Pomocy - rozdział 16
-Nie rzucisz szkoły.
Usłyszałem głos blondyna za plecami. Odwróciłem się do niego przodem, przerywając krojenie pomidorów, które były mi potrzebne do przygotowania kolacji. Chłopak stał w progu, opierając się o futrynę i mierząc mnie stanowczym spojrzeniem.
-Powiedziałem, że o tym pomyślę.
Odpowiedziałem, odkładając nóż i wycierając dłonie w kuchenną ścierkę, ale usłyszałem z jego strony prychnięcie.
-I tak wiem, że powiedziałeś to tylko po to, żebym się odczepił.
Rzucił, podchodząc do mnie i patrząc na mnie z góry. Westchnąłem ciężko, opierając się biodrami o blat przy którym stałem.
-Nie chcę być tu pasożytem.
Wyjaśniłem moje stanowisko, chociaż wiedziałem, że to do niego nie przemówi. Widziałem, jak jego brwi marszczą się jeszcze bardziej.
-Nie jesteś. Przestań pleść głupoty i nie rzucaj szkoły.
Odpowiedział, zmniejszając przestrzeń między nami tak, że stykaliśmy się ciałami i mogłem poczuć ciepło bijące od jego ciała. Mierzył mnie spojrzeniem, oczekując na moją odpowiedź.
-Niech ci będzie.
Wzruszyłem ramionami, jednak wciąż patrzyłem prosto w jego złote tęczówki, które z tej odległości mogły hipnotyzować. Nachylił się i pocałował mnie brutalnie, krótko w usta, po czym odsunął się i odszedł, zostawiając mnie zszokowanego w pomieszczeniu.
Komentarze
Prześlij komentarz