Sen - Prolog
-Panie Potter... czy możemy rozpocząć dzisiejszą sesję?
Ciemnowłosy chłopak uniósł wzrok zielonych, zmęczonych oczu na osobę siedzącą naprzeciw niego. Stalowe oczy były tak bardzo podobne do tych, które widział tak wiele razy. Wiedział, że je znał. Był tego pewien. Tak bardzo je kochał. Miłość i ciepło w tych oczach były takie prawdziwe...
-Ja nie zwariowałem!
Odpowiedział od razu, zauważając biały kitel, w który ubrany był szczupły mężczyzna. Jego długie, blond włosy delikatnie opadały na ramiona. Lekarz zapisał coś na kartce, w zeszycie, który ze sobą przyniósł i po chwili wyciągnął z kieszeni dyktafon i nieumiejętnie go włączył. Takie drobne gesty dawały mu nadzieję, że jednak miał rację. Urządzenie wylądowało na stoliku nocnym, który stał w tym niezwykle małym pomieszczeniu.
-Jest jedenasty listopada 1994 roku. Rozpoczyna się siedemdziesiąty ósmy dzień terapii pana Harry'ego Pottera. Lekarz psychiatrii Lucjusz Malfoy przeprowadzi dzisiejszą sesję. Panie Potter... niech pan powie, co ma pan na myśli mówiąc, że pan nie zwariował?
Zapytał, kierując spojrzenie pełne wyższości i pogardy na chłopca. Doskonale znał to spojrzenie. Widział je już wcześniej wiele razy.
-Wiem, kim jesteś, Lucjuszu. Pokaż swój znak, symbol oddania się Czarnemu Panu.
Powiedział cicho, ale jednak z niezłamaną siłą i pewnością w głosie. Mężczyzna uśmiechnął się. A potem był tylko ból.
Hej,
OdpowiedzUsuńbardzo interesująco, alternatywny świat, czy Harry ma być wariatem?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia