Pomocy - rozdział 10
Wszystko wróciło do normy. No, powiedzmy. Coraz częściej ojciec zmuszał mnie do kontaktów seksualnych ze swoimi bogatymi klientami. Wiedział, że za kilka miesięcy skończę 18. lat i więcej na mnie nie zarobi, więc chciał zbić na tym jak największy majątek, póki jeszcze mógł. Shizuo zachowywał się normalnie, chociaż od czasu do czasu rzucał mi dziwne spojrzenia.
A ja?
Ja czułem się z każdym dniem coraz gorzej. Od coraz częstszego wykorzystywania i bicia mnie byłem coraz bardziej osłabiony fizycznie i czułem się wręcz chory. Moja psychika, która już i tak była w strzępach, coraz bardziej się pogarszała.
Ale kto by się przejmował, prawda?
Z pewnością nie ja.
Wychodziłem ze szkoły i wtedy ktoś złapał mnie za ramię. Był to oczywiście nie kto inny, jak sam Heiwajima. Uśmiechnąłem się i spojrzałem na niego, lekko mrużąc oczy, bo stał pod słońce.
-Co tam, Shizzy?
Zapytałem widząc, jak intensywnie mi się przypatruje, ale nic nie robi.
-Chcę ci pomóc.
Zadeklarował, a ja... po prostu zacząłem się śmiać i to tak, że wszyscy uczniowie przechodzący obok zwrócili na nas uwagę.
-Shizuś, już ci mówiłem... nie żałuj mnie, bo nie warto.
Oznajmiłem i wyrwałem się, po czym odszedłem w odpowiednią stronę, gdzie jak zawsze ostatnio czekał już na mnie mój ojciec.
Komentarze
Prześlij komentarz