Sen - rozdział 2
Harry zastanawiał się, dlaczego tu trafił i kiedy to
wszystko w końcu się skończy. Westchnął cicho i przekręcił się na drugi bok na
swoim łóżku, wpatrując się w śnieżnobiałą ścianę. W końcu nie wymyślił sobie
tego, że jest czarodziejem. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że magia
istnieje i że jeszcze nie tak dawno był w związku razem z dziedzicem czystokrwistego
rodu Malfoyów. Doskonale pamiętał dotyk jego rąk na sobie, gdy blondyn z uwagą
poprawiał jego włosy bądź strój i próbował doprowadzić go do porządku, by
wyglądał jak na szlachcica przystało. Wciąż pamiętał zapach perfum, których
używał chłopak i którymi zawsze pachniały jego ubrania po ich spotkaniach.
Pamiętał ciepło drugiego ciała, gdy leżeli w objęciach nad jeziorem i
wpatrywali się w chmury płynące po niebie, snując marzenia o ich wspólnej
przyszłości. Struktura malinowych ust, które Ślizgon pielęgnował wiśniowym
balsamem zostawiły niemożliwy do wymazania odcisk na jego własnych. Głębie
stalowoszarych oczu, w którą wpatrywał się godzinami. Pamiętał każdą ich
kłótnie i każde marzenie, które chcieli spełnić. Pamiętał tembr głosu swojego
chłopaka i to, jak szczęśliwy czuł się, gdy szli, trzymając się za ręce. Pełne
śmiechu noce i pełne radości wspomnienia. No właśnie, wspomnienia. Dlaczego to
wszystko musiało stać się tylko wspomnieniem? Tak bardzo chciał móc wrócić i
znów spotkać się z osobą, która zawładnęła całym jego sercem, którą kochał
najbardziej na całym świecie.
-Draco...
Wyszeptał mimowolnie, kompletnie nie będąc tego świadomym.
Czy został ukarany za swoją miłość? Czy odebrano mu szczęście, wolność i miłość
dlatego, że zakochał się w dziedzicu potężnego rodu? Czy miał teraz cierpieć do
końca życia za to, że kochał? Nie rozumiał tego, ale to wydawało mu się
najbardziej logicznym wytłumaczeniem, które przyjmował. Nie widział innego
powodu, dla którego miałby się tu znaleźć. W dodatku te drobne gesty, którymi
raczył go raz po raz ojciec jego ukochanego. Zupełnie, jakby chciał utwierdzić
swojego pacjenta w przekonaniu, że nie jest on szalony i niczego sobie nie
wymyślił, mimo, że jego słowa z uporem maniaka temu zaprzeczały.
-Witam, panie Potter.
Odwrócił się, słysząc niski głos swojego terapeuty. Odwrócił
się w kierunku drzwi i spojrzał na jasnowłosą postać, która wyglądem tak bardzo
przypominała mu osobę, którą kochał. Westchnął cicho i podniósł się na łóżku,
siadając w siadzie skrzyżnym i opierając się plecami o ścianę.
-Dzień dobry.
Odpowiedział w końcu, obserwując, jak lekarz siada na
jedynym w pomieszczeniu krześle i uśmiechnął się do niego lekko, podając mu
jakiś zeszyt i długopis. Nastolatek wziął przedmioty w ręce i spojrzał na
blondyna, nie bardzo wiedząc, o co chodzi.
-Chciałbym, aby pan od dzisiaj zapisywał w zeszycie swoje
myśli. Może nam to pomóc w terapii. Przynajmniej jeden wpis dziennie, proszę je
datować.
Wyjaśnił mężczyzna, opierając się o oparcie krzesła i z
wprawą, która z każdym dniem była coraz większa, włączył dyktafon i położył go
na niewielkiej szafce nocnej.
-Widzę, że znów nic pan nie zjadł, panie Potter.
To prawda. Chociaż Harry w cale tego nie zauważał, z dnia na
dzień przestał jeść, mimo, że nie odczuwał skutków swojego głodzenia się.
Nastolatek uśmiechnął się i jak co dzień zaczął rozmawiać ze swoim terapeutą.
Po skończonej terapii chłopak zaczął przeglądać przyniesiony
przez lekarza zeszyt. Prosty, z czarną okładką z kartkami w kratkę, nic
szczególnego. Westchnął cicho i otworzył zeszyt na pierwszej stronie, chcąc już
coś zapisał, ale postanowił coś sprawdzić. Chociaż było to ciężkie, bo nie
odczuwał skutków braku posiłków, to jego organizm znacznie się osłabił i przez
to zajęło mu dobrą chwilę, nim zaklęcie zadziałało a na kartce pod jego dłonią
pojawiły się zapisane na szybko słowa. Charakter pisma był staranny i doskonale
go znał. Z czułością pogłaskał kartkę, by po chwili zacząć czytać zawartą na
niej wiadomość.
Harry, proszę, wytrzymaj. Niedługo to wszystko się skończy,
obiecuję. Kocham cię, Draco
1502
1502
1502 to był ich kod, który ustalili na wypadek
niebezpieczeństwa. Uśmiechnął się i wyrwał kartkę z zeszytu, po czym ją spalił,
wywołując mały płomień ognia. Był świadom, że nie może jej zachować. Ale ta
krótka wiadomość sprawiła, że znów poczuł nadzieję w sercu. Nadzieję, której od
dawna już mu brakowało.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ta wiadomość od Draco, ale właśnie czy Lucjusz wiedział o tej wiadomości i ten notes ma być czymś w rodzaju kontaktu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia