temat lekcji.

-Remus nie czuje się dobrze, chcę go odprowadzić do pielęgniarki.

Nie pofatygował się, by zadać pytanie, po prostu to oznajmił i gdy nauczyciel przytaknął skinięciem głowy, poderwał się i wziął kumpla pod ramię, wyprowadzając go z sali i prowadząc do skrzydła szpitalnego. Czuł, że chociaż jego współlokator się stara, jest bardzo słaby i ciężko idzie mu nadążanie za nim i musiał być dla niego podporą, co w cale mu nie przeszkadzało. Westchnął ciężko, gdy pomagał mu już zająć miejsce na szpitalnym łóżku.

-Dzięki.

Lupin położył głowę na twardej poduszce i spojrzał na przyjaciela, unosząc lekko kąciki ust. Ten uśmiechnął się w odpowiedzi i przysiadł przy nim, opierając łokcie o cienki materac, spoglądając mu prosto w twarz.

-Często tak masz?

Zapytał zaciekawiony. Razem z Jamesem doszli do tego, że ich nowy przyjaciel coś przed nimi ukrywa, pytanie tylko, co, a ten tak łatwo nie zdradzi im tej tajemnicy.

-Nie, niezbyt często, ale mam słaby organizm i zdarza mi się.

Black skinął głową i sięgnął na szafkę nocną, stojącą obok łóżka,  biorąc z niego książkę, którą najwyraźniej ktoś tutaj zapomniał i uśmiechnął się szeroko do swojego przyjaciela, który patrzył na niego z niemym pytaniem w oczach.

-Prześpij się, ja tu poczekam.

Oznajmił i Remus poczuł rosnącą gulę w gardle. Musi dostać się do Wrzeszczącej Chaty przed zachodem Słońca, a obecność Syriusza nie pozwoli mu na to. Musi coś wymyślić albo mieć nadzieję, że pani Pomfrey lub ktoś inny przyjdzie wcześniej i wygoni stąd towarzystwo, umożliwiając mu ucieczkę. Ale do tego czasu miał jeszcze kilka godzin. Pozwolił ciężkim powiekom opaść i zapadł w niespokojny sen.

Komentarze

Popularne posty