Nowe życie - rozdział 15


TOM

W pierwszej chwili nie wiedziałem, co się stało. Bill zamarł i wyglądał, jakby zobaczył ducha. W jego oczach zabłysły łzy, które zaczęły płynąć mu po policzkach z chwilą, gdy wypuścił z dłoni mikrofon. Wpatrywał się w jeden punkt i gdy tam spojrzałem, wszystko zrozumiałem. Jego ojciec ruszył w naszym kierunku z wściekłym wyrazem twarzy. Dopadłem Billa i chwyciłem go w ramiona w momencie, gdy osunął się na ziemię, ale on zdawał się tego nie dostrzegać. Jego powieki opadły a łzy płynęły strumieniami po policzkach, jego ciało trzęsło się a ja wiedziałem, co się dzieje. Wołałem jego imię, ale to nie pomagało. Usłyszałem krzyk ludzi ale o tym, co się stało, zorientowałem się dopiero po chwili. Ojciec Billa złapał butelkę stojącą na barze i chciał nią go zaatakować, ale Andreas nas osłonił i oberwał w dłoń, robiąc sobie paskudną ranę. Georg i Gustav razem z jednym barmanem rzucili się na mężczyznę, chcąc go powalić i obezwładnić, ale ja zwróciłem się do Billa, który zdawał się dusić i był siny na twarzy.

-Zadzwońcie po karetkę!

Krzyknąłem, słysząc, jak ktoś wzywa policję. Ale Czarny na nic nie reagował. Zamknął się w sobie, w swoim świecie i nie potrafił się z niego wydostać. Wszystko dość szybko zostało opanowane. Chłopcy poradzili sobie z obezwładnieniem napastnika i usadzili go na krześle by czekał do przyjazdu policji a jedna z barmanek opatrywała dłoń Andreasa mimo, że z pewnością powinien zobaczyć to lekarz. Trzymałem Billa w ramionach, próbując jakoś do niego dotrzeć, ale nic nie skutkowało, a on wciąż nie mógł złapać powietrza.

-Przepraszam.

Andreas spojrzał na mnie z zaskoczeniem, chociaż dobrze wiedział, że te słowa wyszeptał Bill. Wiedziałem, o co mu chodzi. Nie widział winy Czarnego w całej sytuacji i dziwił się, za co on przeprasza. Ale to nie było to, o czym myślał. Do pomieszczenia wpadli funkcjonariusze policji i karetka. Trwało to całą wieczność, nim policjanci nas puścili i zaczęli przesłuchiwać resztę, a karetka zabrała Billa i Andreasa do szpitala. Nie chciałem się z nim rozdzielać, ale nie mogłem wejść do karetki, więc jechałem z chłopakami samochodem za uprzywilejowanym pojazdem. Minęła godzina, nim pozwolono nam wejść do sali, gdzie blady jak ściana z zapadłą twarzą leżał Bill, który wyglądał jak lalka i wpatrywał się pustym wzrokiem w sufit. Usiedliśmy po jego bokach i chwyciłem jego dłoń, a po jego policzkach znów popłynęły łzy.

BILL

-Przepraszam.

To było jedyne słowo, które krążyło mi po głowie, a mimo to ledwo mogły przejść mi przez gardło. Czułem uścisk palców Toma na swojej dłoni i byłem mu wdzięczny, że tu jest. Gustav położył mi dłoń na ramieniu a ja spojrzałem na niego.

-Nie przejmuj się, tylko... mógłbyś nam to wyjaśnić?

Wiedziałem, że mnie o to zapytają. Westchnąłem ciężko i podniosłem się do siadu, wyplątując dłoń z uścisku Toma i wpatrywałem sie w moje palce, którymi się bawiłem i zdrapywałem czarny lakier  z paznokci. Wypuściłem powoli powietrze z płuc, które w nich trzymałem, nim zacząłem swoją opowieść.

-Mężczyzną, który zaatakował nas w barze, był mój ojciec. Bar znajduje się daleko od naszego domu i nie sądziłem, że kiedykolwiek go tam spotkam. Moja mama została brutalnie zamordowana, gdy miałem pięć lat. Była to moja wina. Zabił ją jej kolega z pracy, który często odbierał mnie z przedszkola i bawił ze mną. Dlatego nie miałem oporów, by z nim pójść, gdy przyszedł mnie odebrać tego pamiętnego dnia. Ale już na wejściu u niego w mieszkaniu próbował mnie udusić. Moja mama wpadła do jego mieszkania, błagając go, by przestał. Wtedy ją zabił. Ojciec znienawidził mnie za to i zaczął gnębić, jednocześnie popadł w alkoholizm. Często nie miałem co jeść, bity byłem co najmniej raz dziennie. W szkole prześladowano mnie, bo byłem kimś gorszym. Tydzień przed moimi osiemnastymi urodzinami ojciec sprzedał mnie do burdelu za przysłowiową flaszkę wódki. Pobito mnie i zmuszono do wzięcia jakiegoś narkotyku, po czym nagiego wprowadzono do jakiegoś pokoju. Był tam Tom. Następnego dnia obudziłem się w łóżku u niego w domu. Przepraszam was za wszystko. Andreas, szczególnie ciebie. Podobno będą cię operować, to moja wina.

Słowa ledwo przechodziły mi przez gardło, ale powiedziałem wszystko. Ominąłem tylko fakt, że Tom zgwałcił mnie w tym burdelu, ale nie musieli tego wiedzieć. Poczułem, jak chwyta mnie za ramię a gdy tam zerknąłem zobaczyłem, że Andreas też się do mnie uśmiecha.

-Nie przejmuj się tym, to nie twoja wina.

-Jesteśmy drużyną, więc trzymamy się razem.

Dodał Gustav, a ja poczułem po raz pierwszy od dawna, że nie jestem na tym świecie sam. Uśmiechnąłem się i przytuliłem każdego z nich po kolei. Dziękuję losowi, że postawił ich na mojej drodze.

Komentarze

Popularne posty