Mój własny libero - Prolog
Patrzyłem, jak piłka powoli opada za moimi plecami, a ja nie
mogłem nic zrobić. Nie dałem rady przebić się przez mur. Nie potrafiłem zdobyć
punktu dla drużyny, mimo że jestem ich asem. Po co więc tu jestem? Właśnie teraz
przegramy, bo nie byłem wystarczająco dobry, by przebić się przez ten
wyrastający przede mną mur.
Tysiące myśli wirowało mi w głowie i czułem, jak opadam z sił, gdy nagle przede mną mignęła jakaś postać i piłka została podbita. Rozgrywający rozegrał szybką piłkę z prawym atakującym i zdobyliśmy punkt, a ja nie mogłem w to uwierzyć. Przecież ta piłka była nie do wyratowania.
Tysiące myśli wirowało mi w głowie i czułem, jak opadam z sił, gdy nagle przede mną mignęła jakaś postać i piłka została podbita. Rozgrywający rozegrał szybką piłkę z prawym atakującym i zdobyliśmy punkt, a ja nie mogłem w to uwierzyć. Przecież ta piłka była nie do wyratowania.
-Ej!
Usłyszałem za plecami, a gdy się odwróciłem, zobaczyłem
niską postać wpatrującą się we mnie z szerokim uśmiechem.
-Nie przejmuj się! Zawsze ochronię twoje plecy!
Powiedział, a ja wiedziałem już, kto to jest.
Anioł.
Komentarze
Prześlij komentarz